Powiat szczycieński należy do najniebezpieczniejszych w województwie i kraju pod względem liczby zabitych w wypadkach drogowych. Jakie są tego przyczyny i co zrobić, by zmienić tę niekorzystną tendencję? O odpowiedź na te pytania poprosiliśmy tym razem Bogumiła Żugaja, naczelnika Wydziału Komunikacji w Starostwie Powiatowym.
POTRZEBNE DOŚWIADCZENIE
Zgodnie z zapowiedzią powracamy do tematu bezpieczeństwa na drogach powiatu. Przypomnijamy, że statystyki plasują nas w czołówce krajowej pod względem liczby zabitych na sto wypadków. Tymczasem niemal każdy tydzień przynosi kolejne tragiczne zdarzenia, takie jak choćby to, do którego doszło przed tygodniem w Pasymiu, gdzie tir wpadł na jeden z domków letniskowych nad jeziorem Kalwa, zabijając 80-letniego mieszkańca.
Według Bogumiła Żugaja, naczelnika Wydziału Komunikacji w szczycieńskim starostwie winę za drogowe tragedie ponoszą często młodzi kierowcy, nieposiadający wystarczającego doświadczenia w prowadzeniu samochodów. Potwierdzają to zresztą statystyki. W przypadku młodych ludzi do głosu dochodzi brawura, chęć zaimponowania znajomym oraz udowodnienia za wszelką cenę swoich umiejętności.
- W trakcie kursów muszą przestrzegać przepisów, ale potem pojawia się nadmiar pewności siebie. Pamiętajmy jednak, że aby być dobrym kierowcą, potrzeba kilku lat praktyki i nabycia nawyku odruchowych reakcji - mówi Bogumił Żugaj.
NIEDOSKONAŁY SYSTEM
Naczelnik przyznaje, że obowiązujący w Polsce system szkolenia kierowców nie jest doskonały. Brakuje wszechstronnego przygotowania do jazdy w zróżnicowanych warunkach, np. w nocy.
- Co prawda w programie przewidziano na to kilka godzin, ale to stanowczo za mało, by kursant zdążył opanować tę umiejętność.
Przyszli kierowcy zazwyczaj nie uczą się pod okiem instruktorów jazdy z większą prędkością, bo szkoły oszczędzają w ten sposób na paliwie. Efektem tego w późniejszym czasie jest brak nawyku kontrolowania prędkości i nieumiejętność panowania nad pojazdem. Zdaniem naczelnika nie bez znaczenia przy szkoleniu przyszłych kierowców pozostaje też mała liczba godzin jazdy w ośrodkach, gdzie zdają oni egzamin, czyli w miastach o dużym natężeniu ruchu. Pozytywną zmianą jest natomiast stworzenie możliwości prowadzenia ośrodków doskonalenia techniki jazdy, gdzie pod okiem doświadczonych instruktorów będzie można w bezpieczny sposób utrwalić, bądź nabywać nowe umiejętności. Druga nowość to stopniowe wprowadzanie od 2008 roku świadectw kwalifikacji dla kierowców zawodowych. Ich uzyskanie ma być poprzedzone długim szkoleniem.
DYSKOTEKOWE POWROTY
Do wielu drogowych tragedii dochodzi m.in. po dyskotekach. Kilka lat temu po jednej z zabaw na terenie powiatu do auta osobowego wsiadło dziewięcioro młodych ludzi. Podróż zakończyła się tragicznie - jedna osoba zginęła, kilka innych zostało rannych. Przed rokiem w podobnych okolicznościach życie straciło czworo młodych ludzi na ulicy Skłodowskiej w Szczytnie. W takich przypadkach oprócz młodzieńczej brawury czynnikiem wzmagającym niebezpieczeństwo pozostaje wciąż alkohol.
- Rzadko praktykuje się u nas to, żeby przed powrotem z alkoholowej imprezy zadzwonić po trzeźwego znajomego albo wezwać taksówkę.
STAN NIE NAJGORSZY
Bogumił Żugaj zgadza się z opinią policjantów, według których zły stan dróg wcale nie jest głównym czynnikiem zwiększającym ryzyko wypadków.
- Na naprawdę złych drogach rzadko dochodzi do takich zdarzeń, bo kierowcy jeżdżą po nich uważniej - twierdzi naczelnik. Dodaje, że największe znaczenie ma jednak świadomość kierujących oraz innych uczestników ruchu. Zdaniem szefa wydziału komunikacji stan dróg należących do powiatu (jest ich blisko 600 km) w porównaniu do innych regionów kraju nie jest najgorszy. Jak zapewnia naczelnik, podobną opinię wyrażają również drogowcy, w tym również ci spoza naszego powiatu. Wiele kontrowersji, zwłaszcza wśród ekologów, budzą wycinki przydrożnych drzew. Z kolei w opinii części drogowców rosnące blisko krawędzi jezdni drzewa są czynnikiem zwiększającym ryzyko wypadków ze skutkiem śmiertelnym. Bogumił Żugaj zapewnia, że przy drogach powiatowych pod topór idą zwykle stare i chore okazy stwarzające zagrożenie dla kierujących.
- W podobnych sytuacjach względy bezpieczeństwa powinny przeważać nad ochroną przyrody, tym bardziej, że takie drogi najczęściej nie spełniają obowiązujących norm dotyczących np. szerokości jezdni czy promienia łuku - uważa naczelnik.
Ewa Kułakowska