Tak to już bywa, że jedni sypią zachwytami i pochwałami jak z rękawa, inni bywają nazbyt powściągliwi. Z pewnością należę do tych drugich. Sądzę, że szczególnie ci, którzy angażują się w działalność Nieformalnej Grupy Teatralnej „Domalesia” wiedzą, że jako jej lider potrafię być bardzo krytyczny, przy okazji - bezkompromisowy, nie rzadko wręcz obcesowy.
I wyjątkowo z moich ust można usłyszeć uznanie, tym bardziej euforię. Jednak tym razem zdarzyło się coś, co mnie naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczyło. Bo oto w świąteczny dzień, którym był 3 maja, po raz kolejny wybrałem się z Żoną na przygotowaną przez GOK i gimnazjum w Dźwierzutach rocznicową akademię (bywamy na nich również z okazji Święta Niepodległości). I właśnie ta akademia wywarła na mnie tak pozytywne wrażenie. Prawdopodobnie wielu zada pytanie - cóż tak ciekawego można przygotować na rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja? Temat archaiczny, odległy, raczej na patetyczne i wzniosłe deklamacje. A jednak okazało się, że bardzo fajna scenografia, trochę rekwizytów, zaangażowanie dużej liczby młodzieży i… dynamiczny, atrakcyjny scenariusz z jego rewelacyjnym wykonaniem mogą wywrzeć wrażenie! Z młodości (coraz bardziej odległej) pamiętam, że tego typu akademie były zmorą uczniów, nauczycieli raczej też. A tutaj i teraz? Jestem przekonany, że sama młodzież miała duże emocje związane z występem - ze śpiewem i odgrywanymi scenami. Jakże wymownymi scenami: codzienny posiłek wracającego z pracy męża, chłopak powracający z zagranicznych wojaży do swojej Ewy z dzieckiem, służba wojskowa i rzucające się na szyje żołnierzy dziewczyny z kwiatami, czy – jedyny akcent, powiedzmy, historyczny – szermierka małego rycerza Wołodyjowskiego. Do tego wszystkiego odrobina narracji, poezji i doskonale dobrana muzyka i utwory (m.in. „Biały krzyż” K. Klenczona czy „Powrócisz tu” I. Santor). Był też mini-quiz dla publiczności „Co wiesz o Polsce” i wspólne śpiewanie znanych polskich utworów z nurtu muzyki biesiadnej. Może to wszystko trochę poplątane i pomieszane (znów moje malkontenctwo!), ale cóż - taka właśnie jest Polska, nasza bogata spuścizna i różnorodna tradycja. Pielęgnowanie jej w wydaniu twórców dźwierzuckiej akademii było czymś niezwykłym, krzepiącym i wzruszającym. Bo na koniec przyznam, że nawet mi, trzeba by rzec - staremu koniowi, w pewnym momencie wycisnęła łzę w oku. Chylę czoła i szczerze gratuluję!
Wiesław Domalewski