Nikt tego się nie spodziewał. Po raz pierwszy w historii Warmii i Mazur odnotowano wstrząsy sejsmiczne naturalnego pochodzenia. Ziemia zadrżała we wtorek 21 września o godz. 13.05 i 15.33.
Wstrząsy nie były mocne. Miały siłę 4,5 stopnia oraz 5,2 stopnia w skali Richtera, co powodowało jedynie lekkie drżenie ziemi, bez wywoływania szkód w infrastrukturze miejskiej.
Zaskoczenie było jednak pełne, więc "Kurek", ciekawy wrażeń mieszkańców Szczytna odwiedził parę osób i instytucji.
W BIURZE
Aneta Rutkowska doradca finansowy PKO BP w Szczytnie:
- Kilka minut po godzinie 13.00 poczułam, iż dziwnie drżą mi nogi. Pierwsza myśl była taka, że pewnie zaczyna się jakaś choroba. Ale chwilę później, kiedy zaczęły przesuwać się ustawione na półkach segregatory pomyślałam, że to chyba przejeżdża dołem jakiś ciężki samochód, no i na tym w zasadzie się skończyło. Później dowiedziałam się z radia, ku niemałemu zaskoczeniu, że było to lokalne trzęsienie ziemi. Kolejne wstrząsy były już słabsze, drgały tylko lekko osłony halogenowych lamp sufitowych.
NA LEKCJI GEOGRAFII
Zdzisława Czaińska nauczycielka dyplomowana geografii w Gimnazjum nr 1 w Szczytnie.
- Akurat miałam lekcję geografii, gdy nagle zaczęły drżeć szyby w oknach, a na stolikach podskakiwały delikatnie podręczniki i długopisy uczniów. Ci, zaczęli żartować, że to na pewno trzęsienie ziemi.
Pani Zdzisława jako nauczycielka geografii tłumaczyła uczniom, że w Polsce coś takiego się nie zdarza. Przy okazji zrobiła mały wykład o starej, prekambryjskiej płycie euroazajatyckiej, która jest asejsmiczna.
Kiedy nauczycielka wróciła do domu, z radia dowiedziała się, iż akurat Warmię i Mazury nawiedziło niespodziewane trzęsienie ziemi. Konsternacja była niebywała, bo przecież przed chwilą wpajała uczniom, że ruchy tektoniczne w Polsce są niemożliwe. Na najbliższej lekcji, jak zapowiedziała "Kurkowi", powróci do tych spraw.
MALUCHY W TRWODZE
Chwile trwogi przeżyli wychowankowie przedszkola "Bajka" usytuowanego przy ul. Pasymskiej. Dzieci z najmłodszej grupy odczuły wyraźnie wstrząsy, te o 13.05. Przepojone strachem zbiły się w gromadkę. Jedną z dziewczynek wychowawczyni musiała wziąć nawet na ręce, bo za nic nie chciała się uspokoić. Tłumaczyła maluchom, że wstrząsy są od tego, że na piętrze biegają, mocno tupiąc, dzieci ze starszej grupy, o czym była zresztą głęboko przeświadczona.
W poniedziałek 27 września odnotowano w przedszkolu niewielką awarię w piwnicy. Nie wiadomo skąd pojawiła się tu woda. Być może nieznacznie pękła jedna z rur.
- Czy może być to wynik trzęsienia ziemi? - zastanawia się dyrektorka Brulińska.
Nie jest to wykluczone. Według ekspertów, właściwości podziemnej infrastruktury są właśnie takie, że awarie powstałe wskutek tektonicznych wstrząsów mogą ujawniać się dopiero po kilku tygodniach, a nawet miesiącach.
Marek J. Plitt
2004.09.29