Każdy mieszkaniec gminy Świętajno ma mieć podpisaną umowę na wywóz śmieci. Dotyczy to również letników spędzających tu wakacje. Taki wymóg nakłada zmieniony niedawno regulamin utrzymania czystości i porządku w gminie. Tymczasem większość turystów nie chce przestrzegać nowych przepisów.

Koniec epoki kontenerów

UJEDNOLICONA GOSPODARKA

Do niedawna na terenie gminy Świętajno gospodarka śmieciowa była niejednolita. Na innych zasadach odpadów pozbywali się stali mieszkańcy, na innych zaś turyści i właściciele domków letniskowych. Ci pierwsi mieli na ogół podpisane umowy z firmami zajmującymi się wywozem nieczystości. Trzymali pojemniki przy domach i w wyznaczonym terminie wystawiali je do opróźnienia. Odmienne zasady panowały na osiedlach domków letniskowych. Stały tam kontenery, które zwykle zapełniały się śmieciami w ekspresowym tempie. Często odpady nie mieściły się już wewnątrz, co powodowało, że wokół tworzyły się istne wysypiska. Widok porozrywanych przez zwierzęta worków z nieczystościami rozrzuconymi w promieniu kilku lub kilkunastu metrów to codzienność wielu miejscowości letniskowych. Z kontenerów korzystali nie tylko mieszkańcy pobliskich domków, ale też osoby zupełnie z zewnątrz, będące tu tylko przejazdem.

- Nieraz widziałem, jak podrzucały do pojemników śmieci przez okna samochodów, nawet nie wysiadając na zewnątrz - dzieli się swoimi obserwacjami wójt gminy Świętajno Janusz Pabich.

Władze uznały, że dostawianie większej liczby kontenerów nie ma sensu, bo generuje dodatkowe koszty oraz zwiększa jeszcze istniejący bałagan. Dlatego gmina postanowiła ujednolicić gospodarkę śmieciową.

ŚMIECI KONTROLOWANE

Według zmienionego niedawno regulaminu utrzymania czystości i porządku, wszyscy mieszkańcy, zarówno stali, jak i czasowi, muszą mieć podpisane umowy na wywóz odpadów. Kontenery zniknęły z miejscowości letniskowych. Pozostały jedynie przy blokach w samym Świętajnie.

- Chodzi o to, by śmieci były odbierane spod bramy każdej z posesji. To da nam wiedzę, skąd dokładnie pochodzą, a tym samym umożliwi kontrolowanie ich. W dalszej perspektywie taka polityka ułatwi recykling oraz zbieranie odpadów wielkogabarytowych - tłumaczy Janusz Pabich.

Gmina postanowiła pójść jednak letnikom na rękę. Nie muszą posiadać oni specjalnych plastikowych pojemników na śmieci. Wystarczy, że zakupią worki. W ich cenę wliczony jest już wywóz śmieci, który odbywa się co dwa tygodnie. Turyści mogą też podpisywać umowy nie na okres całego roku, ale na czas od maja do września. Jak szacuje wójt Pabich, koszt wywozu nieczystości za te miesiące to kwota rzędu 70-100 złotych.

- To żadne pieniądze za załatwienie problemu śmieci w ciągu sezonu - przekonuje. Jeżeli mieszkańcy osiedli letniskowych nie chcą trzymać odpadów przy posesjach, to istnieje możliwość stworzenia punktu ich gromadzenia w jednym miejscu. Tak dzieje się już na osiedlu Barbara w Jerutkach. Ważne jest jednak, by letnicy mieli podpisaną umowę i dbali o czystość w punkcie gromadzenia nieczystości.

OPORNI PRZYJEZDNI

Zmienione zasady gospodarowania odpadami nie wszystkim jednak przypadły do gustu. Część mieszkańców wciąż nie posiada stosownych umów. Najbardziej oporni są przyjezdni.

- Ponad połowa turystów wciąż jeszcze nie ma podpisanych umów - mówi Janusz Pabich.

Jak silny jest opór wobec postanowień władz gminy, świadczy przykład wspomnianych Jerutek. Na osiedlu domków, w miejscu, gdzie do niedawna stał kontener, turyści uparcie wyrzucają śmieci. Stos worków z odpadami kłębi się niemal w centralnym punkcie osiedla.

Wójt chce położyć kres tego typu praktykom. Zapowiada, że do osób, które nie podpisały umów, trafią pisma informujące o wszczęciu przeciwko nim postępowań administracyjnych. Jeśli w określonym terminie nie przedstawią dowodów na przestrzeganie regulaminu, czekać je będzie kara finansowa. Wójt ma przy tej okazji zastrzeżenia do policji, która, jego zdaniem, w niewystarczający sposób walczy z osobami wyrzucającymi odpady w niedozwolonych miejscach.

- Na kilka moich sygnałów o tego typu przypadkach, nie uzyskałem informacji, by ukarano kogoś mandatem. A przecież żeby złapać takie osoby nie trzeba być Sherlockiem Holmesem - uważa Janusz Pabich.

DROGOWE BOLĄCZKI

Inną bolączką związaną z uporządkowaniem gospodarki śmieciami jest nie najlepszy stan dróg dojazdowych do domków letniskowych. Duże pojazdy należące do firm wywozowych mają trudności z dotarciem pod niektóre posesje. Wójt zapowiada, że niebawem spotka się z przedstawicielami podmiotów zajmujących się wywozem nieczystości, by znaleźć wyjście z tej sytuacji. W grę wchodzi m.in. wysyłanie w teren mniejszych samochodów oraz doraźne naprawy poprawiające stan dróg należących do gminy. Janusz Pabich nie ukrywa, że załatwienie problemu śmieci leży mu bardzo na sercu.

- Jesteśmy gminą stawiającą na turystykę, więc w naszym przypadku ma to ogromne znaczenie. Jeśli sami o to nie zadbamy, to nikt nie zrobi tego za nas.

Ewa Kułakowska