Jadę zgodnie z planem. Jestem obecnie w woj. łódzkim w Lututowie u rodziny. Rower sprawuje się dobrze (odpukać w niemalowane drzewo). Po przejechaniu 2000 km pękła tylko szprycha, którą wymieniłem. Do pęknięcia szprychy przyczyniła się jazda po betonowej drodze poniemieckiej (100 km) i ścieżkach rowerowych.

Kolizja na rondzie

Przejechałem już 3300 km. W większości spotykam się z dużą życzliwoscią ludzi. Za Płockiem niemiłe zaskoczenie, nie mogłem znaleźć życzliwych ludzi którzy pozwoliliby postawić namiot u siebie na podwórku. Po raz pierwszy noc musiałem spędzić pod gołym niebem nie rozstawiając namiotu. W poniedziałek 24 maja na zakończenie dnia przed Poznaniem w Stęszewie na rondzie, miałem pierwszeństwo, lecz kierowca dostawczego samochodu zagapił się i wymusił pierwszeństwo. Uszkodził mi na szczęście tylko sygnał przy rowerze i trochę mam obtarta prawą nogę. Po zjechaniu z ronda sprawę załatwiłem z nim polubownie i spokojnie.

Rozstaliśmy się w zgodzie życzac sobie szczęśliwej drogi. W Świnicy Wareckiej rozmawiałem z bratanicą św. Faustyny, panią Bożeną Wielgus, która poczęstowała mnie kawą. Zrobiłem też z panią Bożena zdjęcie pamiątkowe.

Pozdrowienia dla redakcji i czytelników

Zdzisław Halamus

2004.06.02