Łączą nas rowery, ale łączy nas też potrzeba kultywowania tradycji - stąd kolejne „Kręciołowe” przedświąteczne spotkanie.
W piątek 16 grudnia 2016 r. już po raz 16-ty (o! jaki cudowny zbieg cyferek) przełamaliśmy się opłatkiem. W tym miejscu przypomnę, że Grupa Rowerowa „Kręcioły” powstała w lipcu 2000 r. i od tej pory cyklistów ciągle przybywa, ale niestety... też i ubywa. Zmiana miejsca zamieszkania to jeden z powodów, ale są też tacy, co odeszli na zawsze i w niebie przemierzają trasy przyrzeczone tajemnicą wiary. Pamiętamy o wszystkich żywych i zmarłych i przy blasku świec odśpiewaliśmy, łącząc się z nimi, jedną z najpiękniejszych kolęd: „Wśród nocnej ciszy” wierząc, że każdy z nich nasz pełen miłych wspomnień chór usłyszy. Gdy znów zabłysło światło nestor grupy Bogdan Palmowski najpierw do nas skierował słowa pięknej przemowy, a potem chwilą ciszy i zadumy uczciliśmy pamięć tych, których z nami już nigdy nie będzie. W tym roku pożegnaliśmy Pawła Cieślika, jednego z twórców rowerowej drużyny. Ale jak głosi odwieczne porzekadło: „Nic wiecznego na świecie radość ze smutkiem się plecie” i z obłoków wróciliśmy na ziemię, by cieszyć chwilą i obecnością licznie przybyłych osób. Nadszedł czas łamania opłatkiem, składania życzeń, ściskania, całowania, przepraszania... Gdy ponownie zasiedliśmy za stołem, to popłynęły życzenia od Bożenki Batogowskiej, Eli Skawińskiej oraz Rysia Sali, którzy są w oddali oraz od Marysi i Artura, których zatrzymała Chóru Kantaty koncertowa tura. Wspomnieniom i opowieściom nie było końca, ale najwięcej emocji wywołały kroniki. Moje, prowadzone od 9 lipca 2000 r. pełne opisów i wywołujących śmiech zdjęć oraz Włodzia Olkowskiego pełne wycinków prasowych. Muszę pochwalić sumienność kolegi Włodzia, który pracowicie zapełnia opisami zamieszczanymi w „Kurku Mazurskim” już trzeci tom opasłego segregatora. Wcześniej miał łatwo, bo felietony wycinał z „Kurka”, teraz musi prosić żonę o ich drukowanie. Aż się za głowę złapałam, gdy zobaczyłam że tyle natworzyłam, a on to wszystko, z taką starannością zgromadził. Kroniki wszystkich zaciekawiły. Radość sprawiło spotkanie i tak trudno było się rozstać, ci którzy założyli kurtki, stali by jeszcze na siebie, sprzed lat, popatrzeć i pośmiać. Na tych historycznych fotkach widać w jakich wówczas niewygodnych i niepraktycznych strojach jeździliśmy i choć tyle minęło już lat, to piękny był i jest „Kręciołowy” świat. Wszystkich serdecznie pozdrawiamy i na rowery od wiosny zapraszamy, a teraz życzymy wesołych świąt, niech troski idą w kąt.
Grażyna Saj-Klocek