Nawet po niewielkich opadach deszczu do gospodarstw leżących na peryferiach Rum nie sposób dojechać jakimkolwiek pojazdem. Dzieci idące do szkoły brną po kostki w błocie. Wójt Czesław Wierzuk wiele razy obiecywał, że wyremontuje drogę i doprowadzi tam wodociąg. Teraz jest zły, kiedy mu się o tym przypomina.

Kiedy spełnisz obietnice, wójcie

JAK W XIX WIEKU

Odwiedzając kolonie leżące kilka kilometrów od Rum trudno uwierzyć, że mamy już XXI wiek. Warunki, w jakich żyja mieszkańcy tamtejszych gospodarstw przypominają raczej dziewiętnastowieczne realia. Do zabudowań oddalonych od centrum wsi trudno dotrzeć nawet samochodem. Wąskie, błotniste drogi po jesiennych i wiosennych opadach zamieniają się w przeszkody nie do przebycia. Zimą mieszkańcy są praktycznie odcięci od świata. Dzieci, pokonując trzykilometrowy odcinek do szkoły, brna po kostki w błocie. Na domiar złego, kolonie nie mają wodociągów. Wodę do wykopanych jeszcze w latach 70. studni trzeba przywozić co tydzień z Rum. Za transport płacą mieszkańcy, którzy mają już dość warunków, w jakich musza żyć.

PAMIĘTAŁ PRZED WYBORAMI

Prośby i wnioski dotyczące remontu drogi i doprowadzenia wodociągu kierowane do Urzędu Gminy nie przynoszą żadnych rezultatów. Nic dziwnego, że mieszkańcy czują się oszukani przez wójta gminy Dźwierzuty Czesława Wierzuka, który już dawno obiecywał im załatwienie sprawy.

- Przed wyborami chodził od domu do domu i dziwował się, jak możemy tu mieszkać. Obiecywał, że wyremontuje drogę i doprowadzi wodociąg - nie kryje goryczy jeden z mieszkańców Arkadiusz Syska.

Na nic zdają się też wizyty w urzędzie.

- Wójt nawet nie chce rozmawiać na ten temat. Kiedyś czekałem na niego pół dnia. Gdy się wreszcie zjawił, przyjął mnie na schodach i usłyszałem od niego kilka przykrych słów - opowiada pan Arkadiusz.

Mieszkańcy byli gotowi sami naprawić drogę, ale nie dostali nawet obiecanego gruzu i żwiru. Mieli nadzieję, że w tym roku do ich gospodarstw doprowadzony zostanie wodociąg. Budowa odcinka Rumy - Kolonia miała być zakończona do 30 czerwca. Przedsięwzięcie to figuruje w wykazie zadań inwestycyjnych gminy na lata 2004-2006. Koszt jego realizacji oszacowano na 101 tys zł. Jednak wodociągu jak nie było, tak nie ma. Mieszkańcy z niepokojem myślą o nadchodzącej zimie.

Szczególnie boleśnie odczuwają niedogodności wynikające z braku drogi i wodociągu. Pan Arkadiusz jest inwalidą pierwszej grupy, cierpi na niedowład kończyn. Niedawno przeszedł wylew.

- Lekarz nawet nie może tu dojechać - skarży się. Czworo z sześciorga jego dzieci uczęszcza do szkoły w Rumach. - Każdego dnia dowożę je maluchem.

Raz w tygodniu do kolonii trzeba dostarczać wodę. Każdorazowy transport kosztuje 30 zł. Tymczasem miesięczny dochód rodziny pana Arkadiusza to 830 zł. W podobnej sytuacji są też inni mieszkańcy. Wody nie ma tutaj aż 10 rodzin.

OBIETNICE BEZ POKRYCIA

- Za każdym razem, gdy próbujemy coś zrobić w tej sprawie słyszymy jedną odpowiedź - nie ma pieniędzy - mówi radny z Rum Kazimierz Szynkiewicz. - Wójt zasłania się tym, że gminę dużo kosztowała budowa gimnazjum, ale od czasu jego powstania upłynęło już kilka lat - dodaje.

Dezaprobatę wobec polityki Wierzuka wyraża też inny radny, Leszek Dec. Uważa, że szef gminy niepotrzebnie składa obietnice bez pokrycia.

- W budżecie faktycznie nie ma środków na te inwestycje. Najgorsze jest jednak to, że nikt nie ma odwagi powiedzieć ludziom prawdy, tylko zwodzi się ich obietnicami - mówi radny.

Przyznaje, że remonty dróg w gminie pochłaniają znaczne środki. Zwykle jednak ograniczają się tylko do wysypania żwiru i wysłania na miejsce równiarki. Opozycjoniści chcieli częściowo rozwiązać ten problem.

- Zaplanowaliśmy w budżecie środki na zakup równiarki, jednak wójt zaskarżył nasze poprawki do RIO. W ten sposób nie mamy ani własnego sprzętu, ani naprawionych dróg - podsumowuje Dec. Dziwi go również, że gmina pod rządami Wierzuka nie stara się o fundusze unijne. - Nasza gmina, chyba jako jedyna w Polsce, nie pozyskała ani jednego euro z unijnej kasy. To dziwne, bo przecież w urzędzie pracuje człowiek odpowiedzialny za pisanie projektów.

WINNY "KUREK"

"Kurek" po wizycie w Rumach, udał się do wójta, by się dowiedzieć, jak zamierza rozwiązać problemy mieszkańców wsi i wywiązać się z przedwyborczych obietnic. Niestety, Czesław Wierzuk nie chciał na ten temat z nami rozmawiać. Zarzucił "Kurkowi" "szkalowanie gminy" i dość obcesowo wyprosił z sekretariatu.

Ewa Kułakowska

2005.11.02