Jeszcze dwa miesiące mają władze Szczytna na przygotowanie operatu na zagospodarowanie jezior. To warunek, by Szczytno otrzymało akweny w trwałe użytkowanie. A wtedy będzie już miało rozwiązane ręce, by robić z nimi i nad nimi co chce. A chce dużo...
Przypomnijmy, że znajdujące się w obrębie miasta jeziora stały się własnością samorządu wojewódzkiego, który - po kilkumiesięcznych staraniach - zgodził się przekazać je Szczytnu w użytkowanie, ale po spełnieniu określonych warunków. Jednym z nich, najważniejszym, jest przygotowanie dokładnego operatu na zagospodarowanie nie tylko samego akwenu, ale i przyległego terenu. Naczelnik wydziału rozwoju miasta Lucjan Wołos zapewnia, że z przygotowaniem operatu wyrobi się przed czasem, a nawet więcej - opracowana zostanie od razu dokumentacja techniczna na konieczne do wzniesienia lub modernizacji budowle hydrotechniczne, których wykonanie wymaga dodatkowo pozwolenia wodno-prawnego. Do "pełni szczęścia" brakuje miastu już zaledwie kilku szczegółów i owego pozwolenia, które wydaje starostwo.
- Dla przykładu, pozostało np. dokumentacyjne opracowanie budowy zastawki na kanale między jeziorami. Jest ona niezbędna do odizolowania od siebie obu akwenów na czas, kiedy w mniejszym będzie wymieniana woda - tłumaczy naczelnik Wołos.
Tegoroczne zamierzenia, jak wspominaliśmy, ograniczają się do niewielkich prac porządkowych wokół małego jeziora i rekultywację jego wód (jeśli starczy pieniędzy). Ma być też rozebrany stary szalet, znajdujący się przy wiodącej nad jezioro dróżce (za "Mazurianą"). Projekty zagospodarowania wybiegają jednak daleko w przyszłość. W nieco dalszej perspektywie w okolicy "Mazuriany" ma powstać molo spacerowe, z parku od strony ulicy Żeromskiego zniknie szpetny basen po starej fontannie.
(hab)
2004.04.14