Burmistrz Bielinowicz i starosta Kijewski spotkali się w ratuszu z duchownymi, przedstawicielami pięciu działających na naszym terenie Kościołów. Gospodarze opowiadali o problemach i planach kierowanych przez nich samorządów, goście zaś zgłaszali swoje postulaty i uwagi.

Księża i włodarze przy jednym stole

W piątek 7 lutego w gabinecie burmistrza Szczytna zasiedli proboszczowie i pastorowie wszystkich wyznań, które obecne są na naszym terenie.

- Chcielibyśmy przekazać najistotniejsze sprawy, plany na najbliższy czas, a przy okazji dowiedzieć się czego księża od nas oczekują, co nam proponują - rozpoczął w imieniu swoim i siedzącego obok starosty Kijewskiego, burmistrz Bielinowicz.

Pilna segregacja

Jednym z najpilniejszych zadań jakie stoi przed miastem jest wprowadzenie segregacji odpadów. Na wysypisko śmieci w Linowie, które pęka w szwach, trafiają w dużych ilościach odpady, które można by z powodzeniem wykorzystać do powtórnej przeróbki, takie jak szkło, makulatura czy plastik.

Od przyszłego roku segregacja ma ruszyć pełną parą, mieszkańcy domów otrzymają worki, w których będą segregować śmieci. Władze spodziewają się, że akcję znacznie łatwiej będzie prowadzić w domkach jednorodzinnych.

- W dużych osiedlach odpowiedzialność za wspólne dobro nie jest ugruntowana - wyrażał obawy burmistrz Bielinowicz.

Niezbędna więc będzie edukacja społeczna i tu burmistrz liczy na pomoc księży.

- To jedno z naszych największych wyzwań społecznych w tej kadencji - mówił burmistrz przyznając, że na jego realizację potrzeba będzie znacznych środków pieniężnych.

Ksiądz Alfred Tschirschnitz, pastor Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego ubolewał, że trzeba wracać do tematu, który był już realizowany w czasach jego młodości.

- Pamiętam jak w latach 50. zbierałem z innymi makulaturę, butelki i za to kupowałem znaczki - wspominał. - Akcje były systematycznie prowadzone w szkołach.

O konieczności zbiórki opakowań szklanych przekonuje się codziennie, znajdując na swojej posesji butelki, które przerzucają przez płot niektórzy klienci sklepu przy ul. Narońskiego, mający w zwyczaju pić piwo pod sklepem.

- Chyba znów zacznę zbierać butelki, dochód dla parafii będzie znaczny - zastanawiał się z nutką ironii pastor Tschirschnitz.

Okazuje się, że tym samym problemem boryka się pastor Kościoła Zielonoświątkowego Zygmunt Majewski.

Pozyskać młodzież

Dużo czasu poświęcono młodzieży. Temat wywołał pastor Majewski narzekając na jej zachowanie. Z okna kościelnej posesji przy ul. Śląskiej widać jak uczniowie ZS 1 piją piwo i załatwiają się pod płotem. Czasami musi odpędzać od okna wnuczka, narażonego na nieobyczajne widoki.

Władze miasta twierdzą, że los młodego pokolenia leży im bardzo na sercu. Przygotowywany jest projekt ożywienia społecznego, w którym przewidziano dla nich znaczącą rolę. Przy miejskich instytucjach takich jak MDK, biblioteka czy MOPS mają powstać centra aktywności lokalnej. Ich zadaniem będzie wspieranie stowarzyszeń i grup społecznych, które chcą coś zrobić dla miasta. Znaczącą przy tym rolę będą mogły odegrać parafie i związki wyznaniowe.

Będzie to też dobra okazja dla pobudzenia wolontariatu. Jego zalążki w mieście już się pojawiają, ale poprzez to, że nie ma trwałej struktury organizacyjnej często wzbudza nieufność i podejrzenia.

Na trudności z "zagospodarowaniem" młodzieży narzekał dziekan ks. Józef Drążek.

- Na terenie całego dekanatu mamy różnego rodzaju kółka, młodzież jednak nie za bardzo do nich lgnie. Przyjdą, popatrzą i odchodzą. Nie za bardzo nam z tym wszystkim wychodzi. Inne sprawy młodych bardziej pociągają. Nie wiem, jakie tu zastosować kryterium - nie krył rozterek ks. dziekan, zapowiadając jednak, że wysiłki będą czynione nadal.

Żółta kartka dla pubu

Ksiądz Lech Lachowicz, proboszcz Parafii św. Brata Alberta sugerował władzom, aby baczniejszą uwagę zwróciły na działające na naszym terenie puby. Niedawno do jednego z nich wezwano o 3 nad ranem karetkę pogotowia. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził, że 13-letnia dziewczyna, która wymagała pomocy jest "pijana w drobiazgi". Do stałych już zwyczajów wracających do domu uczestników dyskotek należy też niszczenie znaków drogowych i łańcuchów, np. przy ul. Leyka.

- Widok nazajutrz jest taki jakby przeszło stado wandali - opisywał zniszczenia ksiądz Lachowicz sugerując wzięcie przykładu z jednego z miast na Wybrzeżu. Przydzielane tam są żółte i czerwone kartki dla lokali, w których sprzedaje się papierosy i alkohol nieletnim. Czerwona oznacza cofnięcie koncesji na sprzedaż mocnych trunków. Zachowanie właścicieli szczycieńskich pubów świadczy o ich poczuciu bezkarności.

Ciasno przy świątyniach

Bolączką większości parafii jest brak parkingów przy świątyniach.

- Czy miasto mogłoby nam pomóc? Bo to sprawa społeczna, nie tylko kościoła - zwracał się do burmistrza ksiądz Andrzej Wysocki, proboszcz Parafii pw. Krzyża Świętego.

Zdaniem Pawła Bielinowicza, rozwiązań tego problemu należy szukać w środkach pomocowych z zewnątrz. W tym też kierunku będą podjęte konkretne działania.

Pastor Majewski sugerował, że znacznym ułatwieniem byłoby tworzenie zatoczek parkingowych. Na przykład na ul. Kętrzyńskiego doskonale do tego nadawałby się rzadko wykorzystywany przez spacerowiczów chodnik wzdłuż stadionu. Wystarczyłoby go zlikwidować, a miejsce poszerzyć o 1-2 metry. Tak wygospodarowana zatoczka pomieściłaby 20-30 samochodów.

Pastor Kościoła Zielonoświątkowego przypominał też, że od lat bezskutecznie domaga się od władz miasta podwyższenia płotu odgradzającego posesję kościoła od stadionu przy ul. Śląskiej. Co i rusz przez płot przelatuje piłka, a zaraz za nią przeskakują zawodnicy.

Hospicjum dobrą wizytówką

Ksiądz Andrzej Wysocki zaproponował, by w Szczytnie uruchomić centrum hospicyjne.

- Coraz częściej słyszymy o przypadkach, że rodziny nie chcą zajmować się umierającymi - mówił ksiądz Wysocki, podkreślając, że w grę nie wchodziłyby zbyt wysokie koszty. - Miasto zatroszczyłoby się o budynek i zwolniło z czynszu, a my moglibyśmy pozyskać wolontariuszy, księży, lekarzy, pielęgniarki.

Dużą pomocą obiecał służyć, na co dzień zajmujący się tymi zagadnieniami, ks. prof. Mirosław Kalinowski z KUL-u, były mieszkaniec Szczytna.

- Hospicjum będzie dobrą wizytówką naszego miasta. Nie musi być duże, wystarczy 5-6 łóżek - podsumował ks. Wysocki.

Za cenny pomysł uznali przewodnicząca Rady Miejskiej Monika Hausman-Pniewska i starosta Kijewski. Ten drugi pochwalił się, że już z księdzem Kalinowskim przeprowadził wstępne rozmowy.

Nasze miasto

Wypowiadający się księża wyrażali zatroskanie o aktualny wygląd miasta.

- Kiedy wreszcie wieża ciśnień zostanie wyremontowana? - pytał ks. dziekan Józef Drążek, nie otrzymując jednak satysfakcjonującej odpowiedzi.

Pastor Majewski ubolewał na brak w mieście alejek spacerowych. Najadł się wstydu, kiedy przebywający u niego goście z Niemiec zapragnęli przespacerować się wokół jeziora dużego.

- O mało w bagno nie wpadliśmy - relacjonował wydarzenia pastor, dziwiąc się, że taka atrakcja jak jezioro nie jest właściwie zagospodarowana. Sugerował też, że znakomitym miejscem do spacerów mógłby być, tak jak przed wojną, park przy ul. Skłodowskiej.

Kwestią poszerzenia granic miasta, która pojawiła się w ubiegłej kadencji samorządu, interesował się ks. Mirosław Rudoman, proboszcz Parafii pw. Chrystusa Króla.

- Nasi parafianie mieszkający na terenie gminy skarżą się, że podatki w gminie są wyższe niż w mieście. Byliby więc za tym, żeby ich posesje przyłączono do miasta - mówił ksiądz. Wskazywał też na spore zamieszanie związane z przynależnością części domów przy ul. Leśnej. Jedne bowiem znajdują się na terenie Szczytna, a stojące obok są już gminne. Trudno się w tym wszystkim połapać, a do tego jeszcze dochodzi niezrozumiała numeracja domów. Obok siebie stoją budynki np. o numeracji 26 i 60.

- Bałagan jest totalny. Bez sensu jest utrzymywać coś, co jest śmieszne od lat i utrudnia życie - podsumowywał ks. Rudoman.

Księży interesowało także jakie tereny w Szczytnie są jeszcze przeznaczone pod budownictwo mieszkaniowe, pytali o losy kina.

Po mszy na rozmowę z władzą

Burmistrz Bielinowicz utyskiwał z kolei na słaby kontakt mieszkańców miasta z jego władzami. Coroczne spotkania radnych z wyborcami ściągają nikłą widownię, zdarzają się przypadki, że frekwencja tych drugich jest zerowa.

- Szukamy nowej formuły - informował burmistrz sugerując, że dobrym miejscem do tego mogłyby być domy parafialne. - Np. po niedzielnej wieczorowej mszy świętej parafianie mogliby spotkać się ze swymi radnymi czy burmistrzem i porozmawiać o interesujących ich sprawach, także indywidualnych.

Burmistrz nie wykluczał, że taki kontakt z władzą byłby dla wyborców wygodniejszy.

- Radni reprezentują różne opcje, ktoś mógłby nam zarzucić, że opowiadamy się za którąś z nich - uprzedzał potencjalne zagrożenie ks. Lachowicz, dodając zaraz, że pomieszczenia udostępni nie tylko władzy, ale także komukolwiek z opozycji, jeśli się tylko o to zwróci.

- Jak trzeba to i ja przyjdę do księdza - jako pierwsza skorzystała ze zgłoszonej deklaracji wiceprzewodnicząca RM Ewa Czerw, długoletnia działaczka lewicy.

Przy okazji zdementowała sugestię "Kurka", że jest w opozycji wobec burmistrza.

Proboszcz Parafii pw. św. Brata Alberta zgłosił także propozycję, by corocznie w trakcie mszy św. w Boże Ciało organizować kwestę pieniężną na jakiś szlachetny cel.

Pomysł został przyjęty z entuzjazmem.

Pochwały od księży

Duchowni nie kryli zadowolenia z faktu zaproszenia ich do Ratusza.

- Dobrze, że takie spotkania się odbywają i możemy nawzajem przekazać swoje spostrzeżenia - mówił do burmistrza i starosty ksiądz dziekan.

- Cieszymy się, że wreszcie od wielu lat między burmistrzem i starostą panuje zgoda. Dziękujemy, że jesteście razem i wspólnie podejmujecie decyzje, to dobrze rokuje na przyszłość - chwalił obu włodarzy ksiądz Rudoman.

Andrzej Olszewski

2003.02.12