Rolnik z Rum nie może się nadziwić, że sąd w Biskupcu zwolnił go od opłaty za wpis o ustanowienie hipoteki kaucyjnej, a sąd w Szczytnie kazał mu zapłacić. Prawnicy nie widzą w tym nic nadzwyczajnego i różne decyzje sądów tłumaczą kiepską jakością stanowionego w Polsce prawa.
W Biskupcu i w Szczytnie
Cezary Pieniek z Rum wraz z żoną Krystyną prowadzi duże gospodarstwo rolne nastawione na produkcję mleka. W sierpniu 2004 r. zakupił ziemię na jego powiększenie. Część gruntów znajduje się w okolicach Biskupca, reszta na terenie powiatu szczycieńskiego. Ponieważ na sfinansowanie transakcji rolnik zaciągnął kredyt, musiał dokonać wpisu hipoteki kaucyjnej w Szczytnie i Biskupcu. Biskupiecki Sąd Rejonowy uznał, że zakup gruntów na powiększenie gospodarstwa stanowi działalność związaną z produkcją rolną i w związku z tym zwolnił Cezarego Pieńka z opłat. W Wydziale Ksiąg Wieczystych w sądzie w Biskupcu "Kurek" dowiedział się, że przy dokonaniu wpisu wystarczy tam przedstawić stosowne dokumenty bankowe, potwierdzające przeznaczenie zakupionych ziem.
Oddalone zażalenie
Ten sam przepis zwalniający z opłat inaczej zinterpretował Sąd Rejonowy w Szczytnie, który nakazał rolnikowi zapłacenie należności. Cezary Pieniek, zdziwiony taką decyzją, złożył zażalenie do Sądu Okręgowego w Olsztynie.
- To dziwne, że w jednym powiecie trzeba płacić, a w drugim nie - nie kryje irytacji.
Sąd w Olsztynie oddalił zażalenie rolnika. W uzasadnieniu napisał, że zakup gruntów na powiększenie gospodarstwa nie stanowi działalności związanej z produkcją rolną i nie może podlegać zwolnieniu z opłaty. Tym samym przyznał rację przedstawicielom szczycieńskiego wymiaru sprawiedliwości.
- Zakup ziemi jako akt jednorazowy nie jest działalnością - wyjaśnia Leszek Bil, przewodniczący Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w Szczytnie. - Poza tym rozporządzenie regulujące te kwestie zawiera przepisy szczegółowe w stosunku do ogólnych. Jeżeli przepisy ogólne przewidują pełną odpłatność, to przepisów szczegółowych nie można interpretować w sposób rozszerzający.
Nieprecyzyjne zapisy
Zdaniem Leszka Bila trudno także stwierdzić, czy nabyte przez rolnika grunty rzeczywiście służyć będą produkcji rolnej.
- Ziemię kupują też osoby, które wcale nie zajmują się rolnictwem, a prowadzą np. gospodarstwo agroturystyczne - mówi. Co w tej sytuacji mają robić ci, którzy tak, jak Cezary Pieniek rzeczywiście prowadzą działalność rolniczą? Wygląda na to, że w tym przypadku rozporządzenie nie zdało egzaminu. Odmienne stanowisko sądu w Biskupcu nie dziwi Leszka Bila. Jego zdaniem sytuacje takie zdarzają się dość często, a winę za ten stan rzeczy ponoszą nieprecyzyjnie sformułowane przepisy.
- Nie jest to rzecz zaskakująca dla osób znających prawo. W tym, że istnieją regulacje, które są różnie interpretowane, nie ma nic nadzwyczajnego - uważa i dodaje: - Im gorsza jakość stanowionego prawa, tym większe możliwości jego interpretacji.
Cezarego Pieńka cała sytuacja napawa niesmakiem.
- Nie chodzi nawet o pieniądze, które musiałem zapłacić, ale o to, że prawo powinno być jednakowe dla mieszkańca Szczytna i mieszkańca Biskupca, a wątpliwości wynikające z przepisów rozstrzygane na korzyść szarego człowieka - mówi.
Ewa Kułakowska
2005.01.26