Wójt Jedwabna Krzysztof Otulakowski spełnił jedną ze swych przedwyborczych obietnic i wycofał z sądu sprawę dotyczącą przykościelnego ogrodzenia. - Chodziło o to, żeby nie robić już kpin – argumentuje.
Przypomnijmy, że sprawę przeciw parafii w Jedwabnie wytoczył poprzedni wójt Włodzimierz Budny. Poszło o wybudowane w 2001 roku przykościelne ogrodzenie. Według wyliczeń, na które powoływał się wójt, nachodziło ono na drogę gminną prowadzącą na cmentarz, powodując poważne zagrożenie w ruchu. W związku z tym Budny kategorycznie zażądał od proboszcza Józefa Misiaka rozebrania muru. Wcześniej jednak zaproponował kompromis polegający na zamianie gruntu zajmowanego przez ogrodzenie na teren należący do parafii leżący wzdłuż drogi. Próbował też wpłynąć na księdza poprzez swoje interwencje w olsztyńskiej kurii. Kiedy jego starania nie przyniosły efektu, skierował sprawę do sądu. Spór mocno bulwersował mieszkańców Jedwabna, dla których nie było tajemnicą, że batalia o mur to kolejna odsłona konfliktu pomiędzy wójtem a proboszczem. Do tego jeszcze gmina musiała ponosić koszty związane z postępowaniem sądowym, m. in. opłacenie biegłych czy geodetów. Mimo że sąd dawał obu stronom czas na zawarcie ugody, to do niej nie doszło. Przełom nastąpił dopiero po jesiennych, przegranych przez Budnego, wyborach samorządowych. Jego następca, Krzysztof Otulakowski, zgodnie ze wcześniejszymi deklaracjami, wycofał pozew przeciw parafii z sądu.
- Chodziło o to, żeby nie robić już kpin – argumentuje krótko. Gdyby nie to, sprawa mogła się ciągnąć jeszcze długo, tym bardziej, że, jak mówi wójt, biegły nie był w stanie jednoznacznie wskazać granicy pomiędzy ogrodzeniem a drogą. Krzysztof Otulakowski żałuje jednak, że gmina poniosła już duże koszty związane ze sprawą. Samo opłacenie biegłego kosztowało ją blisko 3 tysiące złotych.
- Do tego jeszcze dochodzi stracony czas pracy wójta i urzędu, który został w to wszystko wmieszany – mówi wójt.
(ew)/fot. A. Olszewski