...rowerowe chronią głowy cyklistów, ale w wielką sobotę 15 kwietnia 2017 r. zostały przemienione w święconki.

Kaski...
W Wielką Sobotę 2017 r. aura nie sprzyjała i zgotowała „Kręciołom” mokrą niespodziankę

W taki oryginalny sposób zakręcone „Kręcioły” postanowiły zainicjować rowerowe święcenie pokarmów. Pomysł na zorganizowanie takiego niecodziennego wydarzenia spodobał się wszystkim, więc ruszyły przygotowania. Ustalono, że zbiórka nastąpi na placu Juranda, a potem przejazd do kościoła WNMP w Szczytnie przy ulicy Konopnickiej. Oczywiście z uzyskaniem zgody od ówczesnego proboszcza księdza Andrzeja Preussa nie było problemu. Zaakceptował pomysł i obiecał solidnie skropić nasze kaski. Mając przyzwolenie duchownego, postanowiliśmy do udziału w niecodziennym korowodzie zaprosić mieszkańców Szczytna i w „Kurku Mazurskim” zamieściliśmy odpowiednie ogłoszenie.

Przemienienie rowerowego kasku w zgrabne gniazdko nie było łatwe i przyznam, że musiałam szukać pomocy. Wsparcia udzieliła mi koleżanka ze zdolnościami manualnymi. Pięknie wymościła wnętrze kasku śnieżnobiałymi koronkami oraz serwetkowymi draperiami, przyczepiła kwiatuszki. Jednym słowem, stworzyła arcydzieło sztuki i poprosiła, bym uważała, bo konstrukcja chybotliwa. Solennie przyrzekłam, że będę z tak misternie stworzoną święconką obchodziła się jak z jajkiem. Dla potwierdzenia kask-koszyczek zapełniłam pisankami oraz innymi smakołykami. Zadowolona wyczekiwałam Wielkiej Soboty.

Zbiórka odbyła się na pl. Juranda (zdjęcie z lewej), a następnie rowerowy korowód udał się do kościoła WNMP

Niestety aura zgotowała mokrą niespodziankę – od rana padało. Pełna obaw o frekwencję i bezpieczeństwo wielkanocnych wiktuałów zajechałam na plac Juranda. Po raz kolejny mogłam przekonać się, że w „Kręciołach” siła i moc, a pogoda nie straszna. Dodatkowo peleton zasilili cykliści zaciekawieni ogłoszeniem zamieszczonym w „Kurku Mazurskim”, włączając się do zabawy. Na placu Juranda zjawił się też redaktor „Kurka” Marek Plitt, który pstrykał pamiątkowe fotki. Wprawdzie każdy z nas dumnie prezentował kaski, ale już po chwili przemieniliśmy się w zmokłe kury. Jednak jako twardziele z całego święconkowego zamieszania mieliśmy radości wiele. Do dużego kościoła jechaliśmy bardzo wolno i ostrożnie – wiadomo jak z jajkiem. Tam grzecznie czekaliśmy aż ksiądz Andrzej Preuss poświęci nasze pokarmy. Poświęcił i gratulował pomysłu. Wówczas wydawało się nam, że tą paradą zainicjujemy nową tradycję rowerowego święcenia pokarmów. Niestety ten wyczyn już nigdy nie został powtórzony i tylko raz w rowerowym kasku pokarm został poświęcony.

Grażyna Saj-Klocek