Droga Przyjaciółko "Kurka",

nie wiem, do której grupy telewidzów zaliczasz sama siebie, ale z grubsza nasi namiętni oglądacze szklanego ekranu podzielili się na dwie kategorie. Pierwsza to ta, która ostała się jeszcze z czasów, gdy dwa programy telewizyjne dostarczały całą gamę rozrywki, poczynając od audycji informacyjnych, a na tzw. "wysokiej" sztuce - kończąc. Druga kategoria telewidzów, to oglądacze dominujących w chwili obecnej wyspecjalizowanych kanałów, takich jak programy informacyjne, sportowe, przyrodnicze, naukowe, filmowe itp. Znam takich telewidzów, którzy od rana oglądają jedynie kanały informacyjne, znajdując na nich nie tylko wiadomości polityczne, ale coraz częściej także rozrywkę. I tu wymienię cieszącą się coraz większą popularnością satyryczną odmianę informacji, jaką stała się audycja "Szkło kontaktowe". Wspominam o niej dlatego, że pragnę w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych zachęcić nieznane mi Przyjaciółki "Kurka" do włączania telewizorów w godzinach nadawania tej audycji. Być może ułatwi ona podjęcie decyzji, na kogo głosować. Myślę, że dla większości moich Czytelniczek niemal natychmiast po ubiegłorocznych wyborach było wiadome, że rozsądnie i zgodnie nie da się rządzić. Błąd w ocenie sytuacji polegał na tym, że wyborcy liczyli na utworzenie mocnej koalicji przez dwa największe ugrupowania. Niestety, do porozumienia między partiami nie doszło i stąd cały polityczny galimatias.

Wygląda na to, że i obecnie nie ma żadnego wyjścia. Na forum politycznym bowiem nadal pozostaną dwie silne partie i jedna słabsza, która chce odgrywać swoisty języczek u wagi, by tą drogą wzmocnić swoje znaczenie. Naturalnie jakieś wyjście zawsze się znajdzie. W naszym przypadku wchodzi w grę zmiana ordynacji wyborczej. Jeszcze kilka miesięcy temu wiele się na ten temat mówiło i pisało, ale w imię aktualnych potrzeb ugrupowań politycznych pomysł konstytucyjnej zmiany zarzucono, chociaż nie do końca. Zmiana, owszem, nastąpiła, ale jest ona zbyt płytka i nie prowadzi do tego, o co kilka miesięcy temu chodziło.

Zupełnie inną sprawą, już nie polityczną, są zamiary ograniczenia mojej wolności osobistej. Chodzi mianowicie o zakaz palenia tytoniu. Wiem, Drogie Przyjaciółki "Kurka", że palenie szkodzi zdrowiu, ale terror tak zwanych biernych palaczy doprowadził do wprowadzenia takich nakazów i zakazów, które wygoniły trucicieli atmosfery dymem tytoniowym poza nawias społeczeństwa. Zniesiono w pociągach przedziały dla palących, wprowadzono zakaz palenia na przystankach autobusowych, tramwajowych i dworcach oraz w dziesiątkach innych miejsc faktycznie ograniczający moją swobodę palenia do własnego mieszkania. Ale palić na balkonie lub loggii już nie wolno.

Zdaję sobie sprawę, że wszyscy twórcy tych ograniczeń mają rację, że palenie szkodzi, że niszczę swoje zdrowie, narażam NFZ na koszty itd., ale błagam wszelkie możliwe ciała ustawodawcze, w tym także Trybunał Konstytucyjny: pozwólcie mi dysponować własnym sposobem na życie. Cóż mi bowiem zostało? Głosować nie mam na kogo. Nie zanosi się też na to, aby poprawiła się sytuacja w szpitalach czy podwyższono najniższe pensje, renty i emerytury, a tymczasem skołatanych nerwów uspokoić nie mogę wypalając w kąciku pubu ulubionego papieroska pod kufelek jasnego piwka.

Pozdrowienia

Marek Teschke

2006.09.20