Siedmioletni chłopiec nieomal utracił nogę po tym, jak eksplodowała felga w kole przyczepy ciągnikowej.
Do wypadku doszło w minioną sobotę w Lemanach. Na jednym z tamtejszych posesji rolnik napełniał wodą beczkę umieszczoną na przyczepie ciągnikowej. Obok po podwórku biegał 7- letni syn gospodarza.
- W pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie, eksplodowała felga jednego z kół. Z ogromnym impetem jej część ugodziła chłopca w podudzie - relacjonuje dziadek poszkodowanego, świadek wydarzenia.
Obrażenia były tak poważne, że chłopcu groziła amputacja nogi na wysokości podudzia. Poza tym doznał on złamania drugiej nogi oraz ręki. W ciężkim stanie został przetransportowany śmigłowcem do Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.
- Gdy do nas dotarł, nóżka wisiała dosłownie na skrawku skóry - mówi Grzegorz Adamowicz, rzecznik olsztyńskiego szpitala. Mimo tak poważnych obrażeń, lekarze podjęli walkę o uratowanie nogi i po pięciogodzinnej operacji sztuka ta się udała. Był to wielki sukces medyczny, a jak informuje nas rzecznik, obecny stan chłopca jest zadowalający. Wszystko przebiega prawidłowo. Nie ma żadnych pooperacyjnych komplikacji - powróciło ukrwienie i chłopczyk rusza już palcami u przyszytej nogi.
Policja wyjaśnia przyczyny i okoliczności tego poważnego wypadku.
Marek J.Plitt