Doszczętnie spalona stodoła, dwie szopy oraz dwie przyczepy kempingowe, a także około 80 ton siana i 50 m3 drewna opałowego – to bilans pożaru, który wybuchł w piątkowy wieczór w gospodarstwie w Kolonii. Mieszkańcy i tak mogą mówić o dużym szczęściu, bo nikt z nich nie ucierpiał. To już kolejne takie zdarzenie na terenie gminy Świętajno w ostatnich dniach. Wcześniej doszło tu do kilku pożarów ściółki leśnej, a przed dwoma tygodniami spalił się drewniany sanitariat w Kierwiku.
ZACZĘŁO SIĘ OD STODOŁY
Pożar w gospodarstwie należącym do Justyny i Wiesława Koziołów z Kolonii wybuchł w piątkowy wieczór.
- Jako pierwsza ogień zauważyła mieszkająca na piętrze babcia i to ona zaalarmowała nas o tym, że pali się stodoła – relacjonuje pani Justyna. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce zastali nie tylko palącą się drewnianą stodołę, ale także dobudowaną do niej szopę. W akcji brały udział zastępy z KP PSP w Szczytnie, OSP Świętajno, Spychowo, Olszyny, Piasutno i Długi Borek. Gospodarz przy pomocy strażaków zdołał wyprowadzić z zagrożonego ogniem budynku kobyłę. Mimo podjętych działań gaśniczych, stodoła wraz dwoma budynkami gospodarczymi uległa całkowitemu spaleniu. Podobny los spotkał stojące w pobliżu dwie przyczepy kempingowe należące do wczasowiczów z Warszawy. W stodole znajdowało się około 80 ton siana, panele podłogowe, okna plastikowe oraz piła elektryczna. Spaliło się także 50 m3 drewna opałowego magazynowanego przy ścianie stodoły. W gaszeniu pożaru pomagał nawet wójt Świętajna Janusz Pabich. O świcie następnego dnia sołtys Kolonii Monika Gwiazda zorganizowała pomoc od okolicznych rolników, którzy przy użyciu własnego sprzętu wywieźli na nieużytki nadpalone siano w kostkach.
- Gdyby nie to, dogaszanie go mogłoby potrwać nawet kilka dni – mówi kpt. Janusz Zyra, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej KP PSP w Szczytnie. Na szczęście ogień nie dotarł do budynku mieszkalnego oraz chlewni. Nie ucierpiał też nikt z mieszkańców.
CZY TO MOGŁO BYĆ PODPALENIE?
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Gospodarze nie wykluczają, że mogło nią być podpalenie.
- Na pewno nie zawiniła instalacja elektryczna, bo w stodole w ogóle nie było prądu – mówi Justyna Kozioł. Podejrzenia wzmaga fakt, że w ostatnich dniach na terenie gminy Świętajno często dochodzi do pożarów. Na przełomie kwietnia i maja straż kilka razy interweniowała w lasach Nadleśnictwa Spychowo, gasząc palącą się ściółkę. Z kolei 6 maja w Kierwiku spłonął drewniany sanitariat. Sołtys Kolonii jest jednak ostrożna w ocenie przyczyn piątkowego pożaru. Według niej mogło nią być zaprószenie ognia.
- Złośliwie raczej nikt by tego nie zrobił. To są spokojni ludzie, którzy nie mają wrogów – mówi Monika Gwiazda. Dodaje, że poszkodowana rodzina poniosła duże straty. - Na pewno trudno im będzie odbudować stodołę, bo drewno jest przecież bardzo drogie – mówi sołtys.
(ew), (map)