Poseł ze Szczytna Adam Krzyśków został desygnowany przez klub PSL do prac w komisji śledczej, która ma zająć się wyjaśnieniem afery hazardowej. – To wyróżnienie dla naszego posła – cieszą jego zwolennicy. – Został posadzony na minie – odpowiadają sceptycy.
A KTO TO JEST KRZYŚKÓW?
Chociaż komisja jeszcze nie powstała, ludowcy już zadecydowali, że ich przedstawicielem w wyjaśnianiu afery będzie poseł Adam Krzyśków. Poinformował o tym w niedzielnym „Śniadaniu w Radiu Zet” przewodniczący Klubu Stanisław Żelichowski.
- A kto to jest Krzyśków? - zapytała prowadząca program Monika Olejnik. - To leśnik z Mazur – odpowiedział Żelichowski, zapewniając, że na pewno w roli śledczego się sprawdzi.
POSEŁ BEZ AGRESJI
Co zadecydowało o takim wyborze?
- Nie zabiegałem o to – mówi poseł. – Po prostu starzy posłowie wiedzą czym to pachnie, a satysfakcja z pracy jest niewielka. Poszukiwali kogoś stonowanego, bez agresji i wybór padł na mnie.
Rolą komisji, według niego, powinno być zbadanie udziału prominentnych osób, w tym parlamentarzystów, w lobbowaniu na rzecz ustawy hazardowej oraz napiętnowanie negatywnych zachowań i działań, jeżeli miały one miejsce. – Głównie chodzi o wyeliminowanie patologii z naszej polityki – tłumaczy poseł. Ewentualne kryminalne aspekty sprawy wyjaśnić powinna prokuratura.
WYRÓŻNIENIE, CZY WSADZENIE NA MINĘ
Delegowanie Krzyśkowa do komisji śledczej z uznaniem przyjęli blisko z nim współpracujący samorządowcy szczycieńscy.
- W końcu poseł z naszego okręgu wyborczego będzie zasiadał w tak ważnym gremium – cieszy się starosta Jarosław Matłach. - Jest wreszcie okazja, aby zaistniał na arenie krajowej.
- Dobrze, że wybór padł na posła Krzyśkowa, bo do wszystkiego podchodzi on z rozmysłem i jest obiektywny – podkreśla wójt gminy Szczytno Sławomir Wojciechowski.
Zadowolenie wyraża też wójt gminy Dźwierzuty Tadeusz Frączek, którego relacje z Krzyśkowem są raczej chłodne.
- Wreszcie będę miał okazję bliżej poznać pana posła w pracy, bo do tej pory specjalny rozgłos jej nie towarzyszył – mówi wójt.
Sceptycznie do tematu podchodzi radny powiatowy Krzysztof Pawłowicz. Według niego PSL, delegując Krzyśkowa do komisji, wsadza go na minę.
- Nie wierzę, że partia będąca w koalicji z Platformą będzie chciała do końca wyjaśnić aferę. Jako zwykły poseł PSL-u pan Krzyśków będzie musiał wykonywać polecenia swoich przełożonych. A jeśli nie pójdzie coś po ich myśli, zwalą winę na niedoświadczonego posła.
WIĘCEJ CZASU DLA ELEKTORATU
Adam Krzyśków sugestie Pawłowicza kwituje krótko: - Każdy ocenia swoją miarą – odpowiada i zapewnia, że zrobi wszystko, aby rzetelnie wyjaśnić sprawy.
Przy okazji informuje, że po wejściu w życie zmian do ustawy prawo o ochronie środowiska na początku przyszłego roku będzie musiał definitywnie pożegnać się ze swoją pracą w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska.
- Będę mógł bardziej poświęcić się pracy parlamentarzysty i nadrobić zaległości w kontaktach ze swoim elektoratem – zapowiada poseł.
Andrzej Olszewski/fot. archiwum