Odcinek 5

Włodek Maciejko przeżywał trudne chwile. Po raz pierwszy od wielu lat on - szara eminencja Mieszczna, bez którego wiedzy i cichej akceptacji nic tu się nie mogło wydarzyć został zaskoczony. Ba, gorzej! Jego dalekosiężne plany realizowane spokojnie i bez przeszkód nagle trafiły na opór. I to dziwny opór, mgłę! - Pal diabli, że nie dało rady posunąć jednego klienta z ratusza. Długal to jeszcze popamięta! Zapomniał co mi zawdzięcza, cholera! Ale, żeby głupia sprawa wymiany jednej ruiny na drugą wlokła się tak długo? Tego jeszcze w tym cyrku nie grali! - Nacisnął ze złością na pedał i na czerwonym przeskoczył skrzyżowanie.

- Najgorzej, że obiecałem to Kaśce. Jeszcze sobie pomyśli, że jej stary kapcanieje i nawet zdezelowanego hoteliku nie może załatwić! - zatrzymał się przed najdłuższym w Mieszcznie domkiem jednorodzinnym, którego pokrętne kształty tkwiły aż na trzech ulicach. Z małego ogródka dochodził smakowity zapach pieczonej karkówki.

- Jeszcze parę minut i by się przypaliły - Henio Krótki przepasany fartuszkiem wprawnie przewracał kawałki mięsa na grillu.

- Kaśka, a co ty tu robisz? - Włodek nie spodziewał się zastać córki w tym miejscu.

- Przechodziłam i nie mogłam sobie odmówić. Wujek Henio robi najlepszą grillowaną karkówkę na całych Mazurach - posłała Krótkiemu promienny uśmiech i wyciągnęła długie nogi, usiłując rozhuśtać kolorową huśtawkę.

Maciejko ostrożnie zasiadł w białym plastikowym foteliku i sięgnął po butelkę piwa.

- A co z resztą, jeszcze ich nie ma?

- Urzędolą do oporu - roześmiał się Krótki - godziny muszą odsiedzieć do końca. Zaraz będą! Długal nie lubi się spóźniać.

- No, na jego miejscu to bym się tak bardzo nie spieszył, tak go opie...! Kaśka, cholera, przy tobie nawet po ludzku nie można sobie ulżyć!

- Papuniu, ja naprawdę się rumienię jak słyszę takie słówka! - Kasia zrobiła niewinną minkę, lecz nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Krótki zręcznie wrzucał na talerze pierwsze porcje karkówki, gdy w bramie ukazał się Długal w towarzystwie smagłego mężczyzny, którego lewe ucho ozdabiał mały srebrny kolczyk.

Po zaspokojeniu pierwszego głodu i poprawieniu nastroju zimnym "żywcem" Maciejko klepnął Długala w kolano.

- Co się z tobą, stary, dzieje? Kto tam w końcu u ciebie rządzi, co? Już nawet drobnej przysługi nie możesz staremu przyjacielowi zrobić?

Długal w obronnym geście schował głowę między ramiona. - Sam wiesz Włodek jak jest. Robię co mogę, ale wszystkiego nie da rady. Zresztą coś mi się wydaje, że od paru tygodni ktoś mi w firmie bruździ i to ktoś dobrze zorientowany. Zresztą - tu wskazał na okolczykowanego - niech ci Michał sam powie.

Smagły pociągnął z butelki spory łyk piwa i westchnął - Nie wiadomo już na kogo można liczyć! Ktoś tym cwaniaczkom podrzuca nasze pomysły! Ledwo się nam udało przepchnąć tę twoją ulicę, zresztą właściwie nie mieli szans tego przyblokować, to już za żadne skarby nie możemy skręcić hotelu. Chruściel wynajął tych detektywów z Aligatora. Węszą po całej firmie, na korytarzach aż dudni od plotek. Nikt teraz na to nie pójdzie!

- A jakby tak jednemu czy drugiemu przyp... - wyrwał się Krótki i spojrzał na Kaśkę kołyszącą się na huśtawce.

-Ech, ty Krótki, zajmij się lepiej karkówką. To ci się udaje lepiej niż myślenie - osadził go Długal.

- Dobrze by było jednak wiedzieć, co jeszcze możecie, a czego nie i kto konkretnie nam buty szyje - Maciejko pokręcił głową. - Jeszcze trochę i stracę cierpliwość, mogę sobie coś niecoś przypomnieć - tu spojrzał wymownie na Długala.

- Może uda się coś zrobić! - Michał lekko skubał swój srebrny kolczyk. - Trzeba tylko zainwestować parę złotych w informatykę.

- No, kombinuj, kombinuj - zachęcał go Maciejko.

- Nic nowego, Chruściel już na to wpadł dawno i ekstra mu idzie. Ma cały personel na widelcu! Nawet sobie nie wyobrażacie, ile czasu mają ludzie na latanie po internecie, czy zabawy z mailami! A jak pięknie kłapią w tych mailach, aż miło poczytać!

- No dobra, ale co nam do tego? - zdziwił się Długal.

- Oko szefa!

- Co "oko szefa" - Długal ciągle nie jarzył.

- To jest taki maleńki programik. Chruściel już dawno zainstalował go w swojej firmie i ma na bieżąco informacje, kto z kim i o czym kłapie w Internecie, a kto sobie urządza seanse pornusików w godzinach pracy.

- Czy to jest dozwolone? - zaniepokoił się Długal - a nawet czy etyczne?

Maciejko spojrzał na niego z politowaniem - To ty się dalej zastanawiaj, a Michał załatwi zaraz to "oko", jasne?! Powiedz tylko, ile potrzebujesz na kupno i zainstalowanie.

- Ja o niczym nie chcę wiedzieć! - Długal wyciągnął ręce w obronnym geście.

- A kto ci każe. Da się to tak załatwić, żebym miał dostęp do tego oka na przykład u mnie w warzywnym? - Maciejko szybko zrozumiał, jakie możliwości daje mu taki sprzęcik.

- Dokładnie nie wiem, muszę zapytać fachowców, ale chyba tak - Michał nadal pocierał kolczyk - tyle, że to będzie chyba droższe. Zresztą, muszę znaleźć jakiegoś fachowca z zewnątrz, bo u nas w Mieszcznie nic się nie utrzyma w tajemnicy.

- Dobra, masz wolną rękę. Tylko tak dalej to daleko zajdziesz! - Maciejko uścisnął mu mocno rękę.

Kaśka nadal spokojnie kołysała się na huśtawce.

Marek Długosz

Wszelkie podobieństwo osób i miejsc do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe.

2005.06.15