Zbulwersowała mnie wypowiedź naszego urzędnika cytowana w artykule „W kręgu obojętności” („KM” nr 44/09).
Po pierwsze: jak można publicznie w gazecie powiedzieć, że pisma które składamy do Urzędu muszą spełniać rygory określone w postępowaniu administracyjnym, aby urzędnik nam odpowiedział? (...)
Według mnie jedynym powodem, dla którego nie odpowiada się na pisma, jest brak podpisu osoby, która je składa, ale i tak należałoby wezwać tę osobę do uzupełnienia.
Po drugie: od kiedy to w szkolnictwie pracę planuje się pod koniec sierpnia. To oznacza, że choć dyrektor takiej szkoły wie, że od września nie będzie miał np. matematyka i wie o tym już w czerwcu, to zaczyna go szukać dopiero pod koniec sierpnia? Bzdura, i to gigantyczna. Jeśli to prawda, to współczuję tym wszystkim dyrektorom. Współpraca z takim Urzędem, który podejmuje decyzje w ostatniej chwili musi spędzać sen z powiek.
Po trzecie i chyba najgorsze: rozumiem oszczędzanie, ale są dwie sfery, na których po prostu się nie oszczędza i koniec. Pierwsza to zdrowie, druga - edukacja.
Zdrowie – wiadomo, tego tłumaczyć nie trzeba, wszyscy szukamy dobrych lekarzy, specjalistów.
Edukacja – też wydaje się oczywista. Jednak chyba nie dla wszystkich, bo pan naczelnik zdaje się tego nie rozumieć. Co jest bardzo dziwne, bo to jego „działka”, i to właśnie on powinien pilnować w naszym imieniu, aby jak najmniej oszczędzać na naszych dzieciach.
To jego podstawowe, moim zdaniem, zadanie. Pewnie łatwiej zrozumiałabym kogoś, kto ze szkolnictwem nie ma nic wspólnego, nie wiem, pana od budownictwa, czy od finansów. Ale naczelnik wydziału oświaty? Wstyd, to jedyne dobre określenie dla tej wypowiedzi.
Po czwarte: 1%. Samo mówienie o tym, jak o podarowaniu temu dziecku gwiazdki z nieba, jest co najmniej niesmaczne.
Bardzo dobrze, że pracownicy wydziału przekazali 1% dziewczynce, to znaczy, że są normalnymi, porządnymi ludźmi, bo przecież ten 1% trafi albo do budżetu państwa, albo do fundacji, którą wskażemy. A lepiej chyba wspierać potrzebujących? Tylko pan naczelnik zapomina, że przekazały to osoby prywatne, czyli pani lub pan X, Y, Z a nie wydział oświaty. Przypisywanie wydziałowi, zasług osób prywatnych, choćby jego pracowników, nie jest w porządku!!!
Z poważaniem
Ewa Żebrowska