Dodatek wydawany przy współpracy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
LEŚNE TAJEMNICE
Las to miejsce szczególne, fascynujące każdego człowieka, dla którego piękno i harmonia przyrody stanowią część życia.
Jest ciekawym obiektem przyrodniczym, stwarzającym możliwość obserwacji i doświadczeń. U uczestników wycieczek wywołuje zdziwienie, nasuwa wiele pytań. Poznawanie lasu budzi uczucie opiekuńczości, rodzi zamiłowanie do pielęgnacji roślin i opiekowania się zwierzętami, wywołuje chęć aktywnego działania.
Wypoczywając i relaksując się w gospodarstwie agroturystycznym, na leśnej ścieżce edukacyjnej, wycieczce pieszej czy rowerowej pamiętajmy, że lipiec to miesiąc o szczególnym zagrożeniu pożarowym. Podziwiając piękno otaczającej przyrody, nie stwarzajmy sytuacji zagrażających jej dalszej egzystencji.
MIEJSCE, KTÓRE POLECAM...
HALINA BIZIUK, pracownica Nadleśnictwa Korpele
- W upalne, gorące dni zażywam codziennych kąpieli w jeziorze Lemańskim. Uwielbiam ten niewielki akwen wodny ze względu na malownicze położenie oraz bliskie sąsiedztwo Szczytna. Docieram tam najczęściej rowerem, duktami leśnymi lub szosą.
Wyprawy na Lemany traktuję jako wspaniały trening, łączę wysiłek fizyczny z miłym relaksem kąpieli w jeziorze.
Kocham te chwile, gdy zupełnie rozluźniona i zrelaksowana płynę w stronę zachodzącego słońca. W wyprawach towarzyszą mi przyjaciółki i wszystkie zgodnie twierdzimy, że najwspanialsza jest przedwieczorna cisza, gdy plaża pustoszeje, a słońce świeci ostatnim blaskiem tylko dla nas. Na Lemany zabieram też wnuka, uczę go tam pływać.
Myślę, że Leman nie muszę polecać, bo są bardzo popularne, ale chciałabym zaapelować do wszystkich, którzy tam bywają, by nie pozostawiali śmieci. Mam też gorącą prośbę do właścicieli czworonogów, by nie zmuszali nas do kąpieli ze swoimi pupilkami. Dbajmy o skarb, jakim jest Lemańskie jezioro...
GS-K
Rowerem po okolicy
GRAJEK Z OCHÓDNA
Osoby, które chcą popatrzeć na świat z góry, namawiam do pokonania malowniczej trasy wiodącej przez Lemany, Zielonkę, Kaspry, Ochódno, Wałpusz.
Na liczącą 25 km wycieczkę ruszamy kierując rowery w stronę Leman. Niejednego cyklistę zadziwi prowadzący wprost do Leman chodniczek, który wręcz zachęca, by porzucić ruchliwą szosę i przez 2 km mknąć wyłożonym polbrukiem podłożem. Niestety, taka wygodna trasa kończy się we wsi i musimy powrócić na szosę. Docieramy nią do jeziora Lemany, chętnie obleganego przez amatorów kąpieli, oczka wodnego.
KSIĄŻĘ ROPUCH
Warto zajechać nad brzeg spokojnego jeziora i chwilkę odpocząć. Jednak panie muszą wzmóc swoją uwagę nad brzegiem ze względu na skaczące żaby. Te płazy, jak dobrze wszyscy pamiętamy z dzieciństwa, to zaklęci książęta, a pocałunek może przywrócić im ludzką postać.
"Pewna pani miała taką nad Lemańskim jeziorem przygodę. Otóż po kąpieli usiadła nad brzegiem, by wyschnąć na słońcu, a wtedy siedzący na kamieniu płaz odbił się od podłoża i pacnął ją wprost w usta. Już miała z odrazą wycierać twarz, gdy tuż przy niej stanął przecudnej urody Książę. "Witaj piękna - przemówił. Zdjęłaś ze mnie czar, więc zostaniesz moją żoną i zamieszkasz w tym oto zamku. Spojrzała we wskazanym kierunku i faktycznie ujrzała wspaniały pałac. A Książę prosił, by podała dłoń, na której on złoży pocałunek w podzięce za oddalenie czarów. Wyjaśnił, że okrutna czarownica zamieniła go w żabę, bo nie chciał zostać mężem wiedźmy i tylko pocałunek panny odmieni jego los. Wówczas przestraszona kobieta zaczęła wyjaśniać, że nie jest panną, ale szczęśliwą mężatką. Tego nie umiał zrozumieć przepięknej urody Książę, bowiem zgodnie z wolą czarownicy, gdy pocałunek złoży mężatka, tylko jedną chwilę będzie trwała świetność Księcia Ropucha. Gdy wsłuchamy się w plusk fal, na pewno usłyszymy takie wołanie: "Rechu, rechaza... z księcia przemieniam się w płaza; mój zamek w kamienie. Przepadło moje życie i mienie..."
Ale jeśli nie spotkamy księcia Ropucha, to na pewno zobaczymy nad jeziorem pana Waleriana Koguta, który jest niekwestionowanym królem tego wodnego oczka. Pan Kogut preferuje zdrowy tryb życia i przez okrągły rok zażywa kąpieli - nawet wówczas, gdy musi wyrąbać przerębel. Twierdzi też, że ten rytuał wpisany jest już w codzienny rozkład dnia. Mówi, że od czasu, gdy wskakuje do jeziora bez względu na porę roku i temperaturę jego zdrowie uległo znaczącej poprawie. Kąpiele tak hartują, że nie wie co to przeziębienia. A zamek? Zamek z piasku możemy wznieść na plaży sami...
W ZIELONEJ ZIELONCE
Po odpoczynku nad jeziorem powracamy na szosę. Niewielki jej odcinek pokonujemy dość szybko i zgodnie z drogowskazem skręcamy w lewo do pełnej zieleni wsi. Mijamy ją wolno, podziwiając wspaniale utrzymane posesje. Tuż za budynkami kończy się asfalt i dalej będziemy jechali piaszczystą drogą, która wznosząc się do góry lub opadając w dół doprowadzi nas do rozwidlenia. Teraz skręcamy w prawo, a kolejną wspinaczkę pod piaszczyste górki wynagrodzi malownicza panorama okolicy.
STARE WIERZBY
Rozpędzone rowery zatrzymujemy we wsi Kaspry stanowiącej kolejny przystanek na naszej trasie. Swego czasu ta mała wioseczka słynęła z wyrobu szklanek. Teraz jest cichą osadą na naszym szlaku. Ale od razu można zauważyć gospodarską dłoń administratora. Droga wyraźnie poszerzona, a zerwana darń ukazuje bity z kamieni bruk. Zabiegom estetycznym poddane zostały też stare wierzby, którym przycięto konary. Nabrały przez to dodatkowego, pełnego grozy wyglądu. Na wszelki wypadek kłaniamy się im i zdejmujemy nakrycia głowy, bo być może są to wiedzmy z bajki o Księciu Ropuchu.
GRAJEK Z OCHÓDNA
Drogą wijącą się wśród pól i łąk docieramy do wiaduktu w Ochódnie. Tam zbaczamy z trasy i skręcamy w lewo, by obejrzeć murowany, solidny budynek nieczynnej poczekalni PKP. Wieść gminna niesie, że zawiadowcą tej stacji był chłopak przezywany "Walczykiem". W dzień pracował w swoim kolejarskim fachu, wieczorami przygrywał na okolicznych zabawach. Pięknie prezentował się w służbowym stroju, więc wszystkie panny na wydaniu chętnie zaglądały na dworzec, by przyjrzeć się jego pracy i przesłać tęskne spojrzenia. Wieczorami zaś wędrowały tam, gdzie słychać było dźwięk jego harmonii i słodki niczym trel słowika śpiew. Młodzian dedykował skoczne melodie kolejno wszystkim dziewczynom. Podczas każdego tanecznego wieczoru nadchodził taki moment, że odkładał harmonię i gdy jego koledzy dalej przygrywali, on porywał panny do tańca. Piszczały wówczas z radości, bo była to najwspanialsza chwila zabawy. Niestety, teraz stacja w Ochódnie stoi pusta. Po grajku, wraz z ostatnim pociągiem, zaginął słuch. Tylko kukułka kuka, a solidny budynek stacyjki i nieczynne torowisko dają świadectwo świetności tego miejsca. Od dwóch lat górę dawnej poczekalni zamieszkuje rodzina, która trafiła w te okolice z Kiejkut. Dół budynku zieje pustką i stopniowo niszczeje.
NA WAŁPUSZ
Po penetracji terenu wracamy do drogi, by po pokonaniu wiaduktu i niewielkiego odcinka drogi wydostać się na szosę Szczytno-Mrągowo. Jedziemy kawałek szosą, by skręcić w pierwszą prowadzącą na Wałpusz drogę. Kierując się cały czas prosto docieramy do Ośrodka Cicha Polana. Tuż przy ogrodzeniu skręcamy w lewo i przemieszczając się leśnymi drogami dojeżdżamy do mostka na rzeczce Wałpuszy. Teraz wypatrując na drzewach zielonego tatarskiego szlaku wracamy do Szczytna.
(GS-K)
Las wokół nas
LEŚNA ŚCIEŻKA W JĘCZNIKACH
Leśnicy wkładają dużo pracy w przygotowanie borów do przyjęcia coraz większej liczby turystów. Tworzą więc parkingi leśne wyposażone w wiaty, ławki, stoły, a także stawiają kosze na śmieci. W wielu miejscach powstają ścieżki edukacyjno-przyrodnicze, by uświadomić turystom, czym jest las i jak należy z niego korzystać. Wokół Szczytna powstało kilka takich doskonale przygotowanych dla turystów obiektów.
Przy Leśnictwie Jęczniki w latach 1997-1998 powstała Leśna Ścieżka Edukacyjna w całości sfinalizowana przez Nadleśnictwo Korpele. Jej celem jest zachęcenie do marszu po lesie i możliwość pogłębienia wiedzy o pełnym skarbów i tajemnic królestwie. Ścieżka typowo spacerowa i przeznaczona dla wytrwałych piechurów. Na liczącym ponad 3,5 km szlaku ustawiono dwanaście dużych, czytelnych i bogato ilustrowanych tablic. Informują one m.in. o tym, co daje nam las, jakie rosną w nim drzewa, jaki jest cykl życiowy drzewostanu.
Łatwo trafić do miejsca, gdzie bierze swój początek atrakcyjna trasa. Wystarczy we wsi Jęcznik tuż za mostem skręcić w prawo i wypatrując drogowskazu dotrzeć do leśniczówki. Tam, przed bramą wjazdową do popularnego swego czasu ośrodka wypoczynkowego Wrzos, ustawiona jest pierwsza tablica z mapą trasy. Poruszanie po ścieżce ułatwiają namalowane na drzewach białe strzałki oraz kwadraty. Podczas trwającego około 3 godziny marszu poznamy niebywale urokliwe i dzikie zakątki, bowiem pracownicy Nadleśnictwa Korpele sprawili, iż przebiega ona przez tereny pagórkowate, to opadające lub wznoszące się w górę. Daje to możliwość prawdziwego zespolenia z otoczeniem, a przy zachowaniu ciszy możliwości spotkania z prawdziwymi mieszkańcami ostoi zieleni. Możemy być spokojni, bo na szlaku nie pojawi się żaden samochód. Rowerzyści, którzy chcą zaliczyć tę ścieżkę muszą liczyć się z tym, że znaczną jej cześć przejdą obok jednośladu. Spacer po lesie to jedna z najwspanialszych form rekreacji, warto więc poznać leśną ścieżkę przyrodniczo-dydaktyczną w Leśnictwie Jęczniki wytyczoną między dwoma jeziorami: Sasek Wielki i Gromskim. Zaletą ścieżki edukacyjnej jest jej uniwersalność i atrakcyjność o każdej porze roku. Na biegnącej przez leśne ostępy trasie, oprócz wspomnianych tablic edukacyjnych, ustawione są też paśniki dla zwierząt, przy których często zatrzymują się zupełnie niezdziwione obecnością człowieka sarenki. W 2000 roku szlak ścieżki uatrakcyjniono, ustawiając obok edukacyjnej tablicy "Dęby" wielki głaz nazwany "Kamieniem Hindenburga". Upamiętnia on pobyt tego wielkiego niemieckiego wodza z czasów I wojny światowej i słynnej bitwy pod Tannenbergiem, w której pokonał armię Samsonowa.
Ścieżka kończy się w miejscu wymarszu. Tam utrudzony, ale szczęśliwy piechur może zażyć kąpieli w jeziorze. Grupy zorganizowane, np. młodzież, w porozumieniu z Nadleśnictwem Korpele, może zakończyć wspaniałą wyprawę przy ognisku w specjalnie do tego celu wyznaczonym miejscu.
(GS-K) W JERUTKACH "POD JESIONEM"
Spotkanie z agroturystyką - JERUTKI
Gospodarstwo agroturystyczne Państwa Marioli i Bogusława Załęskich zlokalizowane jest w samym centrum wsi Jerutki.
GOSPODARSKA RĘKA
Dokładnie 9 km od Szczytna, tuż na zakręcie szosy wiodącej do Świętajna stoi okazały budynek. Tablica informacyjna zaprasza do zajechania na posesję i rozejrzenia się po rozległym obejściu, a nawet zatrzymania się na dłużej, bowiem oferowane są tam miejsca noclegowe. Państwo Załęscy agroturystyką zajmują się od 8 lat. Początkowo stawiali na rolnictwo, ale ziemie klasy V i VI nie dawały dużych możliwości. Jednak pan Bogusław od najmłodszych lat zafascynowany rolnictwem, nie poddawał się, czytał fachową literaturę i wprowadzał różne innowacje w swoim gospodarstwie. Uczestniczył też w kursach i spotkaniach organizowanych przez Ośrodek Doradztwa Rolniczego. Wówczas zrodził się pomysł, by postawić na agroturystykę. Poddasze starego, solidnego, poniemieckiego domu państwo Załęscy sami przemienili w wygodne pokoje, a pomieszczenia gospodarcze przerobili na salę kominkową. Wszędzie widać dobrą gospodarską rękę.
RODZINNY INTERES
Małżonkowie podzielili się pracami, dom i obsługa gości należą do pani Marioli, pole i obejście do pana Bogusława. Prowadzenie agroturystyki to zajęcie dla całej rodziny. W kuchni dominują kobiety: Bronisława mama i teściowa, córki Karolina i Małgosia, ale nad nimi zawsze pieczę sprawuje pani Mariola. Pole i obejście należą do pana Bogusława i syna Arka.
Z EKOLOGIĄ ZA PAN BRAT
Pan Bogusław w swoich uprawach stawia na ekologię. Sieje zboża, a także rośliny motylkowe grubonasienne, a więc łubin, oraz drobnonasienne, czyli saradelę. Gospodarstwo, które posiada atest ekologiczny w 2004 roku zajęło II miejsce w wojewódzkim konkursie "Zielone lato". Gośćmi państwa Załęskich są głównie mieszkańcy Warszawy. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Można przejechać się bryczką lub rowerem po licznych leśnych drogach, spacerować po wsi, która szczyci się zabytkowym kościołem, pierwotnie ewangelickim, a obecnie katolickim, wzniesionym w 1734 roku oraz zabytkowymi budynkami plebani i szkoły. Wiele atrakcji dostarczy spacer do położonego w niewielkiej odległości jeziora Marksewo, gdzie oprócz kąpieli na gości czekają łodzie wiosłowe oraz kajaki. Okalające ze wszystkich stron lasy każdemu dadzą wytchnienie.
MIEJSCE, DO KTÓREGO SIĘ WRACA
Przemili gospodarze twierdzą, że jeśli nie lubi się ludzi, nie umie się z nimi obcować, to nie można prowadzić takiego otwartego gospodarstwa. Dlatego też odwiedzający ich turyści często wracają w urokliwie położone zacisze, a to sprzyja miłym przyjaźniom. Z dumą prezentują kronikę z wpisami turystów. Księgę tę otrzymali od wczasowiczów, którzy jako pierwsi zawitali do ich obejścia osiem lat temu. Zgodnie twierdzą, że warto było się odważyć, a pan Bogusław cały czas snuje plany, jak poprawić wygląd budynków, co nowego wznieść na posesji, jakie mądre i naukowe metody zastosować, by zwiększyć wydajność zasiewanych na swojej roli upraw.
Grażyna Saj-Klocek
KONKURS DLA CZYTELNIKÓW
(Z NAGRODĄ)
Jakie rośliny motylkowe uprawiane są w gospodarstwie państwa Załęskich w Jerutkach?
Na Czytelnika, który jako pierwszy zadzwoni do nas i udzieli prawidłowej odpowiedzi czeka nagroda, w postaci jednodniowego pobytu w gospodarstwie agroturystycznym (wyżywienie + nocleg) z osobą towarzyszącą.
(red)
2006.07.19