Po ostatnim, stojącym na żenująco niskim poziomie, meczu z warszawskim MDK-iem kibice jakby stracili ochotę na siatkarskie emocje. Świadczyć najlepiej o tym mogła nikła widownia, która przybyła na spotkanie z przedostatnim w tabeli ALPATEM.
10 kolejka - 20 grudnia
Pol. KS GWARDIA Szczytno - ALPAT Gdynia 3:0 (27, 16, 19)
GWARDIA: Polechoński, Zawalniak, Szyćko, Dynkowski, Mierzejewski, Kasprowicz, Dymerski (libero) oraz Budny
Tymczasem pojedynek z gdynianami był zdecydowanie bardziej zacięty, szczególnie w pierwszym secie. Wynikało to głównie z błędów, którymi licznie "popisywały" się obie drużyny. Wygrała ta, która popełniła ich mniej. Przy stanie po 25 przyjezdni najpierw posłali zagrywkę na aut, a chwilę potem poza plac gry trafiła piłka po ich ataku. W następnych partiach na boisku dominowali już gospodarze, choć i oni nie ustrzegli się licznych błędów.
Albin Polechoński, sekretarz Zarządu Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Siatkowej.
- Z punktu widzenia kibica, porównując dzisiejszy mecz do poprzedniego, było o wiele lepiej. Szczególnie mógł się podobać pierwszy set. Dużo punktów dla gospodarzy padło z zagrywki. Świadczy to o tym, że warto pracować nad tym elementem gry. Nie musi ona być wcale mocna, trzeba tylko trafiać w odpowiednie miejsce, którego najmniej spodziewają się rywale. Do wyróżniających się dziś zawodników z pewnością należał skutecznie atakujący Tomek Dynkowski i Przemek Polechoński, który kilkakrotnie popsuł krew rywalom swoją nieprzyjemną zagrywką.
W drugim secie Maciej Budny zastąpił Rafała Zawalniaka, ale po tym, co obaj zaprezentowali zdecydowanie lepszym wydaje się być Rafał. Maciek musi jeszcze sporo trenować.
W tabeli, z kompletem zwycięstw, zdecydowanie prowadzi GWARDIA Szczytno.
Ze względu na przyśpieszony skład gazety nie byliśmy w stanie podać pozostałych wyników i aktualnej tabeli.
(o)
2003.12.24