Makabryczne zdarzenie na cmentarzu w Olszynach. W ubiegłym tygodniu, nocą, ktoś rozkopał jeden z grobów i uszkodził trumnę. Mieszkańcy zachodzą w głowę, co powodowało nieznanym dotąd sprawcą lub sprawcami tego wstrząsającego czynu. - Ten, kto to zrobił, powinien być przykładnie ukarany – uważa sołtys Zygmunt Rząp.
CO SIĘ STAŁO NA CMENTARZU?
Tym zdarzeniem żyją całe Olszyny. We wsi aż huczy od plotek na temat tego, co wydarzyło się w nocy ze środy na czwartek (27/28 lipca) na miejscowym cmentarzu. Na razie wiadomo na pewno, że nieznany sprawca lub sprawcy rozkopali grób zmarłego w kwietniu starszego mieszkańca. Ktoś rozrzucił leżące na kopcu kwiaty i rozsunął ziemię.
- Dokopali się aż do trumny, która była porysowana i owinięta sznurem, a dwie śruby z niej wykręcone – opisuje sołtys Olszyn Zygmunt Rząp. W grobie pochowane były dwie osoby – oprócz zmarłego wiosną mieszkańca spoczywała tam jeszcze jego nieżyjąca od dwóch lat żona. Jej trumna, jak mówią świadkowie, nie doznała żadnego uszczerbku. Obok rozkopanej mogiły odkryto m.in. ślady samochodu oraz odciski butów. Zniszczenia zauważyli w czwartek grabarze przygotowujący kolejne miejsce pochówku. O zdarzeniu rodzina zmarłego powiadomiła policję. Funkcjonariusze pilnowali grobu od czwartkowego ranka do wczesnego popołudnia w piątek. Potem przekazali go rodzinie. Policjanci zabezpieczyli też na miejscu ślady i dokonali oględzin.
TO MUSIAŁ BYĆ KTOŚ CHORY
Do chwili zamknięcia tego numeru „Kurka” nie udało się ustalić, kto dopuścił się tak makabrycznego czynu.
- Nadal prowadzimy działania w kierunku ustalenia sprawcy znieważenia miejsca spoczynku – informuje Ewa Szczepanek pełniąca obowiązki rzecznika prasowego KPP w Szczytnie. Pod koniec ubiegłego tygodnia przeprowadzono ekshumację, która potwierdziła, że ciało znajdowało się w grobie. To przecięło wszelkie sensacyjne spekulacje krążące po okolicy o tym, że zwłoki zostały wrzucone do jeziora. Kto i dlaczego zbeszcześcił grób? Na razie miejscowi snują na ten temat tylko domysły. Zdaniem sołtysa Rząpa w grę nie wchodzi raczej motyw rabunkowy.
- Wątpię, by ktoś zrobił to, szukając kosztowności – mówi. Według niego dla takiego postępku nie ma wytłumaczenia.
- Nikt przy zdrowych zmysłach by tego nie zrobił. Sprawca powinien być przykładnie ukarany – uważa Zygmunt Rząp.
Niektórzy mieszkańcy wsi sugerują, że w grę mógł wchodzić konflikt rodzinny dotyczący podziału spadku po zmarłym, który miał dziewięcioro dzieci. Zdecydowanie zaprzecza temu jeden z jego synów mieszkający w Olszynach.
- W każdej rodzinie są konflikty. Niemożliwe, by przez zwykłą złość ktoś posunął się do czegoś takiego - uważa. Według niego mógł to być czysty przypadek.
- Może komuś po prostu pasowało to miejsce? Nie wiem, niech to wyjaśni policja – mówi mężczyzna.
(ew)/fot. M.J.Plitt
UWIĘZIONA KROWA
Do nietypowej interwencji zostali wezwani szczycieńscy strażacy w niedzielę 31 lipca. Rolnik z Lipowej Góry Wschodniej, wracając z kościoła, zauważył, że jedna z należących do niego krów pasących się na polu, wsadziła łeb w szczelinę słupa energetycznego. Zwierzę nie mogło się samo uwolnić i groziło mu uduszenie. Rolnik wezwał więc na pomoc straż pożarną. Po założeniu krasuli na łeb koca oraz natłuszczeniu olejem udało się ją wydobyć z opresji. O zdarzeniu powiadomiono Zakład Energetyczny. Jego pracownicy przygotowali już nawet sprzęt do rozbiórki słupa, ale na szczęście okazało się to niepotrzebne.
ZNÓW WYPADEK NA "53"
Kolejny raz doszło do wypadku na drodze krajowej nr 53 w Pasymiu. W niedzielę 31 lipca około 10.00 kierująca volkswagenem golfem mieszkanka Wyszkowa straciła panowanie nad pojazdem. Samochód wpadł do rowu i dachował. Autem podróżowały trzy kobiety. Jedna z pasażerek doznała urazu klatki piersiowej i została przetransportowana śmigłowcem do szpitala w Olsztynie. Pozostałe dwie kobiety z ogólnymi obrażeniami ciała trafiły do szpitala w Szczytnie.
POŻAR W FARYNACH
We wtorek 26 lipca w nocy w Farynach wybuchł pożar drewnianego garażu. Ogniem zagrożony był także stojący w odległości kilku metrów budynek mieszkalny. Garaż wraz z wyposażeniem uległ spaleniu. Właściciel wycenił straty na około 25 tys. złotych. Budynek mieszkalny uratowano. Nie wiadomo, co było przyczyną pożaru.