In nomine patris

Szybko żył

i twardo

jak dąb mocny

którego

kornik żaden

przez wieki

nawet ugryźć

nie śmiał

i rąk gałęziami

ogarniając mądrość

z korzeni czerpaną

i liści półcieniem

lat wiele

rodzinie

podając

schronienie...

Wśród jesieni

złocistej

jak lisć opadły

odszedł

z wiatru szumem

i deszczem

spokojnie

i cicho

i na ustach

uśmiechem

niby odpoczynku

szukając

niby marzeń

we śnie

lecz nie wstał

nie wrócił

z wyprawy

dalekiej

w pejzaże wtopiony

tak na wieki

wieków

AM '97

Z cyklu "Moje Szczytno"

mój dom

rodzinny

w szczytnie

poezji

pełen

dokładnie

się zawiera

pomiędzy

ulicami

konopnickiej

wańkowicza

korczaka

i

tetmajera

Tadeusz Jan Bogusz

(2005.09.14)