Przez ponad 30 lat charakterystycznym punktem wielbarskiego krajobrazu była wieża ciśnień, górująca nad całą okolicą. Owa metalowa i smukła konstrukcja o wysokości 53, może 54 metrów cechowała się oryginalnym kształtem kojarzącym się z rakietą i dlatego miejscowy nazwali ją „pershingiem”. W całej okazałości wyglądała tak, jak na załączonym poniżej zdjęciu - fot. 1. Przez te wszystkie lata dostarczała mieszkańcom Wielbarka bieżącą wodę, a trzeba wiedzieć, że wcześniej, czyli przed wybudowaniem wieży, co nastąpiło w 1974 r. w miejscowości tej nie było sieci wodociągowej.
Mieszkańcy musieli czerpać wodę z własnych studni, a na ulicach były także studnie publiczne. Cóż, po latach wieża wyeksploatowała się, jej stan techniczny budził zastrzeżenia, więc kiedy powstała już nowa stacja uzdatniania wody, starą konstrukcję postanowiono zburzyć i oddać na złom. Prace nad demontażem rozpoczęły się w poniedziałek 11 października, a dokonała tego specjalistyczna firma z Grudziądza. Najpierw przymocowano stalową linkę do wierzchołka wieży, którą drugim końcem przymocowano do specjalnego buldożera. Potem robotnicy palnikami zaczęli podcinać podstawę przy jednoczesnym napinaniu linki przez buldożer. W wyniku tych czynności wieża zaczęła chylić się ku ziemi - fot. 2.
Najpierw powoli, potem coraz szybciej, aż z wielkim łoskotem runęła na przygotowany wcześniej plac, wzbijając tumany pyłu i wygniatając głowicą spory dół. Zaraz też zbiegli się liczni świadkowie wydarzenia, aby z bliska popatrzeć na powalonego kolosa - fot. 3. Pocięte fragmenty „pershinga” pojechały aż na południowy kraniec Polski, gdzie zostaną przetopione na stal w jednej ze śląskich hut.
OSOBLIWY ROZKŁAD JAZDY
Nasz stały Czytelnik, mając jakieś sprawy do załatwienia w Olsztynie, postanowił dostać się do stolicy województwa autobusem.
Najbliżej mu było z przystanku przy stacji benzynowej na ul. Pasymskiej - fot. 4. Miejsce to wybrał też i dlatego, że po niedawnej modernizacji przystanek prezentuje się dużo lepiej niż dawniej, a głęboka i dość obszerna zatoczka postojowa stwarza większe poczucie bezpieczeństwa wśród osób oczekujących na środek lokomocji. Bezpieczeństwo bez wątpienia to rzecz ważna, ale trzeba jeszcze wiedzieć, o której godzinie należy zjawić się na przystanku, aby nie spóźnić się na autobus. Cóż, od tego są tabliczki z rozkładem jazdy - wystarczy zapoznać się z ich treścią i wszystko będzie wiadomo.
Teoretycznie, bo gdy nasz Czytelnik rzucił okiem na jedną z nich, był tak samo mądry jak przedtem. Według rozpiski na żółtej tablicy codziennie ze Szczytna rusza 9 autobusów, tyle że nie wiadomo dokąd - fot. 5. Choćby nie wiem jak przyglądać się rzeczonej tabliczce, nazwy docelowej miejscowości nigdzie się nie znajdzie.
BANEROWA MANIA
Całkiem niedawno pisaliśmy o rozpraszaczach uwagi na rondzie przy placu Juranda, czyli wielkoformatowych i ostro świecących telebimach.
Podobne ustrojstwo jest też zamontowane na głównym skrzyżowaniu ze światłami oraz przy ul. Skłodowskiej-Curie na budynku Cechu Rzemiosł. Rondo im. Gen. Grota-Roweckiego wolne jest wprawdzie od oślepiających ekranów, ale niestety, tu uwagę kierowców rozpraszają z kolei liczne, kolorowe banery reklamowe. Jest tu ich taka mnogość, że nie sposób, aby ktokolwiek z kierujących jakimkolwiek pojazdem zdołał zapoznać się z ich treścią - fot. 6.
Nie spełniają one zatem swojego podstawowego zadania reklamowego, a jedynie dekoncentrują kierowców, co w konsekwencji może doprowadzić do wypadku. Już ten powód wystarcza, aby zrobić z nimi porządek, to jest usunąć je raz na zawsze Ponadto nikt o nie specjalnie nie dba. Raz zawieszone pozostawione są na pastwę losu, zatem nic dziwnego, że część poobrywała się i obecnie smętnie zwiesza się z płotu, co robi fatalne wrażenie - fot. 7.
NIEFRASOBLIWOŚĆ NAJWYŻSZEGO STOPNIA
Na ogół piszemy o ciężkiej doli kierowców, którzy ustawicznie borykają się z licznymi niedogodnościami wynikającymi z powodu niekończących się remontów ulic, czy idiotycznych rozwiązań komunikacyjnych itp., itd.
Tymczasem niektórzy kierowcy, znalazłszy się za kółkiem, czują się nagle jak władcy dróg i całkiem zapominają o innych, mając ich we wiadomej części ciała. Aby nie być gołosłownymi, posłużmy się fotograficznym plonem tylko jednej krótkiej obserwacji i to z tej samej ulicy. Oto proszę popatrzeć, Szanowni Czytelnicy, jakie miejsce do parkowania na ul. Ogrodowej wybrał sobie pewien właściciel mercedesa - fot. 8.
Gdybyście sądzili, że jest to szczyt niefrasobliwości ze strony parkującego, mamy kolejny przykład na tej samej ulicy na bodaj jeszcze większą bezmyślność i brak troski o pieszych. Tym razem ktoś postawił swój pojazd po prostu w poprzek chodnika, całkiem go blokując - fot. 9. No i ani widu straży miejskiej, która miała być bardziej mobilna i poruszać się na rowerach, ani też śladu policji, której funkcjonariusze z kolei mieli pomykać na motorach.