(...) Pragnę zauważyć, że w artykule pt. „Gdzie są ryby?” („KM” nr 27) nie padło wyraźnie moje nazwisko, ale Pasym jest małym miasteczkiem i każdy wie o kogo chodzi. Wypowiedź Prezesa Kompanii Mazurskiej Pasym w kwestii mego rzekomego zwolnienia dyscyplinarnego uderza w moje dobra osobiste. Oświadczam, że Kompania Mazurska Pasym reprezentowana przez Prezesa Związku Henryka Kalinkę w dwóch instancjach sądowych przegrała proces o sposób w jaki zostałem zwolniony (...). Kompania Mazurska musiała zmienić moje świadectwo pracy oraz wypłacić mi stosowne odszkodowanie.
Jak wynika z wyroku sądowego to nie ja opowiadam ,,bzdury” tylko Sz.P. Prezes celowo i mocno mija się z prawdą.
Przypuszczam, że jeszcze po dziesięciu latach mojej nieobecności w Kompanii Mazurskiej (w lipcu już minęło 3 lata) każda nieudolność Pana Prezesa będzie zwalana na moje barki. Przecież to nie ja w tym roku podniosłem ceny zezwoleń wędkarskich, to nie ja podjąłem decyzję o tłuczeniu ryb agregatem elektrycznym itp. - tylko aktualne władze spółki, skąd zatem pretensje do mojej osoby?
Pan Prezes ,,zarybia więcej niż musi” - ale mechanizmu tych zarybień P. Kalinka nie omówił, a to brzydko.
Sławomir Chełstowski