Redakcja "Kurka Mazurskiego"
Od krótkiego czasu w Szczytnie można oddawać honorowo krew raz w tygodniu, we wtorki, i dobrze że tak jest. Pobierać krew przyjeżdżają panie, nawet sympatyczne, z Nidzicy.
Kilka dni temu postanowiłem przekonać się osobiście, czy narzekania krwiodawców jakie do mnie dotarły, pokrywają się z prawdą. Do punktu krwiodawstwa przybyłem przed godz. 8.00 i byłem trzeci w kolejności. Po oddaniu krwi opuściłem go o godz. 9.30. Moim zdaniem to za długo.
Głównie jednak bulwersuje nieprzestrzeganie higieny pobierania krwi. Ręcznik jednorazowy leży na leżance zamiast wisieć przy zlewie. Wkłuwanie igły w żyłę też nie jest fachowe, bo krew tryska na rękę. Plaster, którym przykleja się igłę do ręki używany jest wielokrotnie. Po zabiegu panie przyklejają go do framugi okienka, a następnie odrywają i przyklejają nim igłę kolejnemu pacjentowi.
Po takim postępowaniu zwróciłem uwagę pielęgniarce, że ona powinna znać zasady higieny. Reakcja była pozytywna i wymieniono mi przylepiec.
Piszę o tym, bo ja osobiście krwi pobranej w takich warunkach nie chciałbym przyjąć. Ci, co ją otrzymują, tego nie widzą.
Poprzednio było całkiem inaczej, a wiem coś o tym, bo oddałem ponad 28 litrów krwi.
Zasmucony krwiodawca
Zdzisław Halamus
2003.06.04