Niewiele brakowało, by lekcja nurkowania zakończyła się dla 14-letniej Marty S. tragicznie. Jezioro Łęsk cieszy się ostatnio złą sławą - pod koniec maja zginął tu inny nurek, a rok wcześniej straciła życie 29-letnia mieszkanka Warszawy.
NAUCZYCIEL BEZ UPRAWNIEŃ
Czternastoletnia Marta S. spod Warszawy przyjeżdżała na szkolenia co weekend. W sobotę 3 września po południu w towarzystwie nurka, który nie miał uprawnień instruktorskich, zeszła na głębokość ok. 12 m. Wtedy opiekun stracił ją na jakiś czas z oczu. Kiedy się zorientował, że dziewczyny nie ma w pobliżu, rozpoczął poszukiwania. Odnalazł czternastolatkę na dnie jeziora.
- Nie miała w ustach aparatu tlenowego. Możliwe, że niedoświadczona dziewczyna zaplątała się w linki od boi i wtedy go zgubiła - mówi naczelnik sekcji kryminalnej KPP w Szczytnie podinsp. Tadeusz Rząp.
Martę S. wydobyto na brzeg i podjęto natychmiastową akcję reanimacyjną. Kiedy na miejsce dotarła karetka, dziewczyna była przytomna. Od razu przewieziona ją do szpitala w Szczytnie, a stamtąd do Gdyni.
- Trwają ustalenia, czy naruszone zostały przepisy dotyczące nauki nurkowania - informuje podinsp. Rząp.
ZA DUŻO ZJADŁA?
Andrzej Mróz, właściciel bazy klubu "Batyskaf", w której trenowała dziewczyna, nie poczuwa się do winy z powodu wypadku.
- Prawdopodobną przyczyną było to, że czternastolatka nurkowała z pełnym żołądkiem - mówi.
Przyznaje jednak, że jezioro Łęsk potrafi być zdradliwe, a wszystko przez gwałtowne uskoki i różnice w głębokości. W prowadzonej przez niego bazie można nurkować już od 10. roku życia, oczywiście tylko wtedy, gdy zezwalają na to rodzice. Ze wstępnych ustaleń wynika, że sprzęt do podwodnych eksploracji wydano Marcie S. na podstawie ustnej zgody ojca.
Kilka miesięcy temu, wkrótce po tym, jak w nurtach jeziora Łęsk utonął podczas nurkowania 48-letni mieszkaniec Kulki, na łamch "Kurka" ukazał się list Sławomira Chełstowskiego, pracownika firmy rybackiej, która dzierżawi akwen. Zwracał on uwagę na to, że szkolenia płetwonurków są prowadzone z naruszeniem zasad bezpieczeństwa, bo ich organizatorzy nie informują o miejscu i czasie kursów. Z tego powodu istnieje ryzyko, że nurkowie mogą się zaplątywać w sieci zarzucone przez rybaków.
(łuk)
2005.09.07