Droga

Przyjaciółko "Kurka",

pewnie przeczytałaś w prasie, która ukazuje się w Twoim kraju o katastrofie budowlanej w Katowicach, może też obejrzałaś w telewizji kilka migawek z tego zdarzenia. Miałaś też możliwość przeczytania w "Kurku" o pomyślnym powrocie do domu mieszkańca naszego miasta, który mógłby też zginąć w tej katastrofie, ale szczęśliwy zbieg okoliczności spowodował, że wyjechał kilka godzin wcześniej. Widocznie jego świeczka życia nie została jeszcze zdmuchnięta.

Podejrzewam jednak, Droga Przyjaciółko, że wiesz zbyt mało, aby zdać sobie sprawę z ogromu nieszczęść, jakie spadły na wiele dziesiątków rodzin w Polsce. Wyobraź sobie wielką halę wystawową o powierzchni jednego hektara. W zasadzie jest to "blaszak" wsparty na metalowej konstrukcji, więc budowla dość delikatna, nie bardzo nadająca się do wykorzystania w Polsce, na naszej szerokości geograficznej. Wymaga starannego obchodzenia się przy zwyczajnym u nas ataku zimy. Śnieg, którego nikt od początku nie sprzątał, powoli zamienił się w lodową skorupę. Potem znów napadał nowy śnieg. Na tak wielkiej powierzchni te opady stworzyły stopniowo wielotonowy ciężar, którego nieremontowana konstrukcja już nie utrzymała. Musiało to się skończyć katastrofą. I nieszczęście gotowe.

W hali wystawowej odbywała się Międzynarodowa Wystawa Gołębi Pocztowych. Nie są to pospolite gołębie, które gromadzą się na placach miast, czekając na łaskawe dłonie karmiące je ziarnem bądź krojonym w drobną kostkę suchym chlebkiem. Nie są to też ptaki hodowane dla swej urody, stroszące pióra czy fikające w powietrzu koziołki. To ukochane przez swoich hodowców ptaki użytkowe. Przynajmniej takie były jeszcze stosunkowo niedawno, bowiem są to legendarne ptaki wysyłane w podróż z listami. Są więc swoistymi listonoszami, dążącymi, mimo licznych przeszkód i polujących na nie powietrznych drapieżników, do swojego gniazda. Dlatego hodowcy ćwiczą je w lotach z coraz dalszych odległości. Za pokonanie wielu kilometrów gołębie uzyskują tytuły championów, a właściciele otrzymują liczne dyplomy i puchary. I właśnie te najlepsze ptaki pokazuje się na wystawach. Dlatego wielka hala wystawowa w Katowicach zapełniona była, kto wie czy nie tysiącami, klatek z najwybitniejszymi gołębiami, wokół których kręcili się dumni właściciele ptaków i zwiedzający.

I właśnie na nich, na ludzi i gołębie runął dach hali wystawowej. Na szczęście, zaraz po siedemnastej, kiedy hala się zawaliła, ruszyła pomoc. Na dworze panował mróz - minus 15 stopni. Ofiarność strażaków, policjantów, ratowników górskich i kopalnianych, żołnierzy przyczyniła się do uratowania wielu ludzi. Wielu jednak, bo ponad 60, niestety, zginęło na miejscu. Jeszcze inni zostali ranni i ratowała ich służba zdrowia, której poświęcenie jest godne naśladowania.

O rozpaczy rodzin i bliskich tych, którzy zginęli, o szczęściu uratowanych nie będę Ci, Droga Przyjaciółko, pisał, bo sama to rozumiesz i potrafisz sobie wyobrazić.

Pozostaje jeszcze ból po utraconych skrzydlatych przyjaciołach.

Pozdrowienia

Marek Teschke

2006.02.08