Na temat mieszkańców stolicy, którzy przyjeżdżają na Mazury krąży wiele krzywdzących stereotypów. Niestety, często sami warszawiacy robią co mogą, aby je utrwalać. Świadczy o tym incydent z minionego tygodnia.
We wtorek 9 czerwca przed południem do szczycieńskiej komendy wpłynęło zgłoszenie, z którego wynikało, że właściciel pola biwakowego w gminie Pasym ma problem z jednym z letników. Gdy na miejsce pojechali policjanci okazało się, że sprawa dotyczy 70-letniego mieszkańca Warszawy. Mężczyzna, wbrew regulaminowi, nie uiścił należnej za miejsce na polu opłaty. Ponadto oświadczył, że „nie będzie stosował się do obowiązującego na terenie obiektu regulaminu, bo jest wolnym człowiekiem i będzie robił, co mu się podoba”. Właściciele pola biwakowego poinformowali 70-latka, że musi opuścić ich teren, jednak ten nic sobie z tego nie robił i dalej z niego korzystał. Z pomocą przyszli im policjanci, którzy zatrzymali awanturującego się mężczyznę. Warszawiak usłyszał zarzut naruszenia miru domowego. Przestępstwo to zagrożone jest karą grzywny lub ograniczenia wolności do roku.