Czy zwróciliście Państwo kiedyś uwagę na nazwy knajpek, od czego pochodzą, jak zachęcają do odwiedzin? Aaaa… znów mi się napisało „knajpek” i mój zaprzyjaźniony poeta będzie miał za złe. Otóż określenie „knajpka” wcale nie ma pejoratywnego znaczenia. Doszukałem się bowiem świetnego wywodu na ten temat u nie byle kogo, a u samego Jerzego Janickiego świętej pamięci już niestety, niezwykłego smakosza i znawcy lokali gastronomicznych, przede wszystkim lwowskich i w ogóle galicyjskich. Otóż jak wywiódł, „knajpka” pochodzi od niemieckiego die Kneipe i podkreśla przede wszystkim towarzyski a nie pijacki charakter lokalu. Jest w tym znaczeniu przeciwieństwem „szynku”, gdzie głównie się piło i to raczej nie źródlaną wodę.

Wracajmy jednak do nazw naszych szczycieńskich knajpek i spróbujmy się zastanowić od czego się wywodzą. Nie ma chyba wątpliwości, że „Leśna” na przykład pochodzi od położenia tej restauracji i po spacerze leśnymi duktami od strony Lipowca i Olszyn nie ma nic bardziej wskazanego jak kawałek dobrze zrobionej dziczyzny pod dużego „żywca”. Prawdopodobnie taki lokalizujący knajpkę pomysł przyświecał autorom szyldu „Zacisze” d. „Pod sieciami”. Czy akurat ten nad jeziorem położony lokal jest takim zaciszem? Może i tak, bo chociaż w samym centrum, co przysparza stałych gości m.in. z okolic pobliskiego ratusza, sądu i … kilku okolicznych szkół oraz pożarnej straży, ale faktycznie troszkę na uboczu. Spragnieni jadła i napitku notable często, szczególnie latem są gośćmi zacisznego, ukrytego na zapleczu ogródka. Podobnie od lokalizacji niewątpliwie pochodzi także nazwa „Vis a vis”, lokalu usytuowanego dokładnie naprzeciwko jedynego w Polsce wyższego zakładu naukowego dla dobrze wychowanych pań i panów krzewiących w społeczeństwie idę powszechnego ładu i porządku. Tutaj od razu także nie można zapomnieć o … trudno właściwie określić ten lokal, „Celi”. Niewątpliwie inspiracją dla tej nazwy było już wyżej przedstawione sąsiedztwo, a po całkowitej przeprowadzce w tę okolicę Komendy Powiatowej Policji nazwa jak mniemam nabierze jeszcze dodatkowej barwy i kolorytu. Niecnie rokuję temu interesującemu sąsiedztwu owocną współpracę.

Świetnie wpisał się w nasz pejzaż, nie tylko gastronomiczny, pub „9”. Jak przypuszczam, nazwa pochodzi od numeracji domu, lecz po kilku latach istnienia raczej już chyba łatwiej odnaleźć jakiś adres nie wymieniając nazwy ulicy, a zwyczajnie mówiąc, że to gdzieś koło „dziewiątki” i każdy wie o co chodzi.

Inną niewątpliwie i bardzo miłą tradycją inspirującą nazewnictwo lokalu są imiona własne, w naszym przypadku właścicielek jak „Krystyna” czy „Pod Różą”. Naprawdę dobrze się człowiek czuje, gdy wie u kogo gości. Tradycja taka ma w każdym mieście długoletnią historię, a starsi mieszkańcy Szczytna z pewnością doskonale wiedzą i pamiętają np. knajpkę powszechnie zwaną „U pana Tadzia”. Tak nazywane lokale mają swoją wielowiekową historię, żeby przywołać tylko tak znane firmy jak „Wierzynek” czy „U Fukiera”. Trudno wyczuć, czy też od własnego imienia pochodzi nazwa „Filips`a, ale niewątpliwie wskazuje na związki właścicieli z tradycjami brytyjskimi. Na szczęście nie dotyczy to wyboru i jakości dań. W Zjednoczonym Królestwie tak dobrze nie karmią.

Mamy także grupę lokali o nazwach cokolwiek egzotycznych. Jeżeli „Toscana” i „Di Naro” kojarzą się ze słoneczną Italią to nic dziwnego, że są to pizzerie i jak w końcu miałyby się nazywać. Od razu wiadomo o co chodzi.

Ale czego spodziewać się po lokalach o nazwach brzmiących egzotycznie jak „Habana”, „Tequila” czy ot tak zwyczajnie „Sake”. W każdym razie w „Habanie” nie widziałem, aby szczególnym wzięciem licznych zresztą gości cieszyła się „Cuba Libre” czy „Daiquiri”, a w „Sake” skośnookich gości też pomimo wielu wizyt nie zauważyłem. I jedno, i drugie jednak mi wcale nie przeszkadza.

Wiesław Mądrzejowski