W minioną środę wzdłuż szeregu pawilonów handlowo-usługowych, tych położonych przy ul. Odrodzenia, tj. od pralni począwszy, a na sklepie zabawkowo-materiałowym skończywszy stały, bądź leżały ot, tak prosto na chodniku obrazy o najrozmaitszej tematyce i kolorystyce - portrety, widoczki (landszafty), scenki rodzajowe itp. w wielkim, jeśliby nie rzec ogromnym wyborze.
- Cóż to za przedświąteczna promocja? - zadawałem sobie takie pytanie - i kto owe dzieła wystawia?
Zaszedłszy z tym pytaniem do pierwszego z brzegu sklepu usłyszałem w odpowiedzi, że to nie ich towar, a pewnego jegomościa, który gdzieś się tutaj kręci w pobliżu.
Wyszedłszy rozglądałem się dość długo (na fot. 1 widać, iż żaden jegomość w pobliżu obrazów nie przebywa - spacerują sobie tylko dziewczęta) i nic, aż wreszcie pojawił się nie wiedzieć skąd pan Edmund Janusz Zakrzewski - bo tak przedstawił mi się obywatel ze Słupska, który tutaj, w naszym mieście urządził był sobie galerię pod chmurką.
- Bywam w Szczytnie dość często - powiedział mi w rozmowie, wręczając przy okazji cennik dzieł. Rzecz zależna od formatu: płótno 30 x 40 cm - 50 zł, 60 x 80 cm - 150 zł i największe 70 x 120 - 300 zł. Mówił, iż wystawia też często pod Barbakanem w Warszawie, gdzie w irytację wprowadza innych artystów, bo jego dzieła znajdują nabywców, zaś jego kolegów po fachu nie. W Szczytnie miał zabawić najwyżej dwie, trzy godziny, ale kiedy przechodziłem ul. Odrodzenia kilka godzin później, o zmierzchu, artysta jeszcze sprzedawał swoje obrazy. Zeszło ich kilkanaście sztuk i w związku z tym niezłą harmonijką pieniędzy mógł się pochwalić. W sam raz na święta!
ATRAPA
No, a jak święta, to także hulanki, swawole itp. Byle nie przeholować, by potem nie trzeba było szukać odpowiednio wydajnego dystrybutora, aby ugasić pragnienie, jak to bywa na wielkim, świątecznym kacu. I niechaj nikogo nie zmyli rzecz taka - idealna, wydawałoby się do tego celu, tj. gaszenia pragnienia, no i nie tylko, także płonącej świątecznej choinki, czyli ogromna, potężna straż ogniowa typu barrakuda - fot. 2.
Pojazd stoi sobie w pobliżu siedziby byłego POM-u, a dzisiaj warsztatów służących portom lotniczym. Stoi, nie znaczy to jednak, iż pozostaje w gotowości bojowej. Jest to po prostu atrapa, rzecz pozbawiona najważniejszego, czyli silnika. Nigdzie zatem nie pojedzie, choćby nie wiem jak się paliło i jak wielki groził miastu kataklizm ogniowy.
PS.
Maszyna, mimo że wygląda dość okazale i groźnie nie jest już pierwszej młodości. Wysłużyła się w pożarniczej służbie, więc teraz odstawiona na boczny tor, służy jako podręczny magazyn części zapasowych.
DRZEWKO BUTELKOWE
No, wreszcie są i miejskie dekoracje świąteczne. Ciąg ulic Mickiewicza - Odrodzenia - Polska został fajnie ustrojony lampkami i innymi ozdobami, wszystkie główniejsze skrzyżowania ulic także należycie ziluminowano i jest nastrojowo-świątecznie. Co prawda były pewne perturbacje wywołane zawieszaniem lampek, bo jak zwykle czyniono to niefrasobliwie w środku dnia i w porze o największym natężeniu ruchu samochodowego, co powodowało pewne trudności komunikacyjne - fot. 3, no, ale było, minęło, dość powiedzieć, iż teraz jest pięknie. Brakuje jedynie śniegu.
Są też życzenia bożonarodzeniowe i jakby na wyrost, powitanie mającego nadejść 2004 roku, co oznajmia ogromny świetlisty napis umieszczony na ratuszu: "Witamy Nowy Rok". Przy czym nóżka od "k" dziwnie miga, co sprawia wrażenie jakby przytupywała. Miałaby to być sprytnie zawoalowany gest władz miasta (rodzaj groźby), by w Szczytnie w owe świąteczne dni panował spokój? Bo jak nie, to na przytupywaniu nóżką się nie skończy?
W związku z tym, iż mamy teraz dwa ronda, są też i dwie choinki. Obie opatrzone kolorowymi lampkami, a ta stojąca przy rondzie głównym obwieszona jest również ozdobami, chciałoby się rzec, że choinkowymi, ale się nie da. Z daleka oraz po zmroku wszystko wygląda niby w porządku - fot. 4. Choinka, jak choinka, ale gdy podejdziemy bliżej, zauważymy iż wiszą na niej i to w ogromnej liczbie rozmaite butelki. Co prawda słyszałem o drzewku chlebowym (rośnie gdzieś w tropikach), ale o butelkowym nigdy - fot. 5.
Mamy zatem w Szczytnie premierę - świąteczne drzewko butelkowe. Kto wpadł na taki pomysł, tzn. aby tak udekorować choinkę? Ano przyszłość narodu, czyli nasza młodzież gimnazjalna. Ot, jakie dzieciaki mają skojarzenia w związku z nadchodzącymi świętami.
BAJKOWA KRAINA
Jest jednak w Szczytnie miejsce, które z okazji świąt otrzymało wspaniałą iluminację. Tutaj bez ryzyka można przyprowadzić także małe dzieci, aby napasły oczy niespotykanymi widokami. A mowa o piekarni "Majami", wokół której jej szef, jak co roku przygotował efektowną iluminację świetlną - fot. 6.
W odróżnieniu od lat ubiegłych pojawiło się tutaj szereg nowych elementów. Ogromny, ponadnaturalnej wielkości bałwanek w otoczeniu trzech świetlistych choinek, moc świecących gwiazdek, kul itp., itd. co w sumie nadaje miejscu niezwykle urokliwy charakter.
- Dekoracje skierowane są głównie pod adresem dzieci - mówi właściciel zakładu Jerzy Bryczkowski.
Powody urządzania owej świątecznej iluminacji są raczej nieekonomiczne, ot po to, by sprawić radość innym. Innego wytłumaczenia właściciel piekarni nie znajduje, choć zapewne owa świetlista kraina jest też i jakimś elementem reklamy. Nie ma tu jednak sklepu, gdzie można by kupić wyroby piekarnicze, a tylko sama wytwórnia, niemniej warto tu wpaść choćby na chwilkę.
Owe świecące cudeńka sprowadza pan Jerzy aż z Częstochowy, ze specjalistycznej firmy, która oferuje tego typu gadżety i obiecuje, że za rok będzie jeszcze ich więcej!
2003.12.17