Zgiełk wielkich metropolii zamienił na bezpośredni kontakt z mazurską przyrodą. Samotnik, artysta pełen skromności, prostoty, ale też poczucia humoru i dystansu wobec rzeczywistości. Andrzej Cisowski swoje obrazy wystawiał w europejskich i amerykańskich galeriach. Teraz chce inicjować szereg przedsięwzięć kulturalnych w Targowie
.
KRÓLESTWO NA UBOCZU
Niewielka wieś Targowo w gminie Dźwierzuty to miejsce, które na pierwszy rzut oka wydaje się mało atrakcyjne, zwłaszcza wczesną wiosną, jesienią i zimą, kiedy raczej nie zajrzy tu żaden turysta. Nieczynna szkoła, sklep, kilka gospodarstw rolnych. Trudno uwierzyć, by ktoś, kto przez lata mieszkał w wielkich europejskich miastach i zwiedzał Nowy Jork chciał osiąść tu na stałe. A jednak. Malarz Andrzej Cisowski wybrał Targowo na swój dom. Przed sześcioma laty kupił stare poniemieckie gospodarstwo położone z dala od centrum wsi, przy gruntowej drodze wiodącej do Targowskiej Woli. Wczesną wiosną trakt jest praktycznie nieprzejezdny - zwały błota i gliny, koleiny oraz kałuże to zmora mieszkańców. Andrzej Cisowski jednak nie narzeka.
- Przynajmniej nie ma tu dużego ruchu, jest cicho i spokojnie - mówi z uśmiechem.
Tegoroczna, łagodna zima była pierwszą, którą tu spędził. Dom malarza wygląda tak, jak gdyby czas zatrzymał się jakieś 60-70 lat temu. We wnętrzu panuje dawny, mazurski klimat. Stare, oryginalne drewniane drzwi, kaflowy piec kuchenny, podłogi pamiętające odległe czasy. Całość nie została jeszcze do końca wyremontowana - Andrzej Cisowski przyznaje, że czeka go w związku z tym dużo pracy. Przy domu stoi równie stara stodoła. W niej malarz zamierza urządzić pracownię. Trzyma tu również swoje wielkoformatowe obrazy, które zresztą malował już w Targowie. Na terenie gospodarstwa jest także staw. Na brzegu artysta pobudował drewniane, trójkątne domki. To fragmenty instalacji, którą kilka lat temu stworzył. Latem Andrzej Cisowski planuje tu kolejny projekt artystyczny - multimedialną realizację pt. "Koncert na instrumenty cisane". Na podwórzu stoi jeszcze zbudowana z drewna, oryginalna chata kurpiowska. Tak wygląda królestwo malarza.
SZCZYTNO I WIELKI ŚWIAT
Andrzej Cisowski urodził się w Białymstoku, ale, jak sam mówi, z tym miastem nigdy nie był emocjonalnie związany. Dzieciństwo spędził w Szczytnie, w domu na ulicy Pasymskiej.
- Dopiero po latach, będąc w Niemczech, dowiedziałem się przypadkiem, że dokładnie w tym samym budynku mieszkał pewien niemiecki poeta - opowiada Andrzej Cisowski.
Mając szesnaście lat opuścił dom rodzinny i wyjechał do liceum plastycznego w Lublinie. Na początku lat 80. rozpoczął studia w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni profesora Rajmunda Ziemskiego. Zanim ją ukończył, wprowadzono przepis o obowiązkowej służbie wojskowej, którą należało odbyć zaraz po otrzymaniu dyplomu. Andrzej Cisowski wybrał wtedy kontynuowanie studiów w Düsseldorfie.
- Był koniec lat 80., a ja bałem się ówczesnej polskiej rzeczywistości. Wolałem dalej się rozwijać i uczyć - wspomina artysta.
Trafił do pracowni uznanego twórcy, profesora Konrada Klaphecka i stał się studentem prestiżowej Akademii Sztuk Pięknych w Düsseldorfie. Po kilku latach przeniósł się do Berlina. Z czasem jednak zatęsknił za rodzinnymi stronami.
- Kiedyś wydawało mi się, że wszędzie jest tak, jak na Mazurach. Dopiero później zdałem sobie jednak sprawę z tego, że nigdzie nie ma takich lasów, jezior i piękna przyrody. Tego nie rekompensował mi ani Berlin, ani Düsseldorf - mówi malarz.
W międzyczasie wystawiał swoje obrazy nie tylko w galeriach niemieckich, ale także w Amsterdamie, Warszawie, Krakowie i Nowym Jorku. Pobyt w amerykańskiej metropolii wspomina zresztą z wielkim sentymentem.
- To niezwykle inspirujące, energetyczne miasto. Będąc w nim pierwszy raz czułem się, jakbym mieszkał tam od zawsze.
Mimo to nigdy nie chciał osiąść na stałe za granicą.
W ŚWIECIE POPKULTURY
Zanim kupił gospodarstwo w Targowie, nigdy nie był w tej wsi. Jako dziecko często jeździł za to rowerem na pobliską Kulkę. Miejsce to zawsze go urzekało.
- Pokochałem je od pierwszego wejrzenia - mówi.
Dziś podobnym uczuciem darzy Targowo. Jak sam podkreśla, dopiero tutaj może sobie pozwolić na pełną swobodę artystyczną.
- Do tej pory czułem się skrępowany presją galerystów, którzy preferują obrazy o małych formatach. Tu bez przeszkód tworzę wielkoformatowe realizacje.
W swojej twórczości Andrzej Cisowski odwołuje się do otaczającej nas rzeczywistości. Stąd częste nawiązania do popkultury i kiczu. Artysta sięga po symbolikę reklamy, komiksu, wykorzystuje też fotografie prasowe. Posługuje się przy tym wymyśloną przez siebie techniką, którą nazywa "airbrush". Przez specjalną siatkę nanosi na płótno sprayem zdjęcia z gazet. Wybiera tylko te, które go w jakiś sposób urzekły lub zaintrygowały. Łączy je ze światem abstrakcji, pełnym odwołań do naszej codzienności. Posługuje się jasnymi, pogodnymi kolorami.
- Jestem raczej komentatorem rzeczywistości niż jej krytykiem. Uważam, że skoro taki świat stworzyliśmy, to taki mamy.
Jeden z jego wielkoformatowych obrazów przedstawia Jana Pawła II na tle symboli współczesnej cywilizacji i popkultury. Twórca wplótł też w dzieło elementy nawiązujące do biografii papieża. Do tego obrazu ma szczególny stosunek.
- Malowałem go w czasie choroby i śmierci Jana Pawła II. Chciałem w ten sposób złożyć hołd temu wielkiemu człowiekowi.
Papież z obrazu Andrzeja Cisowskiego nie ma jednak znamion chorego i cierpiącego - wręcz przeciwnie.
- Był bardzo pogodny i dowcipny, i tak go właśnie przedstawiłem.
FAN KLENCZONA
Artysta przyznaje, że lubi nieco prowokować swoich odbiorców, ale jest przeciwnikiem twórców, którzy by zaistnieć, uciekają się do wywoływania rozmaitych skandali.
- Pięknie namalowany obraz znaczy więcej niż krótkotrwały rozgłos. Czas wszystko weryfikuje.
Andrzej Cisowski jest wielkim fanem Krzysztofa Klenczona. W lutym obrazy artysty z Targowa można było oglądać podczas koncertu zorganizowanego w Dźwierzutach z okazji 65. urodzin muzyka.
- Kiedy po dłuższej przerwie przyjechałem do Polski, kolega dał mi płytę z piosenkami Klenczona. Słuchałem jej bez przerwy, bo ta muzyka przypominała mi Mazury.
Malarz planuje stworzyć cykl obrazów inspirowanych twórczością lidera Czerwonych Gitar i Trzech Koron.
TARGOWO PEŁNE KULTURY
Andrzejowi Cisowskiemu nie brak też pomysłów na ożywienie życia kulturalnego w Targowie i okolicach. Jakiś czas temu chciał nawet wydzierżawić od gminy budynek nieczynnej szkoły i stworzyć w nim miejsce, w którym odbywałyby się warsztaty malarskie i akademia letnia. Władze przeznaczyły jednak obiekt na mieszkania socjalne.
- Uważałem, że skoro zabiera się miejsce służące kulturze i w żaden sposób się tego nie rekompensuje, to jest wielka strata dla mieszkańców.
Teraz zamierza organizować szereg przedsięwzięć artystycznych na terenie swojego gospodarstwa. W planach ma przedstawienia multimedialne, plenery, wystawy na świeżym powietrzu oraz koncerty. Nie kryje też, że chętnie zaprezentowałby swoje obrazy w Szczytnie.
- Szkoda tylko, że miasto tej wielkości nie ma żadnej galerii z prawdziwego zdarzenia, w której można by było wystawiać większe prace.
Ewa Kułakowska
2007.03.28