Woda w jeziorze Świętajno (tak nazywa się jezioro potocznie zwane Nartami) jest bardzo czysta, chyba najczystsza ze wszystkich znanych mi jezior w powiecie. Żyją tu raki, a jak wiadomo skorupiaki te nie tolerują zanieczyszczeń.
Zdjęcie - fot. 1 wykonałem poprzez taflę wody, gdy raczek stąpał sobie po dnie na głębokości ok. 1 m. W szczycieńskich realiach (wodach jezior domowych) wykonanie podobnej fotografii byłoby niemożliwe - przy takiej głębokości dno jest już całkowicie niewidoczne.
Niestety, wielka liczba turystów obozująca na brzegach jeziora gdzie popadnie, bez jakiejkolwiek myśli organizacyjnej powoduje, iż rozgardiasz wokół jeziora panuje wielki. Widzimy tu jakieś nieokreślone quasi-ośrodki wypoczynkowe (ogrodzone tereny prywatne bez nijakiego oznakowania), pola namiotowe okolone sznurkami z których zwieszają się skrawki szmat i naprędce zaimprowizowane wypożyczalnie sprzętu pływającego pod chmurką. Wszystko to powoduje, że najbliższe otoczenie jeziora wygląda bardzo niekorzystnie. Jeszcze kilka lat temu naturalna i nieskażona ręką człowieka okolica została mocno zeszpecona wytworami ludzkiej cywilizacji. Gdy do tego dodamy dewastację przyrody i ogólne zaśmiecenie terenu, góry śmieci tuż nad tonią jeziora - fot. 2 - otrzymamy zatrważające realia.
Od śmieci nie są wolne także same tereny plażowe. Turyści (co jakoś im nie przeszkadza) opalają się pomiędzy porzuconymi starymi zużytymi klapkami, opakowaniami po chipsach, wszechobecnymi puszkami po piwie, a każdy (z bardzo nielicznymi wyjątkami) posilając się lub popijając bezpośrednio na plaży beztrosko dokłada swoje pozostałości po biesiadzie.
Powyższe spointować można by tak.
Oto trwały ślad po wczasach spędzonych na łonie (de)natury - fot. 3.
ZAGADKOWA ORGANIZACJA RUCHU
Ogólny bałagan i rozgardiasz, jaki panuje wokół jeziora, dotyczy także dróg. Zjeżdżając tuż za wsią Narty z drogi asfaltowej Szczytno - Jedwabno w stronę jeziora początkowo mamy odcinek asfaltowy, który wkrótce potem, za byłym ośrodkiem "Kodaka" przemienia się w drogę gruntową. Nią możemy dojechać (wedle map) do wsi Brajniki - fot. 4.
Ruszajmy zatem w drogę. Ale co to, kawałek dalej, jakieś 200 m (od sfotografowanego miejsca) przy drodze napotkamy znak zakazu ruchu wszelkich pojazdów - fot. 5.
Co prawda stoi on odwrotnie do naszego kierunku jazdy, ale jak każdy kierowca wie, znak taki nie dopuszcza ruchu w jakąkolwiek stronę drogi. Wychodzi zatem, iż jeśli znaleźliśmy się w tym miejscu, to nie inaczej, jak łamiąc przepisy! I teraz co? Bo ani do przodu, ani do tyłu! Jak tu wyjść z opresji?
STRÓŻE PRAWA PŁOSZĄ LETNIKÓW
Od kilku dni turyści wypoczywający nad jeziorem Świętajno skarżyli się na dokuczliwe hałasy, które nie pozwalają im na należyte zrelaksowanie. A przecież jezioro, jak i przyległy teren objęte są strefą ciszy.
Nasze redakcyjne śledztwo wykazało, że niedaleko pensjonatu "Uroczysko" (położonego na przeciwległym do wsi Narty brzegu), na zamkniętym terenie, tuż nad jeziorem urządzono polowe lądowisko dla śmigłowca, który odbywa systematyczne loty.
Najgłośniej jest podczas startu maszyny - fot. 6, no i potem gdy ta manewruje nisko nad taflą jeziora.
- Loty są o tyle dokuczliwe, iż helikopter potrafi zawisnąć tuż nad wodą, a wówczas ryk silników jest okropny. Wprost nie do wytrzymania - mówi jeden z zażywających tu kąpieli wczasowicz z Warszawy, a wtóruje mu pan Piotr, mieszkaniec Szczytna, mający tutaj swoją działkę rekreacyjną.
Nieco inaczej od dorosłych, reagują na nisko latającą maszynę dzieci i młodzież. Im hałas nie przeszkadza, jest to dla nich wręcz atrakcja. Takie zdanie ma m.in. Ania, młoda osóbka wypożyczająca deski do pływania.
W rzeczy samej jednak, skoro akwen ów stosowną uchwałą Rady Powiatu (z dn. 26 lutego 2003 r.) został objęty ochronną strefą ciszy, to jasnym jest, iż nie wolno tu ani hałasować, ani poruszać się po wodzie łodzią motorową.
Zadajmy sobie zatem pytanie - kto to tak rozrabia nad jeziorem lekceważąc sobie zakazy? Jak myślicie Szanowni Czytelnicy?
Ano, nie kto inny, a policjanci - fot. 7. Konkretnie stróżowie prawa z Centralnego Biura Śledczego (oddział w Łodzi). Kto by pomyślał, że to właśnie oni, zjawiwszy się nad jeziorem zajmą się m.in. płoszeniem z plaż plażowiczów, a także żurawi, które w okolicy mają spore lęgowisko.
Co prawda owe płoszenie nie jest głównym zajęcie stacjonujących nad jeziorem policjantów, bo przeprowadzają oni tu ćwiczenia, no ale przecież do tego celu można było wybrać inny mazurski akwen, taki który nie jest objęty strefą ciszy.
PS.
W sprawie tej interweniował osobiście wójt gminy Jedwabno Włodzimierz Budny. Jego zdaniem, to draństwo, iż w taki sposób łamane są przepisy i to przez funkcjonariuszy. Wskutek jego działań loty zostały odwołane. Spokój i cisza powróciły nad jez. Świętajno.
TREFNE MIESZADEŁKO
Na targowisku miejskim można kupić przyrząd opływowego kształtu o srebrzyście-stalowym połysku za ni mniej, ni więcej, a 4,50 zł.
Gadżet służy do przyrządzania (mieszania) rozmaitych odmian kaw cappuccino, płynnej czekolady, zwykłej kawy i wielu innych napoi - tak zapewnia producent.
A że rzecz ładna, błyszcząca - kupiłem. W domu przyszła pora na wypróbowanie nowego zakupu.
Przyrządziłem szklaneczkę mrożonej herbaty (z powodu upałów) i mieszadełkiem spróbowałem napój nieco zmiksować - fot. 8.
Przyrząd, co trzeba zaznaczyć, jest bezpieczny w użyciu, bo zasilany nie napięciem 220 V, a dwoma małymi bateriami (paluszki), więc porażenie prądem nie wchodzi w rachubę. Zatem - odpalajmy!
Efekt miksowania przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Maszynka pracując zaledwie parę sekund (nim ją zdołałem wyłączyć) wytworzyła w szklance tak wielki wir, iż prawie cała jej zawartość wylała się na blat stolika, a w szklance pozostała nędzna resztka płynu, tj. mrożonej herbaty ubitej na pianę - fot. 9.
No i przyrządziłem sobie znakomity napój!
2003.08.06