Olsztyński Teatr im. Stefana Jaracza znów przypomniał o sobie szczycieńskiej publiczności. Na deskach Miejskiego Domu Kultury wystawiono "Ławeczkę" Aleksandra Gelmana w reżyserii Janusza Kijowskiego. W przedstawieniu wystąpili Joanna Fertacz i Adam Ferency.
POWRÓT DO TRADYCJI
Jeszcze kilka lat temu szczycieńska publiczność mogła znacznie częściej podziwiać spektakle w wykonaniu aktorów z Olsztyna, którzy przyjeżdżali na gościnne występy do MDK-u. Początkowo cieszyły się one sporym powodzeniem, ale z czasem zainteresowanie tą formą uczestnictwa w życiu kulturalnym spadło. Z powodu niskiej frekwencji zaniechano zapraszania artystów do Szczytna. Miłośnicy teatru na przedstawienia musieli więc jeździć do stolicy województwa. Po kilkuletniej przerwie Miejski Dom Kultury wraca do dobrej tradycji. To pozytywny sygnał tym bardziej, że ostatnio, po likwidacji kina, miejska oferta kulturalna znacznie zubożała.
Z HUMOREM I LIRYZMEM
W piątek 17 lutego na scenie MDK-u wystawiono spektakl rosyjskiego autora Aleksandra Gelmana "Ławeczka" wyreżyserowany przez dyrektora Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie Janusza Kijowskiego. W przedstawieniu, obok znanej olsztyńskiej aktorki Joanny Fertacz, wystąpił gościnnie Adam Ferency. Dopisała szczycieńska publiczność, która dość szczelnie zapełniła salę widowiskową MDK-u, co dobrze wróży na przyszłość, bo dyrekcja domu kultury myśli już o organizowaniu kolejnych przedstawień. Pełna humoru, ale i subtelnego liryzmu sztuka nawiązuje do najlepszych tradycji rosyjskiego dramatu. Swoim klimatem, nastrojowością i sposobem ukazania skomplikowanych relacji międzyludzkich przywołuje na myśl twórczość Antoniego Czechowa. Para bohaterów spotyka się przypadkowo na parkowej ławce. Oboje nie pierwszej już młodości, boleśnie naznaczeni przez los, każde z innym bagażem doświadczeń. Nie jest to ich pierwsze spotkanie, wcześniej przeżyli przelotny romans. Ona, jak to kobieta, marzy o stabilizacji, dobrym i czułym mężczyźnie, z którym mogłaby spędzić resztę życia. On, z pozoru nieco cyniczny i szorstki w obyciu podrywacz, a do tego chorobliwy niemal kłamca. Tę niedobraną na pierwszy rzut oka parę łączy jedno - oboje są samotni i spragnieni wielkiej, prawdziwej miłości. Czy znajdą ją razem? Na to pytanie widz nie otrzymuje jednoznacznej odpowiedzi.
WYZWANIE DLA AKTORÓW
Atutem sztuki, co dało się zauważyć także i podczas szczycieńskiego spektaklu, jest mistrzowskie nakreślenie ludzkich charakterów oraz ukazanie sprzecznych, naznaczonych licznymi napięciami relacji łączących kobietę i mężczyznę. Z tego powodu udział w przedstawieniu to spore wyzwanie dla aktorów. Joanna Fertacz i Adam Ferency poradzili z tym sobie znakomicie. Odtwarzane przez nich postacie dalekie były od lansowanej w telewizji serialowej szmiry. Ich bohaterowie to ludzie z krwi i kości, autentyczni w swoich przeżyciach, budzący szczerą sympatię widza. Nic więc dziwnego, że szczycieńska publiczność nagrodziła po spektaklu parę aktorów gorącymi, trwającymi kilka minut brawami.
W olsztyńskim teatrze przedstawienie to grane jest na małej scenie. W Szczytnie artyści musieli nieco dostosować się do zmienionych, mniej kameralnych warunków.
- Sztuka obfituje w mnóstwo niuansów lirycznych, które można oddać tylko za pomocą drobnych gestów lub mimiki. Nie wiem, czy do końca udało nam się z tym uporać - zwierzyła się "Kurkowi" tuż po występie Joanna Fertacz.
Aktorka wyznała również, że bardzo ucieszyło ją niezwykle ciepłe przyjęcie ze strony szczycieńskiej publiczności.
(łuk)
2006.02.22