Odcinek 58
Szaleństwo futbolowe ogarnęło cały świat i prawie całą Europę. Prawie, bo w pewnym średniej wielkości kraju środkowoeuropejskim wprawdzie zapłonęło początkowo wielkim ogniem, który okazał się później słomiany i zgasło zdmuchnięte przez wielkiego zachodniego sąsiada. Jednym słowem klapa na całej linii, z wyjątkiem bramkarza. Osowiali mieszkańcy tego nieszczęsnego kraju nagle stracili cel życia na ponad trzy tygodnie. Tygodnie wcześniej zaplanowane i przygotowane do spędzenia w kraju tegoż sąsiada. W kolorowym przebraniu, w jakim nikt przyzwoity na swoim podwórku publicznie się nie pokaże za żadne skarby. Ci szczęśliwcy, którzy nie planowali akurat wyjątkowo wyjazdu, zamierzali spędzić najbliższe tygodnie - jak przystało przed telewizorem. I co, i nic z tego!
Nie możemy ukrywać, że kompletna klęska mundialowa kadry tego kraju to przede wszystkim efekt zaniedbań kompetentnych władz! Nasuwają się nieodparcie pytania - kto za tym stał? Jaki układ? Dlaczego piłkarzy, trenerów, masażystów, prezesów i ich rodzin nie poddano lustracji? Słusznie pojawiły się publicznie żądania powołania w tej sprawie specjalnej komisji śledczej. W Ministerstwie Sprawiedliwości myśli się też poważnie o przywróceniu kary śmierci.
Jedynie w Mieszcznie szaleństwo piłkarskie dotarło na same szczyty. Tutaj bowiem sprawa jest o wiele poważniejsza. Tu nie chodzi o honor narodu czy inne drobiazgi! Tu chodzi o pieniądze!
Miejscowy zespół piłki kopanej zwany "Leśnymi tygrysami" (d. "Rącze pały") zostawił w pokonanym polu wszystkie inne mazurskie teamy, wlepiając na zakończenie drużynie "Północnych kresów" sześć gał, czego historia mieszczneńskiej kopanej nie odnotowała od lat! Nasi wspaniali chłopcy, nie dojadając, pojąc się jedynie wodą niegazowaną "Mazurka lux", wiernie stosując się do światłych rad trenerów - zdecydowanie przewyższających wiedzą i skutecznością "wodzów" narodowej jedenastki - osiągnęli sukces! Zauważył to nawet sam Długal! Z półki nad łóżkiem zdjął pamiątkowy puchar za zwycięstwo w biegu przełajowym "Szlakiem przodowników pracy 74" i uronił łzę na wspomnienie dawnych swych przewag. Zmiana treści tabliczki kosztowała wprawdzie kilka złotych, ale cóż to wobec oklasków, jakie po raz pierwszy od lat mógł słyszeć na stadionie i mieć nawet pewną nadzieję, że część z nich jest właśnie dla niego!
Drogo go mogła kosztować ta chwila wzruszenia! Widząc radosne wycieńczenie naszych chłopców w połatanych getrach i koszulkach prawie przeźroczystych od prania w najtańszych proszkach firmy "Dild" nie zdzierżył!
- Dzięki wam imię naszego wielkiego grodu Mieszczna będzie odtąd co tydzień na ustach wszystkich mieszkańców Mazur, a może nawet Warmii i Żuław, że o Kurpiach nie wspomnę! Ba, na ustach całej Polski. Co tydzień przecież na siódmej stronie "Rozglądu Piłkarskiego" znajdą się wyniki i tabela, w której dumnie będzie się prezentować nazwa naszego miasta! Wy rozsławiacie Mieszczno, my musimy o was zadbać także! Abyście więcej nie padali z głodu już przed wejściem na boisko - zamiast "Mazurki lux" pić będziecie odtąd wysokoenergetyczną "Mazurkę super"!
Wdzięcznym sportowcom wzruszenie odebrało dech, a w oczach starych, posiwiałych na dziesiątkach meczów działaczy ukazały się łzy wzruszenia. Tak wiele się nie spodziewali.
- To jeszcze nic! Proszek do prania waszych połatanych koszulek i - nie ukrywajmy - spodenek, kupowany odtąd będzie w luksusowych sklepach firmy "Old Master Goool"! Pieniądze na to w naszym mieście muszą się znaleźć!
To oświadczenie porwało do czynu niezmierzony tłum wiernych kibiców, którzy ponieśli radośnie Długala w dziękczynnym pochodzie przez świeżo wyremontowane ulice Mieszczna. Wieść o tym wiekopomnym zdarzeniu dotarła także do samego Dyrektora i zmroziła krew w jego żyłach.
- Po moim trupie! Weto! Nie pozwalam! - pienił się ze złoźci. - Przez tych w kostki kopanych grajków Długal nie będzie sobie robił kampanii! Na rękach go nikt tu już nosić nie będzie!
- Fakt! - pani Zosia poprawiła przekrzywiony berecik i krytycznie oceniła pulchną sylwetkę Dyrektora. "Jego nikt na rękach nie poniesie, nie ma takich silnych w Mieszcznie!" - pomyślała.
Na wszelki wypadek jednak głośno wyraziła opinię zgoła przeciwną - Zamiast paść luksusami tych wypasionych kopaczy lepiej przeznaczyć te pieniądze na... na...
- Na ważne cele społeczne - sprecyzował jak zwykle konkretny Dyrektor.
- Właśnie, na rozwój tężyzny fizycznej. W zdrowym ciele zdrowy duch! - potaknęła pani Zosia, widząc oczami wyobraźni grupę dobrze zbudowanych gladiatorów, których lśniące torsy rytmicznie napinały się w rytm wykonywanych ćwiczeń szwedzkiej gimnastyki.
- A tak w ogóle to jakim cudem ci nędzni kopacze mieli jeszcze pieniądze na granie, co? - dopytywał się Dyrektor.
- Kto do tego dopuścił?
- Nie my, nie my, panie Dyrektorze - zatrzepotała powiekami pani Zosia. - Przegłosowali nas kiedyś, pamięta pan?
- To zabrać im to natychmiast! Tak dalej być nie może! Po co nam jakieś ligi, gdzie tylko korupcja, zgorszenie i zły przykład dla maluczkich!
- Tak, tak, absolutnie zabronić! Żadnego tam kopania! A przynajmniej w niedzielę! - lekko stonowała wypowiedź, widząc błysk inteligencji w oczach szefa.
- Cholera, chyba nie da rady - mruknął Dyrektor, przebiegając wzrokiem po twarzach swych zwolenników. Niektórzy, prawdopodobnie niepoprawni kibice kopanej, uciekali wzrokiem pod stół lub z zainteresowaniem śledzili rozwój bujnych pajęczyn na wysokim suficie.
- Już ja was zapamiętam aniołki, jeszcze nie raz się spotkamy! - Dyrektor jako rasowy polityk, ale nędzny kibic nie wiedział, że są mecze, których przegrać nie można.
Marek Długosz
Wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe.
2006.06.28