Wychowankowie domów dziecka w Pasymiu i Szczytnie wzięli udział w wielkiej przygodzie – maratonie kajakowym wokół jeziora Kalwa. Spływ przygotowała nieodpłatnie i asekurowała jego uczestników Grupa Specjalna Płetwonurków RP, która pod Pasymiem na swoją wodną bazę.
Płetwonurkowie z Grupy Specjalnej w swoim napiętym kalendarzu działań znaleźli trochę wolnego czasu tuż przed końcem wakacji, więc jej kierownik, Maciej Rokus postanowił urządzić spływ kajakowy dla młodych ludzi, dopiero rozpoczynających kajakarską przygodę. Wybór padł na wychowanków domów dziecka w Szczytnie i Pasymiu, a termin ustalono na przedostatnią niedzielę sierpnia.
- Wodowanie kajaków rozpoczęło się o poranku, poprzedzone krótkim wykładem o bezpiecznym zachowaniu się na wodzie – mówi Maciej Rokus. Uczestników była 30, zarówno dziewcząt, jak i chłopców.
Linia brzegowa jeziora Kalwa ma ok. 37 km długości, więc nie stanowi pełnego maratońskiego dystansu. Mimo to, tak długa trasa robiła wrażenie na młodych uczestnikach spływu. Jak się okazało, wszyscy pokonali ją w dobrej kondycji i planowo o godz. 14.00 zameldowali się z powrotem w bazie. Tutaj na kajakarzy czekał obiad przygotowany wspólnie przez płetwonurków i Dom Dziecka w Pasymiu. Był to też czas na dzielenie się pierwszymi wrażeniami z kajakarskiej eskapady.
- Spływ był super. Za każdym zakolem jeziora roztaczały się nowe wspaniałe widoki. No i najważniejsze, że dałam radę – mówi zadowolona 12-letnia Weronika Chojnowska ze Szczytna. Zaraz też zgłosiła chęć uczestnictwa w podobnej wodnej przygodzie w następne wakacje.
- Dzieci i młodzież były zdyscyplinowane – cieszy się Maciej Rokus, który wraz z kolegami płetwonurkami asekurował młodych kajakarzy. Jak nam mówi, założenia postawione przed imprezą zostały osiągnięte. Uczestnicy maratońskiego spływu nauczyli się działań zespołowych, opanowali technikę wiosłowania i poznali zasady bezpiecznego pływania kajakami. Niesyci przygody umówili się za rok na podobną kajakarską wyprawę.
Marek J.Plitt