Uczestniczącej w pogrzebie księdza Jana Twardowskiego młodzieży z Rozogów towarzyszyły smutek, ale i zdziwienie. Nie uszanowano bowiem ostatniej woli patrona ich szkoły dotyczącej miejsca jego pochówku.
W dwudniowych uroczystościach żałobnych (2 i 3 lutego) uczestniczyli nauczyciele, rodzice i uczniowie rozoskiego Gimnazjum im. ks. Jana Twardowskiego. Rozowianie byli zaskoczeni tłumami wielbicieli i przyjaciół księdza poety zgromadzonymi na zewnątrz i w klasztorze Sióstr Wizytek, gdzie wystawiono trumnę z ciałem zmarłego kapłana. W długiej kolejce przed świątynią stali w ciszy, zadumani, chcąc oddać hołd bliskiemu im poecie, który od roku 1959 był rektorem tego kościoła.
- To było niesamowite przeżycie. Byliśmy tak blisko siebie. Cicha, bez muzyki msza i urzekający świergot ptaszków z głośnika przywróciły wspomnienia naszych spotkań - mówi Grażyna Zapert nauczycielka matematyki. Po wieczornej liturgii znani aktorzy, m.in. Małgorzata Kożuchowska i Jerzy Zelnik, recytowali wiersze Jana Twardowskiego.
Następnego dnia o godzinie 10.00 rozpoczęła się msza żałobna w warszawskiej bazylice Świętego Krzyża. Wśród wielu pocztów sztandarowych nie zabrakło także tego z rozoskiego gimnazjum. Sztandar nieśli Ola Deptuła, Iza Wiśniewska i Tomek Zapert. Mszę odprawiał prymas Polski kardynał Józef Glemp. Pożegnalne nabożeństwo koncelebrowała grupa księży uczących w szkołach noszących imię księdza Twardowskiego, wśród nich modlił się również proboszcz parafii Rozogi ksiądz prałat Józef Midura. Homilię, zgodnie z życzeniem zapisanym w testamencie przez ks. Twardowskiego, wygłosił ks. arcybiskup Józef Życiński. Mówił o zmarłym ciepło i z humorem. Przywoływał anegdoty z jego życia, by uczestniczący w pożegnaniu, zgodnie z wolą księdza, nie byli smutni. Arcybiskup Życiński także na prośbę zmarłego przeczytał jego ostatni wiersz podyktowany w szpitalu poetce Aleksandrze Iwanowskiej:
Zamiast śmierci
Racz z uśmiechem
Przyjąć Panie
Pod Twe stopy
Życie moje
Jak różaniec
Z bazyliki kondukt żałobny przejechał na Pola Wilanowskie, gdzie budowana jest Świątynia Opatrzności Bożej. To tam prymas zdecydował złożyć ciało kapłana w marmurowej krypcie dla zasłużonych Polaków. Na tablicy widnieje cytat z księdza - poety: "Można odejść na zawsze, by stale być blisko".
Wybór miejsca pochówku wzbudza wiele kontrowersji. Mimo że ksiądz Jan Twardowski w testamencie zaznaczył, że chce być pochowany na Powązkach obok swoich bliskich, prymas Glemp zdecydował inaczej.
- W drodze powrotnej z pogrzebu do domu zauważyliśmy, że jesteśmy wszyscy razem, a drogi nasz ksiądz poeta pozostał samiutki na rozpoczętej dużej, zabłoconej budowie, wśród betonowych krypt.
A gdzie biedronki, motyle, malwy, robaczki i ptaszki, które tak umiłował? - pytają zasmuceni gimnazjaliści.
Katarzyna Błońska
2006.02.15