W ostatnim czasie, korzystając z forum dyskusyjnego gazety, podjąłem próbę pokazania negatywnego oddziaływania tzw. „hejtu” oraz znaczenia siły merytorycznego przekazu.
W tym celu posłużyłem się tekstem o Warszawie jaki ukazał się w tygodniku. Mój wpis na forum został celowo tak skonstruowany, aby wywołać odpowiednią reakcję internautów i sprowokować dyskusję. Z tego powodu informacje podane zostały w sposób hasłowy i skrótowy, aby można było poruszone wątki rozwinąć.
Głównym celem było sprawdzenie ile w tej dyskusji padnie merytorycznych argumentów a ile pojawi się w niej przekazu opartego wyłącznie na emocjach i tzw. „hejcie”.
Niestety tak jak przypuszczałem, dyskusji opartej na rzeczowych argumentach było bardzo mało, szkoda.
Poza dwoma stałymi uczestnikami forum odezwało się dwóch Panów, którzy chwalą się swoimi długoletnimi związkami z tym miastem.
Panowie Ci niestety postanowili podtrzymać stereotyp jaki panuje o warszawiakach na Mazurach. W ich przekazie nie ma żadnych merytorycznych argumentów.
Panowie włączają całkowitą negację moich wypowiedzi. Nastawieni są na naśmiewanie z jakiegoś prowincjusza, który „większość informacji powtarza za mediami” (nawiasem mówiąc ciekawy jestem jakie media ma autor na myśli) oraz „korzystał ze złego przewodnika”. Tak naprawdę nie jesteśmy w stanie się od tych Panów dowiedzieć co myślą na temat swojego miasta. Czy są z niego dumni, czy też może się jego wstydzą? Co gorsza, obaj Panowie nie mają z tym problemu i pod obraźliwymi tekstami podpisują się własnymi nazwiskami.
Negują oni na przykład informację o dużych problemach infrastrukturalnych tego miasta. Warszawa wiedzie wśród stolic europejskich niechlubny prym lidera w zakresie złej infrastruktury technicznej. Miasto zaliczyło szereg tzw. „awarii systemowych”, takich jak np. dwukrotny pożar mostu Łazienkowskiego, gigantyczną awarię oczyszczalni ścieków, zalanie tunelu na trasie Wisłostrady, dwukrotny blackout energetyczny. Awarie te skutkowały ogromnymi stratami finansowymi.
Jeden z Panów, wykorzystując pozycję redaktora w gazecie, postanawia napisać o tym wydarzeniu artykuł. Tutaj należy zauważyć, że ujawnienie mojej akcji nastąpiło na krótko przed jego publikacją w drukowanej, jak i również internetowej wersji gazety. O zamiarze autora artykułu nie wiedziałem. Autor ten dwukrotnie otrzymał ode mnie szansę odniesienia się do mojej inicjatywy (pierwszą już w dniu jego publikacji). Z sobie znanych powodów postanowił z tej możliwości jednak nie skorzystać.
Treść tego artykułu jest tak słaba, że można by było się nad nią pastwić merytorycznie nawet na dwie strony. Z braku miejsca posłużę się skrótowo kilkoma przykładami.
Pan Symonowicz pisze, że „postanowił się włączyć do dyskusji”. Prawda jest taka, że nie bierze on w niej tak naprawdę udziału tylko po zaledwie pojawieniu się trzech wpisów na forum, nie zadając żadnych pytań ani też nie czekając na jej rozwój postanawia napisać artykuł. Niby to cieszy się, że ktoś komplementuje jego miasto, ale tak naprawdę jego przekaz opiera się wyłącznie na udowadnianiu mojej osobie, że nie zna realiów w nim panujących.
Pan Symonowicz dokonuje manipulacji tekstem. Przykładowo, nigdzie w tekście nie wspominam o niezwykłych możliwościach zarobkowych a jedynie o braku problemu w znalezieniu pracy.
Wygląda na to, że autor nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż nie wszyscy w tym mieście dobrze zarabiają. Autor artykułu na podstawie zaledwie trzech przykładów na temat cen wkłada mi w usta pogląd o niezwykłej jak to sam nazwał „drożyźnie”. Podobnie rzecz się ma przy sformułowaniu o drogich mieszkaniach. Poziom cen jest pojęciem względnym. Nigdzie nie podałem informacji względem jakich przykładów tę opinię zamieściłem. Znaczenie słowa „najlepszy” nie może odnosić się jedynie do kwestii rozmiaru czy też wyglądu przedmiotu, obiektu bądź rzeczy, o których mówimy. Tych przykładów jest niestety więcej.
Swoją inicjatywą chciałem pokazać jak ważny jest merytoryczny poziom prasy lokalnej, która powinna pokazywać ludziom właściwy sposób prowadzenia sporów publicznych.
Mam nadzieję, że „Kurek Mazurski” będzie taką rolę odgrywał.
Sercem warszawiak i pasymiak, dumny ze swoich mazurskich korzeni.
Daniel Nowociński