Podstawówka w Gromie ma nowego dyrektora. Jednak więcej emocji wśród rodziców i nauczycieli wzbudza nie tyle obsada stanowiska, ile okoliczności odejścia z funkcji poprzedniej szefowej szkoły, która pożegnała się z placówką w atmosferze oskarżeń o fałszerstwa, mobbing i brak opieki nad dziećmi.

Dyrektorka z zarzutami

TRUDNY KONKURS

Funkcję dyrektora Szkoły Podstawowej w Gromie Wioletta K. pełniła zaledwie rok. Taki okres przewidywała umowa podpisana z nią przez gminę Pasym. Po jej wygaśnięciu miał odbyć się kolejny konkurs na dyrektora. Stanęła do niego również Wioletta K. Zanim jednak doszło do wyboru nowego szefa placówki, część rodziców z Gromu złożyła protest wobec sposobu wyłonienia przedstawicieli rady rodzicielskiej, którzy mieli wejść w skład jedenastoosobowej komisji konkursowej. Wśród protestujących znalazł się sołtys wsi, Andrzej Kwiatkowski.

- Pani dyrektor sama wyznaczyła osoby mające reprezentować rodziców w komisji konkursowej. Osoba, która kandyduje nie ma do tego żadnego prawa. To naruszenie procedur – mówi Kwiatkowski. O sprawie powiadomił niezwłocznie władze gminy i przewodniczącą komisji oświaty i kultury w radzie miejskiej Pasymia, radną Jolantę Jusis-Szparę. Po jej interwencji wyłoniono nowych przedstawicieli rady rodziców.

- Odbyło się to w drodze głosowania, w sposób zgodny z przepisami – mówi radna.

Drugi etap konkursu, do którego Wioletta K. już się nie zakwalifikowała, odbył się 2 lipca. Przyczyną niedopuszczenia do niego dyrektorki była informacja, że prokuratura właśnie wszczęła przeciwko niej dochodzenie. Ostatecznie komisja zdecydowała, że nowym dyrektorem placówki będzie Andrzej Modzelewski, do tej pory uczący wychowania fizycznego w ZS nr 1 w Szczytnie.

BAŁAGAN I BRAK NADZORU

Zamieszanie wokół wyboru przedstawicieli do komisji konkursowej nie jest jednak jedynym zarzutem, jaki pod adresem dotychczasowej dyrektorki wysuwają rodzice. Krótki okres jej rządów w gromskiej szkole to według nich pasmo zaniedbań, braku kontroli i lekceważenia szkolnych procedur. Sołtys Kwiatkowski, którego syn skończył niedawno szóstą klasę, opowiada, że w placówce dochodziło do fałszowania dokumentacji.

- Kiedyś podczas wywiadówki zauważyłem, że tematy lekcji w dzienniku są pokreślone. Potem dowiedziałem się, że te zajęcia w ogóle się nie odbyły – opowiada Kwiatkowski. Dorzuca też kolejny zarzut, dotyczący braku należytej opieki nad dziećmi.

- Przykładem jest wyjazd do Pasymia, na imprezę odbywającą się w tamtejszym gimnazjum. Pani dyrektor pojechała sobie do domu (Wioletta K. mieszka w Olsztynie – red.), a dzieci zostały same – relacjonuje sołtys.

Od jednej z nauczycielek dowiedzieliśmy się z kolei, że uczniowie byli często pozostawieni bez opieki podczas zajęć na terenie szkoły.

- Wskutek nieudolności pani dyrektor plan lekcji zmieniał się kilkanaście razy na przestrzeni dwóch miesięcy – opowiada nasza rozmówczyni.

Według relacji rodziców i nauczycieli Wioletta K. stosowała również mobbing wobec swoich podwładnych. Jako przykład podają przypadek zwolnienia z pracy nauczycielki z 25-letnim stażem.

- Wytknęłam jej, że nie można pozostawiać dzieci bez opieki i z tego powodu zostałam zwolniona – twierdzi nauczycielka. Sprawa trafiła do sądu pracy, który decyzję Wioletty K. uznał za niezgodną z prawem.

ZLEKCEWAŻONY BURMISTRZ

O nieprawidłowościach w szkole w Gromie zrobiło się głośno. W czerwcu poseł Tadeusz Iwiński zwrócił się do ministra edukacji Romana Giertycha z zapytaniem, w którym wytknął organom nadzoru brak należytego zainteresowania sprawą. Wizytatorzy z olsztyńskiego kuratorium kilkakrotnie odwiedzili placówkę. Raport z kontroli trafił na biurko burmistrza Pasymia Bernarda Miusa.

- Część z zarzutów formułowanych pod adresem pani dyrektor się potwierdziła. Jest cała gama spraw, których nie dopełniła – mówi burmistrz. Dodaje, że zawarte w raporcie sugestie i zalecenia przekazywał ustnie dyrektorce, ta jednak nie zastosowała się do jego uwag. Za karę nie otrzymała dodatku motywacyjnego.

- Współpraca między nami od początku nie układała się najlepiej – przyznaje Bernard Mius.

TRZY ZARZUTY

Obecnie sprawę nieprawidłowości w gromskiej szkole bada Prokuratura Rejonowa w Szczytnie.

- Postępowanie prowadzimy już od dłuższego czasu. Obecnie zbliża się ono ku końcowi – mówi prokurator Dorota Krzyna. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że pod uwagę brane są trzy zarzuty: mobbingu, fałszowania dokumentacji szkolnej i braku nadzoru.

Wioletta K., kiedy zadzwoniliśmy do niej w piątek (6 lipca) stwierdziła, że nie będzie komentować żadnych formułowanych pod jej adresem zarzutów. Dodała, że z żadnym z nich się nie zgadza.

- Do tej pory nie miałam możliwości zapoznania się ze szczegółami sprawy. O zarzutach dowiedziałam się dopiero w dniu konkursu – poinformowała nas była dyrektor. Zapewniła również, że kilkakrotne kontrole przeprowadzane w szkole za jej rządów, wbrew temu, co twierdzi burmistrz Mius, nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Kilkadziesiąt minut po pierwszej rozmowie Wioletta K. sama zadzwoniła do redakcji i prosiła o kontakt w poniedziałek (9 lipca), wyjaśniając, że wtedy będzie dysponować bardziej precyzyjnymi argumentami. Jednak tego dnia, mimo kilkakrotnie ponawianych prób nie udało nam się do niej dodzwonić. Wioletta K. miała wyłączony telefon.

Wojciech Kułakowski/Fot. A. Olszewski