W sobotę przyjechała do mnie siostra. Od co najmniej kilku tygodni w olsztyńskim radio słyszałam o zaplanowanej na ten weekend imprezie „Jedz ryby …”. Pomyślałam - super, siostra bardzo lubi ryby, więc zapewnię jej dodatkową atrakcję w postaci udziału w imprezie. Propozycję przyjęła ochoczo. Przed 14.00 poszłyśmy na plac Juranda. Na estradzie prezentował się szczytnianin Tadeusz Machela ze swoją kapelą, a mieszkańcy ustawiali się w ogonek prowadzący do stojących obok namiotów. Stanęłyśmy i my. Kolejka posuwała się wolno, ostre powietrze zaczęło doskwierać. Ale nic to. Po mniej więcej godzinie stania, konwersacji ze znajomymi, moim oczom ukazały się stoły z przygotowanymi porcjami. Trzech rosłych młodzieńców w mundurach z napisem OCHRONA pilnowało porządku w miejscu wydawania posiłków. Zza moich pleców, w stronę stołu przeciskał się mężczyzna. Młodzieniec w mundurze, stojąc w szerokim rozkroku głośno, ostro zwrócił się do mężczyzny: - A pan gdzie się pchasz bez kolejki!!! Ten odpowiada: - Ja tu stałem. Na co tamten: - I co z tego, teraz blokujesz pan kolejkę. Mężczyzna na to: - Zapomniałem chleba.
Już ta scenka wywołała lekki niesmak. Jeszcze nie ryby, ale zachowania ochroniarza. Po kilku minutach docieramy do celu. Proszę młodą dziewczynę o porcję smażonej ryby. W odpowiedzi słyszę, że smażone są w kolejce obok. Młodzieniec w mundurze stwierdził, żebym brała co jest, bo i tak wszystko zimne. A w ogóle to mówione było, że wydawanie potraw odbywa się przy dwóch stanowiskach. Na moją odpowiedź, że w czasie kiedy stawałam była tylko jedna kolejka i podanie porcji z sąsiedniego stołu nie sprawi chyba wielkiej fatygi, usłyszałam: - Niech się pani tam ustawi i nie zawraca głowy.
Zachowanie ochroniarza, dziewczyny i organizację wydawania porcji uważam za skandaliczną. Arogancja, przedmiotowe traktowanie człowieka przez tak młodych ludzi jest dla mnie zatrważające. Nie wiem, kto nad tym wszystkim czuwał, odpowiadał za sprawny przebieg imprezy. Wiem natomiast, że policzki długo jeszcze po powrocie do domu paliły mnie ze wstydu i oburzenia.
(Imię i nazwisko do wiadomości redakcji)