Karczmy były dawniej centrami życia wiejskiego na Mazurach. Istniały praktycznie w każdej miejscowości. Można było w nich spotkać innych mieszkańców wsi, porozmawiać, ubić interes, przeczytać gazety oraz zrobić zakupy. Tam też Mazurzy popadali w alkoholowy nałóg.
Skansen w Olsztynku
W majową niedzielę odwiedziłem Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku. Aż wstyd się przyznać – byłem tam pierwszy raz w życiu. I muszę powiedzieć, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nigdy nie interesowałem się budownictwem ludowym. Nie było dla mnie ciekawe. Słownictwo używane przez specjalistów do opisywania poszczególnych elementów budowlanych, którego pełno w publikacjach na temat budownictwa ludowego, nie przemawia do mnie. Jednakże skansen w Olsztynku zrobił na mnie duże wrażenie. Na kilka godzin przeniosłem się, niczym wehikułem czasu, do dawnej mazurskiej wsi. Wchodząc na kolejne podwórka ma się poczucie, że za chwilę wyjrzy z domu gospodyni, która zdrowo ochrzani za plątanie się po jej obejściu. Taki realizm posiada w sobie skansen w Olsztynku.
Muzeum wsi
Pierwsza wzmianka o skansenie pochodzi z 24 września 1909 roku. W Królewcu powstało wówczas „Dorfmuseum” („Muzeum Wsi”). Jego założycielem był Richard Dethlefsen, Prowincjonalny Konserwator Zabytków Prus Wschodnich. W 1937 roku zapadła decyzja o przeniesieniu eksponatów z Królewca do Olsztynka. Prawdopodobnie było to spowodowane chęcią uatrakcyjnienia ciągnących z całych Niemiec wycieczek do położonego nieopodal Olsztynka mauzoleum Hindenburga. Spośród 22 obiektów muzeum w Królewcu do 1942 roku przeniesiono do Olsztynka 14. I to one, z wyjątkiem stodoły spalonej od uderzenia piorunem w 1945 roku, były zaczątkiem olsztyneckiego skansenu. Po II wojnie światowej polskie kierownictwo skansenu rozwija ekspozycję w zasadzie po dzień dzisiejszy, dzięki czemu rozrosła się ona do naprawdę imponujących rozmiarów.
Niemieckie gazety
Wśród obiektów wprowadzonych do ekspozycji za polskich już czasów znajduje się odtworzona w 2004 roku karczma z Małszewa. W przykarczemnej stodole gość mógł „zaparkować” swoją bryczkę. Całkiem obszerna karczemna izba mogła pomieścić sporo „klientów”. Jej wnętrze odtworzono pieczołowicie, dbając o każdy szczegół. Tak jakby za chwilę mieli się pojawić pierwsi goście. Aż chce się zasiąść za stół i powiedzieć: „Dwa piwa poproszę!”. Tylko w rogu izby znajduje się coś, co burzy nieco realizm karczmy. Stojak z niemieckimi gazetami. A w nim kilka numerów „Niemieckiego Leśnika” i „Gazety myśliwych”. Nic poza tym. Trudno sobie wyobrazić, aby uczęszczali tam tylko leśnicy i myśliwi – byłaby to wtedy bardzo ekskluzywna, jak na mazurskie warunki, karczma. Czy naprawdę chłopi w Małszewie tak interesowali się tematami leśnymi i myśliwskimi, że nie czytali nic innego? Jeśli już, to taka prasa mogła wzbudzać zainteresowanie kłusowników, których wśród gości karczmy w Małszewie było na pewno wielu. Ale w stojaku z gazetami powinna się też znaleźć na przykład „Neidenburger Zeitung” („Gazeta Nidzicka”, do 1920 roku nazywała się „Neidenburger Kreisblatt”), najpopularniejsza w tamtych czasach gazeta w powiecie nidzickim, do którego należało wówczas Małszewo. Czepiam się? Nie, nic z tych rzeczy, po prostu traktuję gazety wyłożone w odtworzonej karczmie jako swoistą ciekawostkę, ilustrację tego, ile trzeba wiedzy i pracy, ażeby realistycznie odtworzyć coś takiego, co możemy obejrzeć w Olsztynku.
Kot
W ostatnim „Roczniku Mazurskim” zamieściliśmy artykuły dwojga młodych pracowników Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku, Michała Poniewskiego i Karoliny Głowniak – Poniewskiej, prywatnie małżeństwa. Michał Poniewski to specjalista od architektury miejscowości Kot w gminie Jedwabno. Ta położona nad Omulwią wieś stanowi najwartościowszy po Klonie w gminie Rozogi zachowany okaz mazurskiej zabudowy wiejskiej na terenie naszego powiatu. W „Roczniku Mazurskim” z 2007 roku Poniewski przedstawił zarys dziejów Kota. Teraz przeszedł do głównego celu swych zainteresowań badawczych, czyli architektury drewnianej tej wsi. Opisał ją w oparciu o źródła konserwatorskie oraz skrupulatne badania w terenie. Mamy tutaj szczegółową analizę poszczególnych chałup i zabudowań. Moją uwagę w tym artykule zwrócił opis podejścia niektórych mieszkańców Kota do badań autora prowadzonych na przełomie 2006 i 2007 roku. Poniewski pisze: Z właścicielami chałup nr 11, 13, 16, 20 i 40 nie udało się przeprowadzić wywiadu. W przypadku tej grupy wykonałem jedynie dokumentację architektoniczną. Przyczyny takiego stanu rzeczy były różne. Właściciele chałup nr 11 i 13 we wrześniu 2006 roku byli rozmowni i chętni do wyjaśnień. Niestety, gdy pół roku później chciałem ponownie z nimi porozmawiać, nie zgadzali się już na wywiad. Jako powód podawali, że właścicielem chałupy został syn i zabronił rodzicom z kimkolwiek rozmawiać na temat domu… Właściciel chałupy nr 20 od początku był bardzo podejrzliwy, wahał się, czy rozmawiać i pozwolić na zdjęcia. Gdy zapytałem o możliwość nagrania rozmowy, wyraźnie się wystraszył i odwołał wszystko, tłumacząc, że nie jest właścicielem, co według sąsiadów jest nieprawdą. W ten sposób straciłem możliwość dokładnego sprawdzenia jedynych zabudowań gospodarczych, jakie zostały wpisane do rejestru zabytków…. Cóż, dążenie do utrwalenia historii nie zawsze znajduje zrozumienie pośród strzech.
Karczmy
Karolina Głowniak – Poniewska przedstawiła karczmy znajdujące się w zbiorach olsztyneckiego skansenu, w tym karczmę z Małszewa. Źródła nie są zgodne co do okresu jej powstania. Jedni autorzy podają, że została ona zbudowana w 1813 roku przez braci Krzyżanowskich. Inni piszą, iż brak dokładnych przesłanek do datowania (napisy, chorągiewki etc.). Analiza planu układu przestrzennego, profilowane gzymsy dzielące szczyty na 2 pola, pozwalają przypuszczać, że obiekt powstał jeszcze w końcu XVIII wieku. Według przekazów ustnych w trakcie przemarszu wojsk na wojnę z Rosją w 1812 roku w karczmie w Małszewie miał się zatrzymać na odpoczynek sam Napoleon. Jeszcze przed 1945 rokiem w karczmie pokazywano ławę, na której Napoleon miał siedzieć. Pytanie, czy było to w tej karczmie, którą odtworzono w Olsztynku, czy też w jej poprzedniczce, na razie pozostaje bez odpowiedzi. Niemniej warto jednak pojechać do Olsztynka, ażeby zobaczyć jak wyglądała dawna mazurska karczma i wieś. Polecam.
Sławomir Ambroziak
Wykorzystane źródła: Karolina Głowniak – Poniewska, Zabytkowe karczmy na przykładzie obiektów z Muzeum Budownictwa Ludowego – Parku Etnograficznego w Olsztynku; Michał Poniewski, Drewniana architektura wsi Kot; oba źródła w: Rocznik Mazurski, Tom XIII/2009.