Prawdziwie wiosenna aura panująca podczas minionego weekendu sprawiła, że wielu mieszkańców Szczytna zaludniło miejskie parki i boiska sportowe. Wśród nich nie zabrakło miłośników ekstremalnej jazdy na rowerach, którzy wręcz oblegali
nadjeziorne rampy dla bmx-ów.
W te ciepłe dni, w parku nad dużym jeziorem wielu młodych ludzi zgromadziło się wokół ramp służących do rolkowych i rowerowych skoków. Chętnych do pierwszych wiosennych harców było tak wielu, że przed obu urządzeniami ustawiły się kolejki, co było sytuacją raczej
niezwykłą. Wśród śmigających rowerami po dużej rampie, sporymi umiejętnościami wykazywali się dwaj młodzieńcy - Bartosz Korzeniewski i Kuba Horoszkiewicz. Obaj są uczniami I klasy ogólniaka z ZS nr 1. Bmx-ów, czyli dwukółek służących do skoków i innych powietrznych ewolucji, dosiadają zaledwie od roku, ale od tego czasu co weekend, albo i częściej, jeśli tylko dopisuje pogoda, zjawiają się w parku nad jeziorem. Wszystkich ewolucji nauczyli się sami, a jedynym pomocnym źródłem w nabywaniu wiedzy, tyle że teoretycznej, był internet. Praktyka to upadki i potknięcia, które zawsze towarzyszą opanowaniu jakiejś nowej ewolucji. Jest na szczęście na to rada - specjalne ochraniacze zakładane pod ubranie, skutecznie chroniące przed poważniejszym urazem.
- Nie mamy jakichś ambicji zawodowych, uprawiamy ów sport dla czystej przyjemności - twierdzą obaj.
NIEOCZEKIWANA NAGRODA
Szczycieńska duża rampa, jak twierdzą chłopcy, nie jest zbyt dobra do uprawiania ekstremalnej jazdy rowerowej. Ich zdaniem ma źle wyprofilowane stoki, a w ogóle to jest za mała. Dlatego, gdy uda się im znaleźć trochę więcej wolnego czasu, jeżdżą do Olsztyna, gdzie w jednym z tamtejszych parków znajduje się rampa iście zawodowa, stanowiąca mekkę miłośników bmx-ów z całego nieomal kraju. Właśnie tam, w ubiegłym roku jednego z chłopców spotkała miła niespodzianka.
- Śmigałem po rampie nie mając pojęcia, że moja jazda jest punktowana, że oceniają ją sędziowie. Spisałem się na tyle dobrze, że nagrodzono mnie dyplomem - wspomina Bartosz.
KRUSZEJĄCA RAMPA
Z kolei Kuba zwrócił nam uwagę na to, że nasza miejscowa rampa jest już dość stara (ma 7
lat), wskutek czego powoli się kruszy. Wraz z Bartoszem kilka dni temu powkręcali w podłogę urządzenia nowe śruby w miejsce starych, które powypadały. Ponadto na obu górnych szczytach rampy brakuje w podłożu
kilku desek. Na tych wypłaszczonych miejscach często ląduje się po jakiejś ewolucji, no i katastrofa gotowa, jeśli w sporą szczelinę wpadnie koło roweru. Obaj dobrze wiedzą, że desek tam nie ma, ale inni użytkownicy rampy mogą wpaść w nie lada kłopoty, mogące skończyć się poważną kontuzją. Stąd nasz apel do władz miejskich, w imieniu wszystkich miłośników ekstremalnej jazdy rowerowej, aby szybko wyremontowano starzejące się urządzenie, a najlepiej zbudowano nowe i większe. Nie tylko bowiem Kubie i Bartoszowi marzy się rampa profesjonalna. Chcieliby jej wszyscy, im podobni zapaleńcy. Są oni nawet gotowi dostarczyć odpowiedni projekt, aby tylko miejskie władze postawiły obiekt z prawdziwego zdarzenia.
Marek J. Plitt