Proboszczowie w Polsce mają być mianowani na czas określony.

Z taką inicjatywą wyszła Rada Stała Episkopatu i biskupi diecezjalni obradujący pod koniec sierpnia w Częstochowie. Co na ten temat myślą księża z powiatu szczycieńskiego – tego próbował dowiedzieć się „Kurek”.

Kadencja dla proboszczów

BISKUPI CHCĄ ZMIAN

Rada Stała i biskupi na zebraniu w Częstochowie zgodzili się, że należy wprowadzić kadencyjność proboszczów. Sprawa nie jest nowa. Na ten temat biskupi debatowali już dziesięć lat temu. Wówczas większość z nich optowała za tym, by proboszczów mianować na dziewięć lat. Dzisiaj wielu zwolenników ma kadencja siedmioletnia z możliwością jej powtórzenia.

- W parafiach potrzebny jest element stabilności, ciągłości i trwałości, ale zmiany mogą mieć charakter duszpastersko inspirujący – uzasadnia inicjatywę biskupów sekretarz generalny episkopatu bp Stanisław Budzik. Według niego, idea mianowania proboszczów na określony czas wynika przede wszystkim z troski o dobro duszpasterskie wiernych. – Kapłan przechodzący do innej parafii podejmuje działania z nową energią.

Decyzja o tym, ile ma trwać kadencja proboszcza zapadnie na Konferencji Episkopatu po wrześniowych konsultacjach biskupów z radami kapłańskimi. Po przyjęciu przez episkopat dekretu w tej sprawie, do tego, aby wszedł on w życie, będzie wymagana jeszcze zgoda Stolicy Apostolskiej.

Kadencyjność jest praktykowana na Zachodzie, np. we Francji (8-10 lat) i USA (6 lat), a także w Polsce w parafiach prowadzonych przez zakony.

PLUSY I MINUSY

Ciekawi byliśmy, co na ten temat sądzą miejscowi proboszczowie. Według ks. Mirosława Rudomana, proboszcza parafii Chrystusa Króla jeszcze za wcześnie, by wyrażać jakąkolwiek opinię. Podobnego zdania jest ks. Edward Molitorys z parafii św. Stanisława Kostki, który nie chce zabierać głosu w dyskusji.

- Sprawa kadencyjności proboszczów jest mi kompletnie obojętna – przekonuje natomiast ks. Lech Lachowicz, proboszcz parafii św. Brata Alberta. Dodaje, że o wiele istotniejszym problemem w polskim Kościele jest choćby sprawa podatku wyznaniowego.

Swoimi przemyśleniami dzieli się natomiast z „Kurkiem” ks. Andrzej Wysocki. Proboszcz parafii Świętego Krzyża dostrzega plusy i minusy kadencyjności. Według niego sprawdzałaby się ona w sytuacji, kiedy proboszcz nie wykazuje większej chęci działania. Wówczas zmiana duszpasterza mogłaby okazać się zbawienna dla parafian.

- Jednak zdarza się też, że wierni nawiązują silne więzy z proboszczem i znakomicie współpracują. W takich przypadkach kadencyjność byłaby zbędna – uważa ksiądz.

- W wielu instytucjach kadencyjność się jednak sprawdza, dlaczego nie miałoby być też tak w Kościele?

- U nas jest inna specyfika pracy. W chwili święceń kapłańskich zdecydowaliśmy się na posłuszeństwo wobec biskupa. On decyduje o naszym losie, wyznaczając zadania. Ja z racji tego, że ukończyłem technikum budowlane i znam się na budownictwie zostałem skierowany do Szczytna, żeby wybudować tu kościół i plebanię. Predyspozycje były tu bardzo przydatne. Jestem więc za tym, żeby każdy kapłan robił to, na czym najbardziej się zna. Jeżeli wykonuje to dobrze, dlaczego go od tego odrywać?

- Zwolennicy wprowadzenia kadencyjności twierdzą, że zmobilizuje to duszpasterzy do bardziej energicznej pracy. Co ksiądz na to?

- Z wiekiem niestety energii nam ubywa, jak każdemu człowiekowi. Zawsze młody proboszcz ma więcej zapału. Trzeba wykorzystywać młodych ludzi między 30-tką a 50-tką, bo oni najwięcej są w stanie zrobić. Tak naprawdę pracujemy dla ludzi i oni wyznaczają nam cele. Minęły już czasy, kiedy ksiądz jednoosobowo zarządzał parafią. Teraz robi się to wspólnie. Ludzie świeccy muszą znać finanse parafii, wiedzieć na co spożytkowane są pieniądze, bo wtedy mają zaufanie do takiego duszpasterza.

- Wierzy ksiądz, że kadencyjność zostanie wprowadzona?

- Ta sprawa była już omawiana wiele razy i wątpię, by to przeszło. Może za 6-7 lat coś z tego wyniknie, ale na pewno nie teraz.

POTRZEBNE W KAŻDEJ SPOŁECZNOŚCI

Najmniej zastrzeżeń do inicjatywy biskupów mają księża dziekani Józef Drążek i Józef Dziwik. Obaj piastują swoje stanowiska już przez blisko 30 lat.

- Wydaje mi się, że to byłoby dobre. Dziesięć lat powinno wystarczyć. Potem już człowiek powszednieje i nie dostrzega wszystkich braków – uzasadnia swoje stanowisko ksiądz Drążek.

Ksiądz Dziwik przyznaje, że zdania kapłanów w sprawie kadencyjności mogą być rozbieżne.

- Jak się np. siedzi na takiej parafii jak ja w Farynach przez 30 lat, to można uwierzyć, że jest się stworzonym dla niej. Sądzę, że jakaś rotacja powinna mieć miejsce nie tylko w sensie awansu, ale także przekazywania wartości, które się zdobyło. Potrzebne jest to w każdej społeczności, Kościele również.

Co o pomyśle myślą parafianie?

- Kadencyjność może być, ale fakultatywna. Jeśli ksiądz proboszcz dobrze wywiązuje się ze swoich zadań, szkoda byłoby go przenosić gdzieś indziej - mówi Benedykt Bielski z parafii św. Stanisawa Kostki. W podobnym tonie wypowiadają się inni.

Jeśli zmiany weszłyby w życie, dotyczyłyby księży, którzy proboszczami jeszcze nie są, ze względu na to, że prawo nie może działać wstecz.

Karolina Jadanowska, (o)/Fot. archiwum