Kary w wysokości 114 tys. zł za zbyt późne wydanie decyzji, wypłata w ostatnich dniach rządów nagród dla urzędników, czy niedoszacowanie opłat za śmieci - to tylko niektóre z zarzutów kierowanych pod adresem byłego wójta przez obecnych reprezentantów samorządu gminy Jedwabno. Krzysztof Otulakowski nie ma sobie nic do zarzucenia.

Kto za to odpowiada?

KARY ZA ZWŁOKĘ

Mocno wzięła się do pracy, i to już od pierwszych swoich dni, komisja rewizyjna Rady Gminy w Jedwabnie. Opublikowany przez nią raport ujawnił, że za rządów poprzedniego wójta Krzysztofa Otulakowskiego wojewoda nałożył na samorząd kary w wysokości 114 tys. zł za przekroczenie terminów w wydawaniu decyzji. Dotyczyły one rozbudowy sieci elektroenergetycznej w Burdągu, Nartach, Piduniu i Brajnikach. Co prawda wnioski zostały złożone w październiku, listopadzie i grudniu 2010 roku, ale termin na wydanie decyzji mijał w okresie, gdy gminą kierował już Krzysztof Otulakowski.

WYPŁACIŁ NAGRODY, NIE ŚCIĄGNĄŁ NALEŻNOŚCI

Komisja rewizyjna za niestosowne uznała to, że tuż przed swoim odejściem były wójt wypłacił pracownikom urzędu nagrody w łącznej wysokości 45 tys. zł. Dyspozycja o przyznaniu nagród została podpisana w dniu 05.12.2014 r., tj. po ogłoszeniu wyborów, gdzie wiadomo już było, że poprzedni wójt nie otrzymał dalszego kredytu zaufania społeczenstwa - zauważyła komisja rewizyjna.

Z jej ustaleń wynika, że wójt zaniedbał natomiast wyegzekwowanie należności od dłużników gminy. Okazuje się, że według stanu na koniec 2014 r., mieszkańcy mieli zaległości z tytułu nieopłaconych podatków i opłat m.in. za śmieci, wodę i ścieki oraz czynszu na ponad 531 tys. zł. Jak się okazuje, duży w tym udział mają właśnie samorządowi pracownicy, których zaległe zobowiązania wobec gminy przekraczają 41 tys. zł. Jeszcze większym długiem mogą się „pochwalić” inni prominentni przedstwiciele samorządu - sołtysi. Ich dług sięga 44 tys. zł. Na tym tle zobowiązania radnych w wysokości 4,4 tys. zł to już tylko drobnostka.

ŚMIECI TEŻ NA MINUSIE

Pretensje kierowane są też do byłego wójta o złe oszacowanie kosztów związanych z gospodarką śmieciową i zaproponowanie zbyt niskich stawek dla mieszkańców.

Jak już informowaliśmy, w okresie 18 miesięcy, czyli od lipca 2013 do grudnia 2014 gmina zanotowała stratę w wysokości 123 tys. zł. Tymczasem według obowiązującej ustawy samorząd nie może do gospodarki odpadami dokładać ani na niej zarabiać.

NIE CZUJE SIĘ WINNY

Krzysztof Otulakowski nie poczuwa się do winy. Twierdzi, że porządkował tylko to, co zaniedbał jego poprzednik. Przypomina, że władzę w gminie objął w połowie grudnia 2010 r., a wnioski o wydanie decyzji złożono wcześniej - w październiku, listopadzie i grudniu tego roku. Nie można już więc było nadrobić straconego czasu. Były wójt dodaje, że wspólnie z prawnikami wniósł zażalenie do Ministra Infrastruktury i Rozwoju. Teraz, jak podpowiada swemu następcy, należy dopilnować, żeby postanowienia wojewody zostały anulowane.

NIE WSZYSCY CHCIELI PŁACIĆ

W przypadku śmieci, były wójt zapewnia, że przeprowadzono wszystkie niezbędne kalkulacje, na podstawie których radni podjęli uchwałę o wysokości stawek. Ubolewa, że nie wszyscy mieszkańcy chcieli płacić za odpady. Obecne stawki za śmieci, według niego, wynikają z bardzo wysokiej ceny zaproponowanej przez firmę, która jako jedyna złożyła ofertę w grudniowych przetargu. Na miejscu wójta ogłosiłby go ponownie, bo wysoka cena w konsekwencji obciąża mieszkańców.

ZAPRACOWANE NAGRODY

Otulakowski broni też decyzji o wypłaceniu nagród pracownikom urzędu. Powołując się na regulamin twierdzi, że miał do tego prawo.

Dlaczego uczynił to tuż przed oddaniem władzy? Okazuje się, że kilka dni wcześniej podpisano protokół kontroli największej prowadzonej inwestycji przez gminę – budowy kanalizacji, wodociągu i hydroforni, z którego wynikało, że wszystko jest prowadzone prawidłowo. Urzędnikom należała się więc nagroda.

ZADŁUŻENIE ZAWSZE BYŁO, JEST I BĘDZIE

W przypadku osób zadłużonych wobec gminy Otulakowski podkreśla, że w tym gronie nie ma żadnego urzędnika. Są natomiast niektórzy pracownicy urzędu, obecni radni, sołtysi. Zapewnia, że wobec tych osób prowadzono postępowania windykacyjne, tak samo, jak wobec każdego innego zadłużonego mieszkańca. Zauważa też, że zadłużenie mieszkańców wobec gminy zawsze było, jest i będzie na podobnym poziomie. Istotnym jest, żeby dać szansę tym, którzy chcą spłacić dług, ale tymczasowo nie mają z czego. W niektórych przypadkach losowych dług był umarzany.

WĄTPLIWOŚCI NOWEGO WÓJTA

Wyjaśnieniom byłego wójta nie wszyscy dają wiarę. Należy do nich m. in. jego następca Sławomir Ambroziak, który dziwi się dlaczego Otulakowski nie informował radnych o nałożonych na gminę karach. Poza tym, jak twierdzi, złożone przez gminę zażalenie było na niskim poziomie. Koncentrowało się bowiem na tłumaczeniu, że odpowiedzialny pracownik przebywał na zwolnieniu lekarskim. - Sądy administracyjne takiej linii obrony nie przyjmują i zażalenie nie miało szans powodzenia - mówi wójt. Dodaje, że mając wykształcenie prawnicze sam napisał szerokie uzupełnienie do złożonego przez Otulakowskiego zażalenia.

Ambroziak przypomina, że oprócz kar za spóźnione decyzje, na gminę nałożono w 2014 r. karę w wysokości 100 tys. zł za nieprzeprowadzanie badań na oczyszczalni ścieków. - Czy te fakty też brał pod uwagę mój poprzednik, gdy podpisywał decyzję o wypłacie nagród dla urzędników? - zastanawia się Ambroziak. Zaprzecza też, powołując się na skarbnik gminy i kierownika odpowiadającego za gospodarkę odpadami, aby w gminie przeprowadzono jakiekolwiek kalkulacje szacunkowe gdy uchwalano stawki za śmieci w 2013 r. O tym, że były one niedoszacowane musiał wiedzieć też jego zdaniem Otulakowski. W przygotowanym przez niego projekcie budżetu na 2015 r. spodziewane dochody w tym dziale wzrosły bowiem w porównaniu do roku poprzedniego o 1/3.

Nowy wójt twierdzi, że zaoferowana przez operatora cena w niedawnym przetargu nie jest wysoka. - Nie musielibyśmy podnosić stawki, gdyby była ona wcześniej właściwie oszacowana - zauważa.

Andrzej Olszewski