W nawiązaniu do artykułu „Zapłaćcie za błąd” i sprawy związanej z przywróceniem mandatu radnemu Topolskiemu, chciałbym się podzielić swoimi refleksjami.
Wbrew zapewnieniom niektórych radnych, organ nadzorczy wojewody nie wpadł sam na to, że lekarz Topolski, wykorzystując mienie komunalne, nie może pełnić funkcji radnego. Świadczy o tym także „przychylne” głosowanie większości radnych koalicji za pozbawieniem radnego mandatu i pilny wybór następcy. Zapowiedź zaskarżenia uchwały rady przez zainteresowanego sugerowała wstrzemięźliwość w uzupełnianiu rady – funkcjonowanie rady w mniejszym gronie byłoby prawnie bezpieczniejsze niż w ilości przekraczającej normy ordynacji wyborczej. „Gratuluję” przy okazji trafności podejmowanych decyzji przez radę i fachowości ekspertów wojewody i prawników odsługujących radę. Niechby tę decyzję wykonał do końca wojewoda, a nie „koledzy” radnego. Dziś zdziwiona niepomyślną decyzją pani przewodnicząca rady, płacąc dodatkowo za uzasadnienie decyzji Sądu Najwyższego (po co?), zakłada funkcjonowanie rady w zwiększonym ponad wymogi ordynacji składzie i zwiększonych kosztach na dalszą część kadencji.
Chciałbym zaproponować honorowe wyjście z tej sytuacji, które nas podatników nie obciążałoby dodatkowymi kosztami.Zakładając, że przyszłe uchwały rady, podejmowane w większym niż przewiduje ordynacja wyborcza i decyzja organu nadzorczego składzie, mogłyby być zaskarżone, proponuję honorową samodzielną decyzję o rezygnacji przez nowo wybranego radnego (raczej nieoczekiwaną ze względów utraty niebagatelnej diety) lub comiesięczne opłacanie dodatkowego radnego ze zwiększonych od nowego roku diet radnych przez tych, którzy głosując z własnej woli za zmianami w radzie przyczynili się do wzrostu kosztów jej funkcjonowania.
Byłbym usatysfakcjonowany, gdyby moje propozycje za pośrednictwem „KM” stały się przedmiotem rzetelnej dyskusji w gronie rady a podatnicy i czytelnicy poznali sposób rozstrzygnięcia tej wstydliwej dla środowiska sprawy.
Bogusław Palmowski
Radni z klasą i bez
W nawiązaniu do relacji z ostatniej sesji Rady Miejskiej w Szczytnie („Zapłaćcie za błąd”) i stanowiska zajętego przez radnych koalicji w sprawie niesłusznego odebrania mandatu radnego Panu Jerzemu Topolskiemu, mam kilka spostrzeżeń.
Przewodnicząca Rady Miejskiej Beata Boczar pośrednio ośmiesza się, stwierdzając, że nie zna obowiązującego prawa. A przecież przed głosowaniem w sprawie odebrania mandatu radnego J. Topolski przestrzegał ją, jak i pozostałych radnych przed możliwością zaistnienia sytuacji, która teraz ma miejsce. Obecnie za osobiste animozje, upór i nieznajomość prawa, zapłacą podatnicy. Przywoływanie okoliczności, że wojewoda tego od rady wymagał, a radni koalicji wypełniali tylko jego wolę to przykład ich typowej „mentalności Kalego”. Koleżanka Beata Boczar zapomniała o swoim przypadku z początku tej kadencji, gdzie wszyscy radni, w tym opozycyjni, nie poparli wniosku wojewody, w sprawie odebrania jej mandatu. Tu trzeba przyznać, że radni opozycyjni zachowali się z klasą, wstrzymując się przed pochopną decyzją. Zastanawia to, że przewodnicząca rady jest w samorządzie miejskim od 10 lat, a wykazuje co najmniej niewielką znajomość samorządowego prawa i publicznie to prezentuje. A przecież stara zasada mówi „jak masz powiedzieć głupotę, to lepiej nic nie mów”
Najbardziej bulwersujące jest to, że radni nie odpowiadają w żaden sposób za swoje błędy. Jednak z sympatii dla Beaty Boczar podpowiem jej i innym radnym głosującym za odebraniem mandatu radnemu J. Topolskiemu, że honorowym wyjściem z tej sytuacji byłoby to, aby te osoby ze swoich wysokich diet zrobiły co miesiąc „zrzutkę”, po ok. 100 zł, na dietę dla „starego-nowego” radnego, którego skrzywdzili. Jednak jestem przekonany, że pazerność tej grupy radnych weźmie górę nad honorem. Obym się mylił. Sądzę, że jeżeli tego nie zrobią, będzie to znakiem dla wyborców, aby w przyszłych wyborach do Rady Miejskiej dali im odpór.
Krzysztof Pawłowicz
(radny Rady Powiatu)