Stan zaplecza kuchennego w przedszkolu w Jedwabnie budzi poważne zastrzeżenia sanepidu. Z tego powodu wójt Krzysztof Otulakowski zastanawia się nad ogłoszeniem przetargu na dostarczanie posiłków do placówki. Pod uwagę brane było także dowożenie ich z Zespołu Szkół, jednak jego dyrektor uważa, że to przerastałoby możliwości techniczne szkoły.
MAJĄ CZAS DO SIERPNIA
Zaplecze kuchenne przedszkola w Jedwabnie nie spełnia norm określonych w przepisach sanitarnych. Przeprowadzone przez szczycieński sanepid kontrole stwierdziły tu szereg nieprawidłowości, z których najpoważniejszą jest krzyżowanie się dróg wykonywania tzw. czynności brudnych i czystych.
- Nie ma tam wydzielonych do tego osobnych pomieszczeń, stąd istnieje możliwość zanieczyszczenia żywności – tłumaczy dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczytnie Grażyna Sosnowska. Dodaje, że wobec przedszkola prowadzone jest postępowanie administracyjne mające na celu spowodowanie usunięcia nieprawidłowości. Termin zastosowania się do zaleceń sanepidu upływa w sierpniu. Dyrektor Sosnowska zapowiada, że jego przedłużenie nie wchodzi w grę.
- Czas najwyższy, by wszystko doprowadzono tam do stanu określonego przepisami – mówi.
SZKOŁA NIE WYKARMI PRZEDSZKOLA
Stan przedszkolnej kuchni to problem przede wszystkim dla władz gminy. Mają one do wyboru – albo remont zaplecza, albo zapewnienie dzieciom posiłków z zewnątrz. Pierwsze rozwiązanie w najbliższym czasie raczej nie wchodzi w grę, bo w tegorocznym budżecie nie zaplanowano żadnych środków na modernizację kuchennych pomieszczeń. Wójt Krzysztof Otulakowski brał więc pod uwagę dostarczanie posiłków do przedszkola z Zespołu Szkół w Jedwabnie. Sceptyczny wobec pomysłu okazał się jednak dyrektor placówki, Mariusz Dobrzyński.
- Mamy bardzo dobrze wyposażoną i spełniającą wszelkie normy sanepidu kuchnię. Wszystko jest w niej super, ale zajmowane przez nią pomieszczenia są bardzo małe – twierdzi Mariusz Dobrzyński. Dodaje, że cztery pracujące tu kucharki z trudem się mieszczą, a muszą przygotować posiłki dla około 160 uczniów. Według niego szkolna kuchnia zaspokaja w zupełności ich potrzeby, ale z przejęciem obowiązku karmienia przedszkolaków byłby już kłopot. Do tego dochodzą jeszcze inne względy.
- Co innego daje się do jedzenia małym dzieciom, a co innego choćby 15- czy 16-letnim gimnazjalistom – zauważa dyrektor.
SPÓR O CATERING
W tej sytuacji, najlepszym zdaniem wójta rozwiązaniem jest catering. Nie wyklucza, że ogłosi przetarg na dowożenie posiłków dla przedszkolaków. - Wszystkie szpitale tak robią i większość przedszkoli – uzasadnia Krzysztof Otulakowski. Pomysł ten nie każdemu się jednak podoba. Z rezerwą podchodzi do niego radny Szczepan Worobiej. Jako powód podaje to, że na skutek zamknięcia przedszkolnej kuchni, kilka osób straciłoby pracę.
- Nasi ludzie stracą zatrudnienie, a być może zarobi ktoś z zewnątrz. Każde miejsce pracy w naszej gminie jest bezcenne – uzasadnia Worobiej. Dziwi go również stanowcza odmowa dyrektora Zespołu Szkół.
- Wydaje mi się, że przygotowywanie tam posiłków to kwestia organizacji, może ewentualnie dodatkowej zmiany – podpowiada radny. Z kolei dyrektor przedszkola Jadwiga Niebrzydowska zapewnia, że na razie kuchnia nie zostanie zamknięta. Opracowano tymczasowe procedury zapewniające rozdzielenie w pomieszczeniach czynności brudnych od czystych.
- Nie wiem jednak, czy wystarczą one na rok. Jeśli tak, to potem w grę wchodzi remont bądź przebudowa – mówi dyrektor, dodając, że gdyby prace te nie wymagały zbyt wielkich kosztów, to zaplanowałaby je w przyszłorocznym budżecie przedszkola.
Ewa Kułakowska/fot. A. Olszewski x2