Miał szpital nowego dyrektora zaledwie kilka dni. Teraz trwają intensywne poszukiwania następcy, ale chętnych jakoś nie widać.

Jan Jerzy Godlewski, urzędujący dyrektor szpitala w Żyrardowie, ostatecznie zdecydował, że nie zamieni dość dobrze prosperującego, dużego (18-oddziałowego) zakładu na szczycieński, którego los jest bardzo niepewny. Władze powiatu znów są w punkcie wyjścia, bo jakoś nie ma chętnych do tego, by kierować miejscową lecznicą.

- Na pewno się na to nie zdecyduję - mówi Marek Michniewicz, który już z górą rok pełni obowiązki zastępcy dyrektora, a w porywach, gdy brakuje głównodowodzącego, także i jego rolę. - Będę kierował szpitalem do czasu wyłonienia nowego dyrektora i objęcia przez niego funkcji.

Dlaczego nikt nie chce rządzić szczycieńskim szpitalem?

Bo to ryzykowne zajęcie. Nowy dyrektor będzie na przykład musiał poradzić sobie z wyrokami sądowymi w sprawach o pracownicze wynagrodzenia, a pozwy złożyli prawie wszyscy (jeśli w ogóle nie wszyscy) pracownicy, którym podwyżka w wysokości 110 zł, wprowadzona słynną już ustawą "203" się należy. Pierwsze rozprawy są już wyznaczone na styczeń.

- Ludzie składają pozwy, bo sytuacja w służbie zdrowia, a w szpitalu szczególnie, jest niepewna - twierdzi Marek Michniewicz. - Ale zapewniają, że nie będą domagać się pieniędzy, tylko dążyć do jakiejś ugody - pocieszające argumenty Michniewicza mają - być może - przekonać ewentualnego chętnego na dyrektorski stołek, że nie jest tak źle.

Szpital uzyskał też lepsze warunki finansowania w kontrakcie na rok przyszły. W porównaniu z rokiem bieżącym ma do szpitalnej kasy wpłynąć o 1,5 mln zł więcej niż w roku bieżącym. O dodatkowych obowiązkach i zadaniach, jakie szpital w ramach zwiększonych środków będzie musiał realizować - doktor Michniewicz nie mówi. Wiadomo jedynie, że NFZ zaakceptował bardzo niewiele nowinek organizacyjnych, które - zgodnie z programem naprawczym przyjętym przez radnych powiatowych - miały szpital uzdrowić. Marek Michniewicz nie jest z przyszłorocznego kontraktu zadowolony, ale szczegółów unika. Szpitalowi nie wróżą też dobrze zmiany ustawowe.

- W całym kraju w ramach reformy, ma być zlikwidowane około 150 szpitali - mówi Wojciech Glinka, były dyrektor miejscowej lecznicy. - Temu między innymi ma służyć przekształcenie ich w spółki użyteczności publicznej.

A tak się składa, że szczycieński szpital pójdzie na pierwszy ogień zmian, został bowiem ujęty w pilotażowym programie, który ma sprawdzić jakość zmian, zaplanowanych w szpitalnej służbie zdrowia. Zakwalifikowano do niego sześć szpitali, po dwa w kategoriach: bardzo dobre, dobre i słabe. Szczytno jest w tej trzeciej grupie, razem ze szpitalem w Braniewie. A jak ma nasz szpital przebrnąć przez meandry gospodarki wolnorynkowej, jak nawet dyrektora nie może się dopracować.

(hab)

2003.12.17