Czternasty sierpnia to dla rodziny Kilimannów z Piasutna szczególna data. Co roku tego dnia wyprawia przyjęcie urodzinowe dla seniorki rodu. Tegoroczna uroczystość miała szczególną oprawę, bowiem były to setne urodziny Emmy Kilimann, zwanej czule "Umą".
Życie w trudnych czasach
By uczcić wyjątkową rocznicę w domu Kilimannów spotkała się rodzina pani Emmy, a także jej opiekunowie ze stowarzyszenia "Lazarus" i "Heimat" oraz władze Świętajna. Zjawił się też "Kurek Mazurski". Wiekowej jubilatce złożono serdeczne życzenia i podarowano prezenty, w tym naręcza kwiatów, które - jak twierdzą domownicy - bardzo lubi.
Chociaż seniorka rodu cieszy się dobrym, jak na swoje lata, zdrowiem, nie czuła się na siłach, by pełnić honory pani domu. Gdy pani Emma odpoczywała w swym pokoju, goście zaproszeni na przyjęcie wspominali czasy, w których jubilatka twardą ręką sama prowadziła gospodarstwo.
- Mama z pewnością nie miała łatwego i spokojnego życia - opowiada jej syn Manfred. - Gdy mojego ojca zesłano na Sybir, została sama z piątką dzieci. Ciężko pracowała, żeby nas wyżywić. To, co zarobiła w jeden dzień, starczało czasami tylko na butelkę mleka. Wierzyła, że będzie lepiej, gdy mąż wróci do domu, ale nie przeżył zesłania. W tragicznych okolicznościach straciła też dwójkę dzieci. Mimo wszystko nie załamywała się, jej lekarstwem na smutki była praca.
- Nie lubiła nikogo o nic prosić. Była samodzielna, prowadziła dom twardą, można powiedzieć "męską" ręką - twierdzą inni członkowie rodziny.
Być może takie cechy charakteru jak upór i samodzielność zawdzięcza "Uma" swemu pochodzeniu. Leciwa Mazurka do dziś świetnie włada zbliżoną do języka niemieckiego gwarą. Z niej zaczerpnięto pieszczotliwe zdrobnienie, prawdopodobnie pochodzące od "Omy" - niemieckiej babci.
Ulubione kwiaty
- Nasza "Uma" zawsze lubiła kwiaty i wiele czasu spędzała w ogrodzie. Teraz pilnuje, żeby nie tylko ogród, ale również cmentarz był zadbany - mówi synowa pani Emmy. Znając upodobania nobliwej jubilatki, wszyscy goście obdarowali ją bukietami kwiatów. Bardziej praktyczny prezent - ciepły koc - wręczył jej wójt Świętajna Jerzy Fabisiak. Kolejnym znakiem uznania dla sędziwego wieku był list przesłany przez premiera. "Pani życie jest skarbnicą doświadczeń dla następnych pokoleń, dziedzictwem rodziny" - tymi słowami dziękował w nim i życzył wielu lat zdrowia pani Emmie Leszek Miller.
Katarzyna Mikulak
2003.08.20