Dodatek wydawany przy współpracy Wojewózkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej

SKARBY NATURY

EKO KUREK 2 (5/06)

Dużo uwagi twórcy trasy spacerowej "Nad Sawicą" poąwięcili należytemu zachowaniu w leśnych ostępach, apelując o właściwe korzystanie z tych nieprzebranych skarbów natury i ich ochronę przeciwpożarową. Zadbali też o to, by wędrowca mógł dotrzeć do rzeki Sawicy i nad jej brzegiem odpocząć. Ustawiono tam ławeczki, można na nich przysiąść i wsłuchać w głosy lasu. Uważny turysta, jeśli wybierze się na penetrację brzegów przecinającej leśne ostępy rzeczki, może dojrzy uwijające się bobry lub specyficznie wyciosane zębami tych ssaków pnie drzew. Na ścieżce dydaktycznej można spotkać spacerowiczów, rowerzystów oraz zbieraczy jagód.

MIEJSCE, KTÓRE POLECAM...

 

DANUTA GÓRSKA, wiceburmistrz Szczytna

- Ulubionym miejscem, które na zawsze wpisało się w moją pamięć, jest Kobylocha. Z wielkim rozrzewnieniem wspominam czasy rodzinnych wypadów, z małymi wówczas dziećmi, nad jezioro Sasek Wielki. Polubiłam ten zakatek, kąpiele w jeziorze, spacery jego brzegiem i po pobliskim lesie. Bywaliśmy tam o różnych porach roku, nie tylko latem, ale i jesienią, by zbierać grzyby. Teraz, choć najczęściej wypoczywam na działce w Zielonce nad jeziorem Wałpusz, to lubię powracać na Kobylochę i cieszyć się specyficznym mikroklimatem pełnego wspomnień zakątka.

GS-K

Rowerem po okolicy

PAŁAC W ZALESIU

 

TRASA: Szczytno - Romany - Kiejkuty Nowe - Orżyny - Rańsk - Kałęczyn - Zalesie - Kałęczyn - Targowo - Orżyny - Kulka - Kiejkuty Stare - Tatarski Szlak (55 km)

Na niezwykle ciekawą, pełną bajecznych widoków i wiodšcš głównie pod górkę wycieczkę warto wybrać się do Zalesia. Tam, nad brzegiem Jeziora Rańskiego, stoi szlachecki dwór.

W OTOCZENIU STARYCH DRZEW

Dobrze zachowaną i właśnie remontowaną budowlę otaczają stare drzewa wchodzące w skład dawnego przypałacowego parku o charakterze krajobrazowym. Do pałacowych drzwi prowadzą żeliwne schody, zdobione ażurowymi wzorami.

W bliskim sąsiedztwie dworku, na małym wzniesieniu można odnaleźć fragmenty cmentarza rodowego z olbrzymich rozmiarów kamieniem wciśniętym w ziemię.

WESOŁEK GORZAŁKIEWICZ

Jako ciekawostkę warto podać, że w Zalesiu do dziś istnieje gorzelnia. Wiąże się z nią historia wesołka Gorzałkiewicza. Otóż Gorzałkiewicz domowym i sobie tylko znanym sposobem produkował miksturę mającą niezwykłą moc. Po skosztowaniu najpierw rozweselała, potem plątała język, a na koniec zwalała z nóg. Wynalazca dziwaczny napój odpowiednio dawkując, początkowo popijał sam, z czasem jego działanie wypróbowywał na innych. Częstował handlarzy podczas różnorodnych transakcji i w efekcie płacił mało, a zyskiwał wiele. Przynosił na wesela, chrzciny, stypy. Zapotrzebowanie na napitek Gorzałkiewicza tak rosło, że otworzył we wsi gorzelnię i w niej już na skalę przemysłową produkował swojsko nazwaną własnym nazwiskiem gorzałkę. Oj, żyło się mu wówczas dostatnio, ale cóż z tego, pracował sam, bo nikogo nie chciał dopuścić do tajemnicy i podupadł na zdrowiu. Rad nierad postanowił rozejrzeć się za wiarygodnym wspólnikiem - zaufał kowalowi, który ręce i głowę miał mocnš. Stopniowo uchylał przed nim tajemnicę, zyskując w ten sposób wiernego i oddanego pomocnika, a przy okazji zdrowie oraz czas. Zrobiwszy pierwszy krok ku stabilizacji, postanowił założyć wreszcie rodzinę. A że był bardzo bogaty, to i wysoko mierzył. Jego wybór padł na delikatną i urodziwą pannę mieszkającą w pałacu tuż w sąsiedztwie gorzelni. Często widział ją, jak w towarzystwie poety spacerowała po pałacowym parku. Ignorował konkurenta i słał pannie drogocenne podarki, a jej ojcu beczki napitku z własnej wytwórni.

Pewnego dnia z zamku przybył posłaniec i zaprosił Gorzałkiewicza na obiad. Zalotnik przwydział odświętne ubranie, do kieszeni wcisnął złoty pierścień z brylantem i ruszył w konkury. Zasiadł przy suto zastawionym stole i łypiąc spod oka na rywala śmiał się z jego gadki pod wąsem. Był pewien wygranej, bo taki co mówi o motylkach, słoneczku i muzyce, w ocenie Gorzałkiewicza nie był nic wart.

Wreszcie nadszedł moment prezentacji przyniesionych podarków. Tomik własnoręcznie wykaligrafowanych wierszy ofiarował wybrance poeta. Niestety, ten skromny prezent przebił gorzelnik brylantem. Jednak matczyne serce nie u boku Gorzałkiewicza widziało swoją zerkającą w stronę poety latorośl. Matka postanowiła pomóc córce i poprosiła kawalerów, by, po uprzednim skosztowaniu napoju wyprodukowanego w wiadomej gorzelni, zaprezentowali swoją siłę. Gorzałkiewicz z ochota sięgnął po kwartę i jednym haustem wypił całą jej zawartość. Czując przypływ mocy, porwał olbrzymi głaz i cisnął nim wprost na pobliską górę. Poeta wypił tylko łyk, ale to wystarczyło, bo w determinacji złapał brylant i cisnął go w miejsce wyrwanego głazu. Wówczas stała się rzecz zadziwiająca. Z miejsca, gdzie upadł klejnot, wypłynęła woda, napełniając po same brzegi utworzoną niszę. Gorzałkiewicz przegrał, bowiem wszyscy z podziwem patrzyli na poetę, który dokonał cudu.

BRYLANTOWE JEZIORO

Ślady rywalizacji o względy pięknej pani zachowały się w Zalesiu do dzisiaj. Stoi tam budynek gorzelni, zamek, nadal tkwi wbity w ziemię olbrzymi głaz. Jest też i urokliwe, cudownie oprawione przez malowniczą okolice jeziorko, które niczym brylant lśni wśród okalających go ze wszystkich stron zieleni.

Do Szczytna wracamy przez Targowo, a w Orżynach z szosy uciekamy skręcając w lewo. Teraz leśną drogą koło jeziora Kulka jedziemy cały czas głównym leśnym szlakiem, by tuż przy ogrodzeniu Jednostki Wojskowej w Starych Kiejkutach wydostać się na szosę. Dalej możemy nią jechać, ale jest też droga lesna, którą polecam. Wystarczy wrócić maleńki kawałeczek i wprost z szosy wjechać w pierwszą leśną drogę. Porośnięty trawa dukt zaprowadzi nas do piaszczystej drogi wiodacej na Tatarski Szlak.

Grażyna Saj-Klocek

Leśne ścieżki

NAD SAWICĄ

Tym razem o lesną edukację społeczeństwa zadbało Nadleśnictwo Wielbark, tworząc w lesie dydaktyczną pętlę. Licząca ponad 2 km trasa "Nad Sawicą" bierze swój początek na leśnym parkingu i wiedzie przez malowniczy, urozmaicony drzewostan.

Ścieżka jest oznakowana, a poruszanie po niej ułatwiają białe kwadraty z zielonym ukośnym paskiem namalowane na pniach drzew. Spacerując po lesie można napotkać szereg tablic informujacych o różnorodnych zjawiskach zachodzących w danym środowisku, np. o pułapkach feromonowych i o dokarmianiu ptaków. Można dowiedzieć się, że rośliny tworzą piętra, a najniższa ich warstwa to runo leśne, czyli np. grzyby, mchy. Ponad runem króluje podszyt, a więc krzewy, np. leszczyna. Najwyższe piętro tworzą korony drzew. Dużo uwagi twórcy trasy spacerowej poświęcili należytemu zachowaniu w leśnych ostępach, apelując o właściwe korzystanie z tych nieprzebranych skarbów natury i ich ochronę przeciwpożarową. Zadbali też o to, by wędrowiec mógł dotrzeć do rzeki Sawicy i nad jej brzegiem odpocząć. Ustawiono tam ławeczki, można na nich przysiąść i wsłuchać w głosy lasu. Uważny turysta, jeśli wybierze się na penetrację brzegów przecinającej leśne ostępy rzeczki, może dojrzy uwijajace się bobry lub specyficznie wyciosane zębami tych ssaków pnie drzew. Na ścieżce dydaktycznej można spotkać spacerowiczów, rowerzystów, ale i zbieraczy jagód. Tych smakowitych owoców jest tu bowiem w bród. Zbieraniem jagód zajmują się całe rodziny. Spędzają tam wiele godzin, by pracowicie napełniać duże naczynia przeznaczonym na sprzedaż rarytasem.

Wycieczka po lesie kończy się obok cmentarza, na którym znajdują się mogiły poległych w czasie I wojny światowej żołnierzy. Pochowano tam 136 żołnierzy armii rosyjskiej oraz nieznaną liczbę żołnierzy armii niemieckiej. Prawie wszyscy najprawdopodobniej zmarli z ran w miejscowym lazarecie, który mieścił się w kościele ewangelickim.

Spod cmentarzyka do szosy dosłownie dwa kroki, ale spostrzegawczy turysta dostrzeże pośród drzew ledwo widoczną ścieżynkę, a gdy spojrzy na pnie drzew, ujrzy tam znajome znaki zielonych ukośnych kresek na białym tle. Warto na maleńką chwilkę zagłębić się w las, bowiem właśnie tamtędy dojdziemy na leśny parking, gdzie zaczęła się nasza spacerowa przygoda po leśnej ścieżce "Nad Sawicą", która powstała 10 lat temu i wspaniale służy edukacji leśnej dzieci, młodzieży oraz dorosłych.

Grażyna Saj-Klocek

WŚRÓD SREBRZYSTYCH ŚWIERKÓW

Spotkanie z ekoturystyką - GŁUCH

Jadąc z Wielbarka w stronę Jedwabna nie sposób nie dostrzec w miejscowości Głuch zielonego kobierca. Przystrzyżona trawa tworzy specyficzny dywan i wręcz kusi, by tam się zatrzymać.

WYGODNIE I ZWIEWNIE

Państwo Halina i Helmut Hartwich, bo to do ich posesji prowadzi ten pasaż, przywykli już do ciągłych odwiedzin gości, nawet tych, którzy zatrzymują się na chwilę po to tylko, by napić się wody. Większość turystów właśnie w Głuchu postanawia zostać na dłużej. Państwo Hartwich oferują swoim gościom ciszę, spokój oraz możliwość zamieszkania w odpowiednio wyposażonych i dających pełną swobodę pokojach.

Właśnie swoboda jest największą zaletą tego ekoturystycznego zakątka. Szukają jej mieszkańcy dużych miast, którzy pragną porzucić wyjściowe stroje i w wygodnej odzieży spacerować po rozległej posesji. Lubia zdejmować buty i czuć miłe łaskotanie zielonego dywanu. Zakątek sprzyja takiemu życiu na luzie, a urokliwe meandry rzeki Omulew cieszą oczy każdego. Można długo stać na pomoście wzniesionym przez pana Helmuta i patrzeć na igraszki pływających po niej topików, bo ryb w Omulwi jak na lekarstwo.

WYDRY ZŁODZIEJKI

Dlatego pan Helmut stworzył własne łowisko, w którym założył hodowlę ryb. Niestety, o pojawieniu się ryb dowiedziały się też wydry. Staw hodowlany potraktowały jako wspaniałe miejsce łatwego zdobycie pokarmu. I mimo iż gospodarz postanowił walczyć z wydrami-złodziejkami, to walkę przegrał. Teraz staw przemieniony w oczko wodne stanowi miłe urozmaicenie doskonale utrzymanej posesji.

Pobyt w zakątku ciszy, zieleni i swobody pozwala zregenerować siły, wycisza, koi. Jednak by powstało takie ustronie, należało włożyć w nie dużo pracy.

CIĘŻKA PRACA

Gdy w 1960 roku pan Helmut przejął gospodarkę po swoim dziadku wszyscy tylko kiwali głowami i nie wierzyli, że tu pozostanie. Solidny dom otoczony krzewami, drzewami może i miał swój urok, ale nowy gospodarz postanowił na podwórku zaprowadzić zmiany. Wykarczował to, co przeszkadzało, uszanował to, co świetnie pasowało do otoczenia, posadził nowe. Nadając krzewom oraz drzewom ład i porządek. A gdy założył rodzinę, żona Halina dzielnie we wszystkim mu asystowała. Początkowo państwo Hartwich zajmowali się hodowlą krów mlecznych. Pani Halina tamte czasy wspomina dobrze i twierdzi, że były niezwykle pomyślne dla rolnictwa, bo choć człowiek dużo się napracował, to były z tego zyski. W latach 90. gospodarstwo państwa Hartwich objęte było patronatem Wojewódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Za pieniądze pozyskane za mleko remontowali dom, doskonalili otoczenie, obok wiekowej sosny posadzili srebrzyste świerki. Wreszcie podjęli decyzję o zaniechaniu hodowli, bo sami chcieli w spokoju wieść dalsze życie. Teraz twierdzą, że choć ciężka praca wypełniała ich każdy dzień, to dała pożądany efekt i wielką satysfakcję. Mając takie ustronie, warto je zaprezentować innym, dlatego od 1997 roku zapraszają do siebie gości, oferując ciszę i spokój.

WYCIECZKI PO OKOLICY

Do dyspozycji odwiedzających gospodarstwo są rowery, państwo Hartwich chętnie sami na nie wsiadają, by pokazać gościom malowniczą okolicę, w której dominują lasy. Ze śmiechem pokazują swoje zwierzęta, a to baranka, a to sarenkę, które na stałe przycupnęły pod srebrzystymi świerkami, mają też żywe stworzenia: kotki i pieski, a wieczorami pod bramę domu podchodzą sarenki. Pan Helmut, zapytany jak radzi sobie z wszechobecną trawą - dywanem natychmiast otwiera garaż, by zaprezentować mały traktorek - maszynę do strzyżenia zielonego kobierca. Wszyscy doskonale czują się wśród srebrzystych świerków. Nawet córka gospodarzy Małgorzata, która właśnie w rodzinnym domu znalazła urlopowe wytchnienie powiedziała, że dopiero teraz, gdy tu powraca, docenia magnetyzm tego miejsca.

Grażyna Saj-Klocek

KONKURS DLA CZYTELNIKÓW

(Z NAGRODĄ)

Dlaczego ze stawu państwa Hartwich zniknęły hodowlane ryby?

Na osobę, która prawidłowo odpowie na pytanie czeka przejażdżka traktorkiem połączona z koszeniem trawnika oraz miejsce pod srebrzystym świerkiem i przepyszna szarlotka gospodyni.

(red)

2006.08.09