Choć ciągle trzyma mróz, środki finansowe przeznaczone na odśnieżanie szybko topnieją. Jak podają media, walka z zimą w naszym województwie pochłonęła już tyle pieniędzy, ile wydano w trzech poprzednich sezonach razem wziętych.
Olsztyn, stolica Warmii i Mazur już wydała na odśnieżanie ponad 3 mln zł. Połowę tej sumy pochłonęła walka z zimowym żywiołem w Elblągu. Z kolei w Ełku liczącym ok. 56 tys. mieszkańców zima zabrała z miejskiej kasy ponad 600 tys. zł.
PÓŁ MILIONA NA CAŁY ROK
W odniesieniu do powyższych danych Szczytno wydało stosunkowo niewiele. Jak informuje nas Zakład Usług Komunalnych, w styczniu odśnieżanie pochłonęło 166 tys. zł. W analogicznym okresie ubiegłego roku kwota ta wyniosła 124 tys.
- Gdyby nie zakup nowoczesnej piaskarki z pługiem byłoby w tym roku krucho z odgarnianiem śniegu - mówi Stanisław Kurbat z ZUK-u, dodając, że mało brakowało, aby nie doszło do jej nabycia, ponieważ przeciwnicy inwestycji argumentowali, że ostatnie zimy są już inne i niewiele spada śniegu.
Wydawać by się mogło, że w porównaniu do innych miast województwa, Szczytno z zimą radzi sobie pod względem finansowym nieźle. Tymczasem, zastępca naczelnika Wydziału Gospodarki Miejskiej Krystyna Lis, nie ma wesołej miny. Posiada ona co prawda środki na utrzymanie porządku w mieście w wysokości pół miliona złotych, ale jest to suma, która musi wystarczyć na cały rok. Dlatego m. in. nie wywozi się z obszaru miasta śniegu odłożonego na styku ulic z chodnikami, czy odgarniętego na placach parkingowych.
OKIEM MIESZKAŃCÓW
Niestety, niewesołe miny mają także mieszkańcy Szczytna. Pieszym najbardziej doskwiera zły stan chodników, poza tym mają oni problemy z dotarciem do przejść, które blokowane są wysokimi pryzmami śniegowymi. Z kolei kierowcy skarżą się nie tylko na zły stan nawierzchni, ale przede wszystkim na coraz węższe ulice, na których z powodu szerokich śnieżnych band, obecnie odbywa się ruch jednokierunkowy.
- Przecież kwota przeznaczona na odśnieżanie nie jest dana raz na zawsze i należałoby zaczerpnąć nieco kasy ze środków rezerwowych, aby mieć pieniądze na wywóz śniegu - proponuje Stanisław Drężek, instruktor nauki jazdy. Jego zdaniem należałoby usuwać śnieg przynajmniej z najbardziej newralgicznych punktów miasta. Chodziłoby o okolice przejść dla pieszych i skrzyżowań, gdzie wysokie śnieżne pryzmy niemal całkowicie ograniczają widoczność.
Odpowiednie miejsce na składowanie śniegu, gdyby tylko poszukać, na pewno także znalazłoby się - chociażby w okolicach ul. Ostrołęckiej. Nawet przepisy dotyczące ochrony środowiska nie są mocno restrykcyjne. Mówią, że śniegu zebranego z terenu miasta nie wolno wrzucać do jezior czy rzek, a także składować w odległości mniejszej niż 50 m od brzegów danego akwenu.
Marek J.Plitt/fot. M.J.Plitt