Zdesperowany rolnik z Pieców, któremu uniemożliwiono wycinkę przerośniętej plantacji świerków był o krok od sprzedaży nie tylko tego areału, ale i całego swojego gospodarstwa łącznie z zabudowaniami mieszkalnymi.
Andrzej Dańkowski z Pieców, który prowadzi gospodarstwo agroturystyczne „Strzecha” postanowił zarobić nieco grosza na rozwój swojego biznesu i założył plantację świerków z przeznaczeniem na świąteczne drzewka. Działo się to dwadzieścia lat temu. Pod plantację przeznaczył 3 ha swoich gruntów rolnych, na których zasadził ponad 30 tys. świerków. Po siedmiu latach choinki wyrosły już na tyle, że można było rozpocząć ich sprzedaż. Szybko okazało się jednak, że wyliczenia co do ich zbytu były sporządzone zbyt optymistycznie. W pierwszym roku sprzedaży klienci kupili ich zaledwie tysiąc sztuk. Podobnie było w latach następnych, a tymczasem początkowo małe świerki rosły coraz wyżej, aż osiągnęły takie rozmiary, że na świąteczne choinki już się nie nadawały. W ten sposób powstała 3 hektarowa plantacja z prawie 30 tys. drzewek, na które nie było zbytu.
- Mogłem wówczas wyciąć je wszystkie, ale zamiast tego postanowiłem poczekać jeszcze te kilka lat, aby drzewka wyrosły na tyle, by można było pozyskać z nich drewno – tłumaczy gospodarz z Pieców.
WYBUJAŁA PLANTACJA
Zaraz po tym, jak nie wypaliło z plantacją, Andrzej Dańkowski wyjechał za groszem do Ameryki. Ponieważ ziemia pod świerkami była dość dobra, w trakcie pobytu gospodarza za granicą niektóre okazy wyrosły tak mocno, że obecnie mają w pniu nawet i 30 - 40 cm i są na 8 albo i więcej metrów wysokie. Gdy rolnik powrócił do kraju ucieszył go widok wybujałej plantacji, bo spodziewał się uzyskać z niej sporo surowca drzewnego. Zaraz też złożył u wójta gminy Szczytno pismo z wnioskiem o zezwolenie na wycinkę plantacji, nie całkiem świadomy tego, że przez te lata, w związku z wstąpieniem kraju do Unii, zmieniły się przepisy w zakresie ochrony przyrody.
- Gospodarstwo pana Dańkowskiego znalazło się w obszarze, w którym nakładają się aż dwie strefy chronione - wyjaśnia nam Krzysztof Fajbuś zajmujący się w UG Szczytno ochroną środowiska. Dodaje że pierwsza strefa to obszar „Natura 2000”, a druga to „Obszar Chroniony Krajobrazu Pojezierza Olsztyńskiego”. Na takich terenach żadne drzewo, czy krzak nie może być wycięty ot tak sobie.
Po otrzymaniu pisma w sprawie zezwolenia na wycinkę gmina musiała zwrócić się o opinię w tej sprawie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie. Ta nie tyle zaopiniowała wniosek, co poleciła wykonać specjalny raport. W nim gospodarz powinien opisać to, co było kiedyś na danym obszarze, co jest teraz i co będzie w przyszłości. Ponadto miał ustalić czy są tam lęgowiska ptaków lub innych gatunków fauny chronionej, itp.
- Gmina dodatkowo poleciła mi policzyć wszystkie drzewa na 3-hektarowym obszarze plantacji i nanieść je na mapkę – mówi Andrzej Dańkowski, dodając, że i to nie wszystko. Miał jeszcze pomierzyć szerokość pnia każdego okazu na wysokości 1,2 m. Gdy w ten sposób zmierzył około tysiąc sztuk, miał serdecznie dosyć całej tej roboty.
Postanowił udać się po pomoc do biura poselskiego Adama Krzyśkowa i równocześnie odwołał się go Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie. Nic jednak tą drogą nie osiągnął, bo instytucja ta stała uparcie przy zdaniu, że rzeczona uprawa świerków to obszar leśny, wobec czego wyciąć jej nie można.
Andrzej Dańkowski pozostawiony sam sobie, w akcie desperacji postanowił wystawić na sprzedaż nie tylko nieszczęsną, przerośniętą plantację świerków, ale i całe swoje gospodarstwo, łącznie z zbudowaniami.
- Mam już ponad 60 lat, więc doszedłem do wniosku, że nie ma sensu męczyć się na roli i poświęcać całe moje siły na walkę z biurokracją. Lepiej osiąść gdzieś w mieście i pędzić tam spokojny żywot emeryta - motywował swoją decyzję.
Kiedy ofertę sprzedaży złożył w Agencji Nieruchomości Rolnych i zamieścił w internecie, pozostało mu jedynie czekać na potencjalnych kupców. W międzyczasie jednak z pomocą przyszedł mu Urząd Gminy Szczytno. Po jego interwencji Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska na miejscu, wspólnie z przedstawicielem gminy ustaliła, że wybujałe świerki to nie uprawa leśna, a mocno przerośnięta plantacja, w dodatku silnie przegęszczona. W związku z tym orzeczono, że nie mają tu zastosowania przepisy ustawy z 16 kwietnia 2004 r o ochronie przyrody, dzięki czemu można dokonać wycinki(!). Warunek jest tylko taki, że należy jej dokonać poza sezonem lęgowym, czyli w terminie od 15 sierpnia do 15 marca.
Postało zatem niewiele czasu, ale Andrzej Dańkowski już zamówił specjalną ekipę, która upora się z wycinką nawet do połowy lutego. Na dniach otrzymał też kilka ofert kupna swojego gospodarstwa, ale musiał odmówić, bo zamiar sprzedaży całego dorobku życia już mu nie w głowie.
Marek J. Plitt/fot. M.J.Plitt